Dwadzieścia pięć lat od awansu Widzewa do Ligi Mistrzów!

21 sierpnia 2021, 11:00 | Autor:

Dokładnie dwadzieścia pięć lat temu wszyscy kibice Widzewa Łódź przeżyli jeden z najpiękniejszych wieczorów w historii klubu, przynajmniej tej najnowszej. 21 sierpnia 1996 roku drużyna z al. Piłsudskiego przegrała na wyjeździe z duńskim Broendby, ale wystarczyło to, aby awansować do fazy grupowej Ligi Mistrzów!

Widzewiacy, po zdobyciu trzeciego w historii mistrzostwa kraju, do spotkania z Duńczykami przystępowali pełni optymizmu. Pierwsze starcie zostało rozegrane przy al. Piłsudskiego. Do przerwy na tablicy widniał bezbramkowy remis, ale w drugiej połowie sytuacja zrobiła się fantastyczna. Po golach Jacka Dembińskiego oraz Sławomira Majaka gospodarze prowadzili bowiem 2:0! Niestety, jedenaście tysięcy widzów obejrzało tego wieczora jeszcze bramkę dla Broendby autorstwa Ole Bjura, przez którą sytuacja zrobiła się bardzo nerwowa.

Na wyjazd podopieczni Franciszka Smudy jechali pełni obaw. Zdaniem ekspertów, drużyna z przedmieść Kopenhagi miała przed własną publicznością przycisnąć rywali i bez większych problemów awansować dalej. Zespołowi z północy Europy wystarczało zwycięstwo jednym golem, jednak już po czterdziestu pięciu minutach prowadzili 2:0, gdy do siatki trafili Peter Moller oraz ponownie Bjur. Liga Mistrzów zaczynała się zatem wymykać z rąk. Obraz tragedii pogłębił się zaraz po rozpoczęciu drugiej połowy. Gdy tuż po wznowieniu gry Macieja Szczęsnego pokonał Kim Vilfort zdawało się, że marzenia trzeba będzie odłożyć na potem.

Po raz kolejny dał jednak o sobie znać słynny „widzewski charakter”! Nie mając nic do stracenia, goście ruszyli do ataku. Bardzo szybko przyniosło to efekt – w 56. minucie honorową – przynajmniej na razie – bramkę zdobył Marek Citko. Do wyeliminowania przeciwnika Widzew potrzebował jeszcze jednego trafienia, ale musiał myśleć także o obronie. Jedna kontra Broendby zamknęłaby bowiem zawody. Kierowana przez Tomasza Łapińskiego defensywa łodzian jednak wytrzymała, a nagrodą za trud i nieustępliwość była akcja z 88. minuty, gdy dużym zamieszaniu piłkę do duńskiej bramki posłał Paweł Wojtala!

Rezultat 3:2 sprawił, że miejscowi całkowicie się otworzyli. Mało brakowało, a przyjezdni doprowadziliby dzięki temu do remisu! Po szybkiej kontrze świetną okazję zmarnował jednak Jacek Dembiński. Mimo nerwowej końcówki i starań gospodarzy, więcej goli już nie padło. Widzew przegrał z Broendby, ale mógł cieszyć się z historycznego awansu do magicznej Champions League, w której występowało wówczas jedynie szesnastu mistrzów krajowych.

Do annałów polskiego futbolu przeszedł nie tylko sam awans. W pamięci kibiców zapisał się także radiowy komentarz autorstwa Tomasza Zimocha, który wykrzykiwał w kierunku prowadzącego tamto starcie Ahmeta Cakara słynne „Turku, kończ ten mecz!”. Dziś mija dwadzieścia pięć lat od tamtego cudownego wieczora. Choć sytuacja rywalizujących obecnie w I lidze widzewiaków zgoła się odmieniła, wierzymy, że znowu doczekamy tak pięknych chwil.

