Defensywa łodzian prawie bez błysku

19 stycznia 2025, 16:32 | Autor:

Prezentowaliśmy już na WTM dokonania Rafała Gikiewicza w rundzie jesiennej, który był jedynym bramkarzem w barwach Widzewa. Czas na przyjrzenie się danym statystycznym łódzkiej defensywy. Jak wygląda na tle ligowej konkurencji?

Pod lupę wzięliśmy jak zwykle cztery kluczowe wskaźniki, które pomagają określić działania obronne. Najbardziej standardowym parametrem jest oczywiście liczba straconych goli, ale nie tylko to wyznacza skuteczność destrukcyjność drużyn Ekstraklasy. Warto zerknąć, jak ligowcy radzili sobie w wygrywaniu pojedynków w pierwszej tercji boiska, ile notowali przechwytów lub do jakich bramkowych okazji dopuszczali swoich przeciwników.

Stare piłkarskie porzekadło mówi, że atakiem wygrywa się pojedyncze mecze, a obroną wygrywa się mistrzostwa. Jesień pokazała, że jest w tym stwierdzeniu dużo prawdy, ponieważ najbardziej szczelne bloki obronne mieli wicelider oraz lider tabeli. Raków Częstochowa dokonał rzeczy wybitnej, tracąc w osiemnastu spotkaniach zaledwie jedenaście goli! Na uwagę zasługuje też fakt, że między słupkami stał przez cały ten okres młodzieżowiec. Trzy bramki więcej dał sobie wbić Lech Poznań, a podium z osiemnastoma trafieniami do własnej siatki zamknął Piast Gliwice.

Widzewiakom poszło w tym elemencie przyzwoicie – zajęli ósme miejsce, ex aequo z dwoma innymi zespołami. Co ciekawe, piłkarze Daniela Myśliwca potrafili strzelić po dwa gole zarówno „Medalikom„, jak i „Kolejorzowi„. Najwięcej straconych goli zanotowała Lechia Gdańsk, nie popisali się też w Lublinie oraz Krakowie i Wrocławiu.

To, jak często poszczególni golkiperzy musieli wyjmować piłkę z własnej siatki, łatwo policzyć. Trudniej przedstawić statystycznie prawdopodobieństwo, że w danej sytuacji padnie bramka. Z pomocą przychodzi tu współczynnik goli oczekiwanych – im wyższy, tym rywale mają teoretycznie łatwiej. Interesujące wnioski płyną też z porównania obu tych wskaźników. Ponownie najlepszy okazał się bowiem Raków, który „powinien” stracić jesienią prawie piętnaście goli, zamiast faktycznych jedenastu. Oznacza to, że w kilku przypadkach przeciwnikom częstochowian brakowało skuteczności. Drugą pozycję zajął Górnik Zabrze, a trzecią poznaniacy. Ci drudzy także mieli sporo szczęścia, ponieważ różnica między parametrem expected goals opponent a faktyczną liczbą trafień była jeszcze większa niż w zespole Marka Papszuna.

Jeśli ktoś będzie kręcić nosem na poprzedni wynik czerwono-biało-czerwonych, musi zauważyć, że „powinni” oni przepuścić jeszcze więcej goli. W ich przypadku xGo było wyższe o ok. trzy bramki, więc mogło być gorzej. Podobnie jest u zamykających poniższe zestawienie gdańszczan. W oczy rzuca się też położenie GKS Katowice, który zanotował bardzo wysoki współczynnik goli oczekiwanych rywali, ale miał mnóstwo szczęścia, bo Dawid Kudła siedem razy mniej sięgał po piłkę niż wynika to ze statystyk. Trzecie od końca było tu Zagłębie Lubin. Z kolei największym pechowcem był Śląsk Wrocław.

Przyjrzeliśmy się również skuteczności drużyn w defensywnych pojedynkach, które również pomagają określić ich umiejętność działań destrukcyjnych. Okazuje się, że najtrudniej było wygrać starcia z zawodnikami Górnika, a w dalszej kolejności Radomiaka Radom i… Lechii. Widać więc, że w ekipie biało-zielonych nie ten element stanowił największy problem i przyczynę utraty największej w rundzie liczby goli.

Duży zjazd w tej materii zanotował RTS. Łodzianie w poprzednim sezonie należeli do ligowej czołówki, jeśli chodzi o defensywne starcia, zajmując drugą pozycję. Jesienią byli pod tym względem dopiero na trzynastym miejscu, więc warto to poprawić w drugiej części sezonu. Jeszcze mocniej do pracy muszą zabrać się ostatni na liście gracze Cracovii, a także Stali Mielec oraz „Gieksy„.

Ostatnim parametrem, który pomaga określić jakość postawy obronnej zespołów Ekstraklasy, jest liczba notowanych przez piłkarzy przechwytów. W końcu możemy pochwalić Widzew, który znalazł się na podium! Podopiecznych trenera Myśliwca wyprzedzili w tym aspekcie jedynie „Pasy” oraz wspominany już kilkukrotnie beniaminek z Bukowej, wyraźnie odstający od konkurentów. Najmniej przechwytów zaliczyli gracze Legii Warszawa, a niewiele lepiej poszło Lechowi i Rakowowi. W przypadku tej ostatniej dwójki – jak widać – nie miało to jednak przełożenia na stracone bramki.

Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Konrad73
2 dni temu

o takie wyniki w nadchodzącym sezonie będzie bardzo trudno.

1
0
Would love your thoughts, please comment.x