E. Wrażeń: „Byłem dogadany z Widzewem, ale pomyliłem drogę”
2 stycznia 2016, 12:00 | Autor: RyanEmil Wrażeń jest idealnym przykładem obrazującym to, jak bardzo Widzew stoczył się w piłkarskim świecie. Gdy pięć-sześć lat temu piłkarz pukał do bram pierwszej drużyny, był napastnikiem piątego wyboru, po Darvydasie Sernasie, Piotrze Grzelczaku, Przemysławie Oziębale czy Mariuszu Stępińskim. Latem były gracz łódzkiego klubu odmówił Marcinowi Ferdzynowi powrotu, bo…pomylił drogę?
Zawodnik występuje obecnie w IV-ligowej Sparcie Jazgarzew. Jest tam gwiazdą, strzela gole na zawołanie, ale uważa, że choć ma raptem 23 lata, jest już poza poważną piłką. Robi kurs trenerski i zamierza szkolić jeszcze młodszych od siebie.
Skąd to wiemy? Wrażeń udzielił interesującego wywiadu jednej z ciekawszych, niszowych blogów na temat piłki – gramybezbramkarza.pl. „Tam wszyscy młodzi debiutowali po kolei. Trenerzy musieli kogoś wpuszczać, bo kadra nie dość, że kiepska, była jeszcze wąska. Po prostu nie miał kto grać. Później, po rundzie, wypchnęli mnie i Sebastiana Radzio na Śląsk, do Ruchu Radzionków” – opowiadał o początkach w Widzewie. „Tak minęło pół roku. Wróciłem do Widzewa i słyszę: – Jesteś za słaby, musisz jeszcze pograć w seniorach. Tak mi powiedział trener Mroczkowski. I znowu dałem się wypchnąć na wypożyczenie. To był kolejny błąd. Bo ci, którzy nie dali się wypchnąć, w końcu zaczęli grać. Dla mnie wzorem jest Rafał Augustyniak. Nigdy nie uważałem, że będzie grał na wysokim poziomie. Ale nie dał się wypchnąć, pograł w Widzewie, poszedł do Jagiellonii i cały czas tam jest. I to tylko dlatego, że właśnie wtedy nie zgodził się na wypożyczenie” – dodawał.
Wrażeń mówił także o swoich doświadczeniach ze współpracy z Radosławem Mroczkowskim. „Nad młodymi mógł zapanować, a starsi mieli swoje przekonania. Nie wiem, czy taki Mielcarz albo Bieniuk traktowali go poważnie. Szatnia była wtedy bardzo podzielona – właśnie na starszych i młodych, którzy dopiero wchodzili do zespołu. No i obcokrajowcy. Był Abbes, który po polsku nie rozumiał nic. Okachi, Alves – to samo. Było śmiesznie. Trener gadał, a oni patrzyli i się uśmiechali, bo co mieli robić? Tylko Ukah , Dudu i Panka wszystko rozumieli” – oceniał były napastnik Widzewa.
Najbardziej szokujące jest jednak to, jak zawodnik tłumaczył fakt, że nie wrócił ostatniego lata do klubu. „Byłem dogadany i zdecydowany na grę w Łodzi, bo proponowali pracę i dobre pieniądze. Jechałem już do Łodzi samochodem. Jak nigdy nie mylę drogi, tak wtedy pomyliłem” – tumaczył. „Zamiast na Łódź pojechałem na Gdańsk (śmiech). Potem zabrakło mi jeszcze paliwa, ledwo dojechałem do stacji. To musiał być jakiś znak. Ale nie żałuję, dobrze się stało” – podsumował.
Polecamy cały wywiad z Emilem Wrażeniem. Do przeczytania TUTAJ.