F. Smuda: „Do grudnia damy sobie radę”
28 września 2017, 20:07 | Autor: RyanW środowy wieczór w studio TV Toya gościli dwaj przedstawiciele Widzewa: prezes Przemysław Klementowski oraz trener Franciszek Smuda. Rozmawiano o minionych spotkaniach i planach na dalszą część sezonu. Spisaliśmy dla Was najciekawsze wypowiedzi obu panów. Na początek słowa szkoleniowca.
O powrocie do Widzewa
Bywałem w Łodzi od czasu do czasu w ciągu tych 20 lat. Widziałem też, jak ten stadion się budował. Szkoda, że my nie mieliśmy takiego, jak graliśmy w europejskich pucharach. Mówiłem już, że do innej III-ligowej drużyny bym nie przyszedł. Widzew jest jednak czymś zupełnie innym. Gdy spadł do IV ligi, serce mi się kroiło. Ten klub musi być w Ekstraklasie. Przecież ma najwięcej kibiców w Polsce. Więcej nawet od Legii czy Lecha.
O współpracy z Przemysławem Klementowskim i Murapolem
Podoba mi się to, jak działa prezes Klementowski, który jest codziennie w klubie. On mocno dba o stan finansów. O to, by wszyscy mieli wypłaty na czas. To ważne, bo ja wiele różnych historii w tym temacie tutaj niegdyś przeżyłem. Co do Murapolu, to pierwsze pytanie, jakie im zadałem, brzmiało: „Interesuje was sukces sportowy czy interes?” Odpowiedzieli, że zdecydowanie sukces i dlatego chcieli, żebym stworzył zespół, który ten sukces odniesie.
O atmosferze na stadionie
Raz Tomek Łapiński komentował mecz w I lidze z Marcinem Feddkiem. Po nim przyjechali do Łodzi na spotkanie Widzewa z MKS Ełk i gdy weszli na stadion, Feddek zaniemówił: „Przecież to jest Liga Mistrzów! To jest niemożliwe!” Mnie też ci kibice przyciągali, skłaniali do tego, żebym znów tu przyszedł i pomógł. Ilekroć pracowałem w Widzewie, nigdy nie usłyszałem pod swoim adresem złego słowa. Czuję, że to są moi kibice. Przyjemnie jest wyjść na mecz ze świadomością, że fani ani mnie, ani drużynie, nie zrobią krzywdy.
O meczu z Ursusem i starcie punktów
Pamiętam taki okres mojej pracy w Wiśle Kraków. Udało nam się zrobić mistrzostwo, wygraliśmy 14 meczów z rzędu. Przyszedł jednak piętnasty mecz – przyjechało do nas Zagłębie Lubin. Nie mogliśmy strzelić im gola. Były poprzeczki, słupki, Tomek Frankowski nie strzelił karnego. Nawet jakbyśmy grali dwie godziny, nie strzelilibyśmy bramki. Mecz ostatecznie przegraliśmy 0:1, bo jeden z naszych strzelił sobie samobója… Są czasem takie mecze, dlatego mówi się, że jak nie potrafisz wygrać, to musisz chociaż zremisować. Morale w drużynie po spotkaniu z Ursusem nie upadło. Oni wiedzą, że nie przegrali i wierzą, że przyjdą łatwiejsze momenty.
O pracy z drużyną
U niektórych widać duży potencjał. Muszą uwierzyć, że mogą grać o wiele lepiej. Z niektórymi piłkarzami na nowo uczymy się abecadła, ale z innymi nie trzeba tego robić, bo są na innym poziomie. Z tym zespołem można dać sobie do grudnia radę, ale potem musimy dokonać selekcji w kadrze i ją uzupełnić.
O Michale Millerze
Ma duże możliwości, ale jeszcze nie do końca je wykorzystuje. Jestem z drużyną dopiero półtora miesiąca, dlatego więcej obiecuję sobie po rundzie jesiennej. Będziemy trenować do 10 grudnia i pracować nad wyeliminowaniem błędów. Później mamy długą zimę, bo na boiska wracamy chyba dopiero w połowie marca. Czasu jest sporo, dlatego będziemy pracować nad błędami. Nie u każdego jednak można je poprawić.
O problemach w środku pola
Brakuje nam kreatywnego piłkarza w środkowej strefie boiska. Zauważył to m.in. Tomek Łapiński. Mamy dwóch młodych chłopaków: Adama Radwańskiego i Kacpra Falona. Piłkarsko obaj wyglądają dobrze, ale jeszcze czegoś im brakuje. Być może Falon spełni tą rolę, bo jest bardziej ofensywnie usposobiony od Radwańskiego, ale od przyszedł do nas niedawno i nie wiem, jak jest przygotowany fizycznie. Z młodzieżowcami nie jest źle, ale mogłoby być lepiej. Oni mają to do siebie, że raz zagrają dobrze, jak na przykład Radwański z Legią, a w kolejnym meczu ich nie ma.
O wprowadzeniu dyscypliny
Z tymi piłkarzami dobrze się pracuje. Gdy przychodziłem, chciałem, żeby wytworzyła się kultura zawodowego gracza. Na początku tutaj tego nie było, musiałem z nimi o to zawalczyć. Ale pomogli mi i dziś są zdyscyplinowani. To ma potem przełożenie na dyscyplinę taktyczną w meczach.
O sile III ligi
To jest trudna grupa. Zdaniem Zdzisia Kapki, który ogląda różne rozgrywki, najtrudniejsza. Wszyscy, z którymi gramy, prezentują się bardzo dobrze. Widzew mobilizuje każdego rywala. Wiem już mniej-więcej, jak to wygląda i powiem, że nie chciałbym być drugi rok z rzędu w tej lidze. Powiedziałem to ostatnio w Morągu. Wchodząc na stadion zobaczyłem w oknie trzech panów, którzy polali sobie kielonka i pytali mnie: „I co, Franek? Wygracie?”. To daje do myślenia.