Dlaczego Widzew nie zgodził się na grę na SMS?
29 stycznia 2015, 21:57 | Autor: RyanCały czas nie wiadomo, gdzie na wiosnę ligowe mecze rozgrywać będzie drużyna Widzewa. Co chwilę upadają kolejne koncepcje, a dziś zdaje się upadł pomysł z grą na boisku Szkoły Mistrzostwa Sportowego. Sytuacja nie jest jednak tak jednoznaczna, jak się wydawało, a wieszanie psów na Pawle Młynarczyku nie było w pełni uzasadnione.Plan, by widzewiacy swoje spotkania w rundzie wiosennej rozgrywali właśnie przy ulicy Milionowej, wyszedł z inicjatywy Wiceprezydenta Łodzi, Tomasza Treli. Miasto zadeklarowało nawet, że przeznaczy na ten cel ok. 2 miliony złotych, by zaspokoić oczekiwania przedstawicieli Polskiego Związku Piłki Nożnej. Początkowo nosem kręcił właściciel SMS, Janusz Matusiak, ale wizja podniesienia standardu obiektu za miejskie pieniądze szybko go przekonała.
Warunkiem rozpoczęcia inwestycji miała być jednak wola Widzewa, by właśnie tam pojawić się na czas budowy nowego stadionu przy Piłsudskiego. Jak już informowaliśmy, wczoraj na Milionowej pojawili się przedstawiciele obu klubów oraz łódzcy urzędnicy, dziś miało natomiast dojść do podpisania listu intencyjnego, w którym Widzew zadeklarowałby chęć gry na SMS, co mogłoby uruchomić proces dostosowywania stadionu do wymogów PZPN.
Do podpisania jednak nie doszło, weto dał Paweł Młynarczyk, pilotujący sprawy stadionowe ze strony RTS. Dlaczego włodarze klubu odrzucili pomoc urzędników i uparcie dążą do utopijnych planów z grą w maleńkiej Byczynie? Początkowo i nam wydało się to kuriozalne, ale okazuje się, że sprawa ma jednak drugie dno. Jak dowiedział się WTM, Tomasz Trela, orędownik występowania łódzkiej drużyny na SMS, chciał modernizować dzierżawiony przez Janusza Matusiaka obiekt, ale za pieniądze przeznaczone na…budowę nowego stadionu Widzewa. Trela chciał, by część z nadwyżki, jaka pozostała w Wieloletniej Prognozie Finansowej, przesunąć właśnie na ten cel. Oznaczałoby to kolejne cięcia w budżecie na najważniejszą dla klubu inwestycję, a przecież coraz głośniej mówi się o wykorzystaniu tych środków na roboty dodatkowe: elewacje na pozostałych trzech trybunach, zewnętrzną iluminację stadionu oraz wykończenie pomieszczeń. Nie zapominajmy też o ośrodku treningowym, którego powstanie obiecywali tuż przed wyborami Prezydent Hanna Zdanowska i szef Wydziału Sportu Marek Kondraciuk.
Przezorne zachowanie władz Widzewa może w takim kontekście budzić większe zrozumienie. Niestety najważniejszy problem nadal pozostaje nierozwiązany – zespół wciąż nie ma gdzie grać. Pomysł z Byczyną nie podoba się PZPN, który w swym raporcie jasno dał do zrozumienia, że ewentualne dostosowanie stadionu będzie bardzo trudne.