DERBY ŁODZI – PODSUMOWANIE

11 marca 2010, 23:47 | Autor:

Derby, kibice WidzewaMinęło już kilka dni od derbów Łodzi i emocje troszkę opadły. Czas więc na podsumowanie tego wydarzenia. Z powodu zakazu wyjazdowego nałożonego przez PZPN za mecz w Zabrzu miało nas na tych derbach nie być.

Do ostatniej chwili walczyliśmy jednak o możliwość obejrzenia tego spotkania. Złożyliśmy do PZPN wniosek o zawieszenie wykonania tej kary na mecz derbowy. Próbował nam pomóc również viceprezydent miasta Łukasz Magin. Niestety władze PZPN nie zgodziły się na naszą obecność w derbach.  Również władze i kibice klubu ŁKS nie chcieli byśmy na tym meczu się pojawili. Niestety w sprawie przemarszu i zajęcia pasa ruchu otrzymaliśmy również odmowną decyzje. Argumenty Wydziału Dróg i Transportu oraz łódzkiej policji były dosłownie co najmniej śmieszne. Jak inaczej można nazwać uzasanienie odmownej decyzji, argumentowane tym, że podczas przemarszu zakorkujemy miasto (przypominamy, że mecz odbył się w niedzielę) czy też, że wracając z meczu zakłócimy ciszę nocną mieszkańców miasta. Szkoda, że przez wiele lat nikomu to w mieście nie przeszkadzało.  Władze naszego klubu zaproponowały postawienie telebimu na stadionie Widzewa, by kibice mogli w jednej grupie oglądać to widowisko. Nie zgodziliśmy się na to. Oczywiście chcieliśmy razem oglądać to spotkanie, ale tylko i wyłącznie na stadionie MOSiRu gdzie nasz Widzew grał swój kolejny mecz… W związku z tym, na kilka dni przed derbami, fani Widzewa zdecydowali że w dniu meczu zbierzemy się w centrum miasta i  przemaszerujemy na stadion miejski.  Z powodu wyżej wspomnianego  zakazu zebraliśmy się bez barw klubowych, aby nie dać argumentu ani policji ani tym bardziej PZPN, że łamiemy nałożony na nas zakaz. Bo zakaz dotyczy tylko zorganizowanych grup kibiców gości. I ani nasz klub, ani Stowarzyszenie „Fanatycy Widzewa” formalnie nie byli organizatorami tej wyprawy. Jako mieszkańcy miasta mieliśmy prawo udać się na ten mecz i tak też zrobiliśmy chociaż wiedzieliśmy, że wejście na stadion jest bardzo mało prawdopodobne. Ale to nie tylko o wejście na stadion naprawdę chodziło. Chcieliśmy pokazać i udowodnić, że hasło  „jesteśmy zawsze tam gdzie nasz Widzewek gra” to nie są puste słowa i  nie damy zamknąć się na własnym stadionie przed telebimem. Bo o to właśnie służbom miejskim chodziło. Zamknąć wszystkich na stadionie Widzewa i w mieście będzie spokój. Ale z nami tak łatwo nie będzie…. Bo derby to nie zwykły mecz, to święto wszystkich kibiców i zawsze będziemy dążyli do tego by się na nim pojawić… Inne kluby, których nazw nie będziemy przytaczać wręcz „klaszczą uszami” gdy otrzymują zakaz wyjazdowy. Dla niektórych to wręcz wspaniała wiadomość, że nie trzeba znów się zbierać na wyprawę i przypadkiem narażać na „kłopoty”. Lepiej siedzieć w domu lub zamknąc się na swoim stadionie, odpalić dwie race i pajacować przed ekranem pokazując „swoją siłę”. Ale co kraj to obyczaj. Skoro tak lubią to ich sprawa. My chcieliśmy pokazać władzom miasta, organizatorom meczu oraz służbom miejskim, że naprawdę mniej kłopotów mieli by, gdyby  zgodzili się na nasze wejście na stadion. O wiele łatwiej bowiem zgromadzić wszystkich w jednym miejscu i nie zamykać ruchu na głównych ulicach miasta. Miasto obinęła by też mocno przesadzona, jak zwykle afera medialna, która odbiła się szerokim echem praktycznie we wszystkich mediach. Mamy nadzieje, że daliśmy im do myślenia i przy kolejnej okazji, jeśli w ogóle będzie miała taka miejsce dzień meczu derbowego będzie wyglądał zupełnie inaczej. I będzie to prawdziwe święto całego miasta oraz całej Polski.

Na zakończenie wielkie podziękowania i gratulacje, dla kibiców którzy wiedząc, że na mecz najpewniej nie wejdą pojawili się w około 2,5 tysiąca „pod Centralem”. Centrum miasta mimo tego, że miało nas nie być tego dnia w ogóle na meczu było opanowane w całości przez kibiców Widzewa. Serce się radowało gdy ulicą Piotrkowską od strony Placu Wolności maszerowało w stronę Centralu kilka setek fanów Widzewa z Bałut. Gdy z innych stron miasta napływały nie mniejsze grupy Widzewiaków… Również wielkie podziękowania dla naszych fanklubów którzy w konkretnych liczbach również pojawili się tego dnia w Łodzi… Jesteśmy jedną z nielicznych ekip w kraju, która nie kalkuluje, nie przelicza kilometrów i szans  – zawsze stara się dotrzeć na stadion rywala. Nawet tam gdzie naprawdę nas nie chcą.  W sobotę kolejny wyjazd na zakazie, tym razem do Poznania. Inna ekipa pewnie by w podobnej sytuacji szukała już w programie telewizyjnym relacji  z tego meczu. My mamy nieco inny cel… Pojawić się w Poznaniu w liczbie nie mniejszej niż byliśmy tam rok temu, również na zakazie. Zróbmy to również dla piłkarzy Widzewa, którzy  w meczu derbowym zrobili konkretną robotę. Podziękowaliśmy im za to zaraz po meczu na Widzewie. Podziękujmy raz jeszcze w Poznaniu. Do zobaczenia!

Na koniec mała ciekawostka. Nasi „rodowici sąsiedzi” ogłosili swym sukcesem to, że na mecz nie weszliśmy. Strach ma naprawdę wielkie oczy skoro ich głównym celem derbowym było nie dopuszczenie nas do wejscia na stadion. Mamy dla nich propozycje. „Zbierzcie się kiedyś „na zakazie”  dwa przystanki od naszego stadionu w podobnej liczbie  i podejdzcie pod niego. Wtedy będziemy mieli może o czym rozmawiać.