Broendby IF – Widzew Łódź 3:2 (2:0)
31′ Moeller, 44′ Bjur, 48′ Vilfort – 56′ Citko, 88′ Wojtala

Broendby:
Krogh – Colding, Eggen, P. Nielsen, Skarbalius – Bjur, Vilfort (73′ Daugaard), A. Nielsen, Ravn – Bagger (66′ Sand), Moller (85′ Hansen)

Rezerwowi: Andersen – Bjerregaard

Widzew:
Szczęsny – Wojtala, Łapiński, Michalczuk, Szymkowiak (61′ Bajor) – Wyciszkiewicz (46′ Dembiński), Czerwiec, Majak, Michalski – Siadaczka (74′ Szarpak), Citko

Rezerwowi: Muchiński – Zając

Żółte kartki: Bagger, A. Nielsen – Wyciszkiewicz, Michalski, Bajor

Sędzia: Ahmet Cakar (Turcja)

Widzów: 19 000

Subskrybuj
Powiadom o
11 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Michał
3 lat temu

panie turek kończ pan ten mecz ale zleciało

Młot na Idiotów
3 lat temu

Pamiętam jakby to było wczoraj. Niestety, te czasy już nie powrócą.

R2r
3 lat temu

Czy jest gdzieś możliwość dostępu do filmu „Broendby Nasza Ziemia Obiecana” ?

Łukasz
3 lat temu

Fajnie by było na 30-lecie awansować znowu

Noname
3 lat temu

Z jednej strony super historia, z drugiej obraz jak beznadziejna jest polska piłka klubowa. Awanse do LM powinny być oczywistością w kraju tak rozwiniętym jak Polska. Piłkarze dobrze zarabiają mogą skupiać się tylko na celach sportowych, a tu tylko Legła i Widzew mogą poszczycić się udziałem w Lidze Mistrzów.
Co do tamtego Widzewa, to jak się patrzy na nazwiska to człowiek tęskni za tak walecznymi piłkarzami. Tego się nie nauczysz na treningach, to już musisz mieć. Teraz piłkarzyki to w większości ludzie z dobrych domów, którym wszystko podkłada się pod nos i nie mają gdzie tego charakteru w sobie wyrobić.

adam
3 lat temu

piękne chwile , ale półfinał PEMK pierwszego Wielkiego Widzewa ,wyeliminowanie Liverpoolu to też było coś fantastycznego

OdZawszeWidzewiak
3 lat temu

13 lat na karku, a pamiętam jak dziś, co to był za zespół

Kixon
3 lat temu

Pamiętam jak dzis ogladalem na dzialce byl ciepły letni wieczór telewizor wystawiony na dwór i ten szal radości po awansie… Ach jak czas szybko leci wtedy nie myślałem ze tak dlugo bede czekal na kolejne sukcesy…

Last edited 3 lat temu by Kixon
Krzysztof
3 lat temu

Byłem wówczas na studiach i oglądałem ten mecz na stancji, razem z właścicielami. Oni średnio zainteresowani popijali sobie wódeczkę i po pierwszej połowie stwierdzili, że to koniec. Ja klęczałem przed telewizorem i wierzyłem do końca. To był jeden z najpiękniejszych wieczorów piłkarskich w moim życiu. Porównywalną radość sprawiło mi chyba tylko zwycięstwo w Warszawie z Ległą (2:3). Szkoda, bo później to już był raczej zjazd do bazy, przerywany niekiedy lokalnymi sukcesami. PANIE TUREK…..TURKU KOŃCZ TEN MECZ. O Boże, jaki człowiek był dumny następnego dnia, szczególnie, iż to działo się w Poznaniu, gdzie wszyscy oprócz mnie kibicowali wiadomo komu.

Last edited 3 lat temu by Krzysztof
BohatyrzWembleju
3 lat temu

To była ekipa.

Andrzej. S
3 lat temu

To były piękne dni.
Choć się jeszcze łudzę,ale już pogodziłem się z myślą,że następnych takich nie doczekam.
No ale mam syna Widzewiaka.

11
0
Would love your thoughts, please comment.x