Elana Toruń – Widzew Łódź 0:0

Bezbramkowym remisem zakończyło się sobotnie spotkanie Elany z Widzewem. Ten rezultat idealnie oddaje to, co przez 90 minut działo się na boisku. A raczej nie działo, bo mecz był nudny i mało konkretny. Zdecydowanie gorącej było na trybunach!

Na boisku nie było jednak żadnych sentymentów. Oba zespoły wyszły na murawę z chęcią zgarnięcia trzech punktów. W obozie gości nastąpiła jedna zmiana, w porównaniu do poprzedniego starcia z Resovią. Trener Radosław Mroczkowski postawił od początku na Daniela Świderskiego, a Robert Demjan wrócił na ławkę rezerwowych.

Pierwsze minuty meczu nie dostarczały zbyt dużych wrażeń. Obie drużyny grały przede wszystkim uważnie w tyłach i ciężko było przedostać się przez zasieki obronne rywala. Indywidualnie najczęściej próbował robić to Konrad Gutowski, ale jego rajdy na lewej stronie boiska były nieudane i kończyły się stratami. W 17. minucie byliśmy świadkami małej kontrowersji. W polu karnym interweniował Radosław Sylwestrzak, po czym gospodarze domagali się podyktowania rzutu karnego. Sędzia Dawid Bukowczan był innego zdania.

Na kolejną ciekawą akcję czekać trzeba było kwadrans. Znów w roli głównej wystąpił Gutowski, który po serii zwodów wypracował sobie pozycję strzelecką, ale z ostrego kąta uderzył w boczną siatkę. To tzw. zamknięte spotkanie ożywiło się jeszcze na moment za sprawą Mariusza Kryszaka. Kapitan Elany w 41. minucie kropnął z dystansu, Patryk Wolański nie dofrunął do piłki, ale ta na szczęście po muśnięciu jeszcze poprzeczki znalazła się poza boiskiem.

Pierwsza, niezbyt emocjonująca połowa zakończyła się wynikiem bezbramkowym. Więcej niż na boisku,w Toruniu działo się na trybunach, gdzie bawili się świeżo upieczeni zgodowicze, czyli kibice obu ekip. Od mocnego akcentu rozpoczęło się za to drugie czterdzieści pięć minut. Gutowski był bliski wykorzystania błędu w szeregach obronnych gospodarzy, ale będąc przez Michałem Nowakiem, dał sobie wybić piłkę spod nóg!

Torunianie przebudzili się dopiero po godzinie gry. Po złym wybiciu piłki głową przez Sebastiana Zielenieckiego zawiązała się akcja, mogąca otworzyć wynik meczu. Dominik Kościelniak zagrał przytomnie do Filipa Kozłowskiego, ale strzał napastnika gospodarzy zatrzymał się szczęśliwie na ciele Radosława Sylwestrzaka. Ta sytuacja dodała Elanie wiatru w żagle. Kilka chwil później celnie na bramkę lewą nogą uderzył Krzysztof Wołkowicz, ale Wolański był na posterunku.

Kibice z Łodzi musieli czekać na bramową szansę aż do 80. minuty. Najpierw po dobrej akcji Mateusza Michalskiego strzelał Dario Kristo, lecz trafił w nogi obrońcy. Piłka wróciła w pole karne i głową do siatki próbował skierować ją Demjan. Uderzył jednak nad poprzeczką. W odpowiedzi główkował Mateusz Stąporski, ale Wolański wyciągnął się jak długi i złapał futbolówkę.

Ostatnie dziesięć minut stało pod znakiem lekkiej dominacji widzewiaków. Po wrzutce Demjana piłkę w kierunku bramki strącał Michalski, jednak nie było nikogo, kto mógłby posłać ją do toruńskiej bramki. Doliczony czas gry nie przyniósł już żadnych okazji. To było najnudniejsze spotkanie z udziałem drużyny Widzewa od momentu awansu II ligi.

Elana Toruń – Widzew Łódź 0:0

Elana:
Nowak – Urbański, Felsch, Kołodziejski, Górka – Kryszak – Kościelniak (62′ Stąporski), Lenartowski (74′ Stryjewski), Stefanowicz, Wołkowicz – Kozłowski (89′ Lenkiewicz)

Rezerwowi: Mrozek – Aleksandrowicz, Banach, Zagórski

Widzew:
Wolański – Kozłowski, Sylwestrzak, Zieleniecki, Pięczek – Michalski, Kristo, Paulius, Zuziak (56′ Demjan) – Gutowski, Świderski (62′ Falon)

Rezerwowi: Humerski – Gibas, Pigiel, Ameyaw, Kazimierowicz

Żółte kartki: Felsch, Stefanowicz, Stąporski – Kristo

Sędzia: Dawid Bukowczan (Żywiec)

Widzów: 3700