Drużyna Niedźwiedzia znów wyszarpała remis bez kibiców

Od momentu powrotu do Ekstraklasy w 2022 roku, drużyna Widzewa rozegrała cztery wyjazdowe spotkania bez wsparcia swoich fanów. Co ciekawe, ich nieobecność nie przeszkodziła piłkarzom w walce o punkty do ostatnich minut.

W poprzednim sezonie łodzianie trzykrotnie mierzyli się z rywalami na ich boisku, bez dopingu własnych kibiców. Oba miały miejsce w rundzie wiosennej. Najpierw czerwono-biało-czerwoni udali się do Płocka, gdzie stadion wciąż był w fazie budowy, co uniemożliwiło przyjęcie grupy wyjazdowej. Po golu straconym w pierwszej połowie długo zanosiło się na porażkę z Wisłą, ale w doliczonym czasie gry Jordi Sanchez wepchnął z bliska piłkę do bramki i skończyło się remisem 1:1.

Sytuacja powtórzyła się trzy tygodnie później w Krakowie. Można mówić o deja vu, ponieważ ponownie na trybunach zabrakło fanów RTS (tym razem z powodu zakazu), a Cracovia objęła prowadzenie, utrzymując korzystny dla siebie wynik do 93. minuty. Wtedy na ofensywny rajd zdecydował się Bożidar Czorbadżijski, który został sfaulowany w polu karnym. Jedenastkę na gola zamienił Martin Kreuzriegler i widzewiacy znów dopisali sobie punkt. Co ciekawe, obu graczy nie ma już w zespole. Jedynie w Radomiu, w przedostatniej kolejce, nie udało się zdobyć nawet „oczka”.

Czwarty taki przypadek miał miejsce w miniony piątek. Powtórzył się brak sympatyków z Łodzi, ze względu na budowę czwartej trybuny w Zabrzu , a także wynik. Znów Widzew musiał odrabiać jednobramkową stratę i znów udało mu się tego dokonać w doliczonym czasie. Tak, jak w Płocku, uczynił to Sanchez. Na cztery wyjazdy bez kibiców, mieliśmy trzy remisy 1:1 i trzy wyrównujące trafienia już po regulaminowych 90 minutach. Jak widać, pusty sektor gości nie przeszkadza piłkarzom Janusza Niedźwiedzia w walce do końcowego gwizdka.

Nie oznacza to oczywiście, że drużynie jest wszystko jedno, czy ich fani są na stadionie. Na każdym kroku podkreślane jest to, jak bardzo doping „Czerwonej Armii” dodaje zawodnikom otuchy i wsparcia. „Żałuję, że nasi kibice nie mogli pojawić się na trybunach. Mam nadzieję, że taka sytuacja więcej się nie powtórzy” – mówił na konferencji po meczu z Górnikiem opiekun łodzian.