Dramat Radowicza! Kolejna poważna kontuzja!
10 września 2014, 18:31 | Autor: RyanByły pomocnik Widzewa, Damian Radowicz, niedawno był na ustach całego środowiska piłkarskiego w kraju. Zawodnik stał się symbolem walki z kontuzją, po tym, jak wrócił do piłki po skomplikowanym urazie ścięgna Achillesa, a jego film w serwisie YouTube wyświetlono niemal pół miliona razy.
Wydawało się, że Radowicz najgorsze chwile ma już za sobą. Pokonał chorobę i wrócił na boisko. Latem pojawił się w Aleksandrowie Łódzkim, biorąc udział w charytatywnym meczu „Biznesowa Liga Pomocy” i pokazał, że wciąż potrafi wiele. Pod koniec czerwca pojawił się przy Piłsudskiego i rozpoczął treningi z Widzewem, w którym grał już w latach 2010-2012. Po jakimś czasie sztab szkoleniowy podjął decyzję, by testy zakończyć.
Ostatecznie pomocnik trafił do III-ligowego Sokoła Aleksandrów, gdzie wraz z Mikołajem Zwolińskim, innym eks widzewiakiem, miał pomóc w walce o czołowe lokaty. Wiele się jednak nie nagrał, wybiegł w pierwszym składzie w meczu drużyny rezerw z Włókniarzem Konstantynów. W pewnym momencie doszło do tragedii, zawodnik ruszył do piłki i poczuł trzask w kolanie. Diagnoza była bezlitosna – zerwane więzadła krzyżowe i uszkodzenie pobocznych!
Czy wielki fajter, jakim niewątpliwie jest Damian Radowicz, będzie w stanie pokonać kolejną potężną kontuzję? Trzymamy za niego kciuki!
Poniżej cytujemy wpis Damiana na jego blogu, w którym opisał całe wydarzenie:
27 sierpnia 2014 roku uzgodniłem warunki gry w klubie Sokół Aleksandrów. Zadebiutowałem kilka dni później w wygranym 3-0 meczu. Pierwsze wrażenia: super drużyna, świetna atmosfera, dobry trener i niesamowita baza treningowa. Jeszcze nie wiedziałem, że ta przygoda tak szybko się zakończy…
Mój drugi oficjalny mecz. Zaczynam w pierwszym składzie. Pierwsza połowa w żargonie piłkarskim określiłbym kopaniną i rzeźnią. W drugiej połowie natomiast zrobiło się trochę więcej miejsca, zacząłem się coraz bardziej cieszyć z gry. W pewnym momencie „przeczytałem” podanie w środku pola, wyprzedziłem pomocnika i przejąłem ją. Jednak do piłki bliżej miał obrońca przeciwników. Wybił piłkę lewą nogą i prawdopodobnie prawą nogą zawadził moją nogę postawną. Ja zrobiłem nagły zwrot, stopa została w miejscu, kolano poszło w bok i TRACH… Jeden wielki trzask i ból… Padłem na ziemię i zacząłem krzyczeć. Czułem, że będzie źle. Lód, karetka i dramat w głowie. Zasłaniałem twarz koszulką, bo nie byłem w stanie patrzeć na innych… Dzień później potwierdziło się najgorsze…
Więcej TUTAJ