Drużyna znów zostanie bez wsparcia fanów. W lidze aż do lutego!
14 listopada 2024, 19:27 | Autor: RyanNiedawno zakończył się pięciomeczowy zakaz wyjazdowy, jaki na kibiców Widzewa nałożono po meczu z Cracovią, a drużyna Daniela Myśliwca znów będzie musiała radzić sobie bez dopingu swoich sympatyków. Łodzian zabraknie bowiem w najbliższym spotkaniu, więc na kolejną okazję poczekają… do lutego!
Można powiedzieć, że historia zatoczy koło. Przed „Czerwoną Armią” starcie z Puszczą Niepołomice, która swoich przeciwników podejmuje… na obiekcie „Pasów„. Konfrontacja, planowana po przerwie reprezentacyjnej, odbędzie się 25 listopada, czyli dokładnie w dniu 114. rocznicy powstania klubu z Piłsudskiego. Okazji do świętowania przy okazji ligowej potyczki nie będzie, bowiem fani RTS tym razem na trybunach nie będą mogli się pojawić. Sektor gości na stadionie przy Kałuży będzie nadal zamknięty – dowiedzieliśmy się.
Wyłączenie tzw. klatki z użytku nastąpiło właśnie po spotkaniu 3. kolejki pomiędzy krakowianami a widzewiakami. W drugiej połowie zawodów na dachu obiektu pojawili się dwaj kibice przyjezdnych, którzy wywiesili transparent przekształcający umieszczony tam napis „Cracovia Pany” na „Widzew Pany„. Odpalono też sporą ilość środków pirotechnicznych, które częściowo uszkodziły zadaszenie. Spotkało się to z reakcją gospodarzy, którzy w kilkadziesiąt osób pojawili się na dachu i ruszyli w kierunku transparentu, by po jego zerwaniu przez kilka minut celebrować interwencję i pozując z materiałem do zdjęć.
Całe wydarzenie wywołało duże poruszenie w mediach, bo dotychczas takich scen w Ekstraklasie jeszcze nie było. Nerwowo zareagował m.in. Mateusz Dróżdż. Były prezes Widzewa, a obecnie sternik Cracovii oskarżył gości nie tylko o zniszczenia dachu, ale także innych elementów stadionu. Zapowiedział też zamknięcie sektora aż do końca sezonu, a więc na kolejne piętnaście meczów! Zarzuty Dróżdża zdziwiły widzewiaków obecnych w Krakowie – ich zdaniem usterki były niewielkie i na pewno nie wymagały tak drastycznych restrykcji. Nie brakowało opinii, że szefostwo „Pasów” chciało po prostu przekierować uwagę ze swoich fanów na łodzian. Zwłaszcza, że druga strona nie udokumentowała swojego stanowiska żadnymi dowodami zdjęciowymi, co zazwyczaj czyni się w takich przypadkach.
Dość szybko wyszło na jaw, że pierwotne wyceny naprawy zadaszenia są zdecydowanie zawyżone. Ostatecznie stanęło na pięciocyfrowej kwocie (konkretnie to ok. 75 tys. zł), którą czerwono-biało-czerwoni uiścili we wrześniu. Okazało się też, że zapowiadane zamknięcie „klatki” do końca trwającej kampanii nie będzie potrzebne. Pod koniec sierpnia, a więc trzy tygodnie po meczu, rzecznik prasowa krakowskiego klubu poinformowała, że cały stadion będzie ponownie dostępny dla publiczności najpóźniej w połowie listopada, a więc ponad pół roku szybciej niż pierwotnie przewidywał Dróżdż.
Dzisiaj dostaliśmy całkowity kosztorys szkód po meczu z Widzewem Łódź.
Na podstawie przeprowadzonych ekspertyz całkowita naprawa zniszczeń na sektorze gości wynosi 74 459,49 zł netto. Przewidujemy, że najpóźniej w połowie listopada cały stadion zostanie oddany do użytku.— Marzena Młynarczyk-Warwas (@MarzenaM_Warwas) August 27, 2024
Problem w tym, że słowa Marzeny Młynarczyk-Wyrwas nie będą zbieżne z obecną sytuacją. Jak ustalił WTM, mimo iż starcie 16. kolejki z Puszczą odbędzie się w ostatnim tygodniu listopada, sektor gości nie zostanie jeszcze dopuszczony do użytku, dlatego fanów Widzewa na trybunach tego dnia zabraknie. Można zadać sobie pytanie, czy to po prostu wynik opóźnień, niezależnych od gospodarzy obiektu, czy zrobienie przyjezdnym na złość. Odpowiedź powinniśmy dostać bardzo szybko – 29 listopada na tym samym stadionie Cracovia podejmować będzie Zagłębie Lubin, z którym Mateusz Dróżdż jest bardzo związany emocjonalnie, a w przeszłości także był jego prezesem. Jeśli cztery dni później przyjęcie gości będzie możliwe, wszystko będzie jasne…
Bez względu na prawdziwe intencje miejscowych działaczy, okazuje się, że ostatnim spotkaniem, w którym udział mogła wziąć zorganizowana grupa kibiców z Łodzi, był pucharowy mecz w Toruniu. W Zielonej Górze widzewiacy dopingowali piłkarzy zza ogrodzenia, a na klasyk z Legią Warszawa nie zostali wpuszczeni, mimo iż w blisko 1800 osób zjawili się przy Łazienkowskiej 3. Kolejna okazja do zaliczenia wyjazdu w lidze nadarzy się więc dopiero w przyszłym roku, konkretnie na początku lutego, w Poznaniu. W międzyczasie widzewiacy będą mieli możliwość zaliczenia jedynie pucharowej eskapady w Kielcach.