D. Myśliwiec: „Wszyscy będziemy chcieli dać z siebie maksa”

W niedzielę piłkarzy Widzewa Łódź czekają 70. derby Łodzi. Na stadionie przy al. Piłsudskiego odbyła się dziś tradycyjna konferencja przedmeczowa. Jako pierwszy głos zabrał Daniel Myśliwiec. O czym mówił trener łodzian przed tym ważnym meczem?

O presji na stadionie przy al. Unii

„Niedawno byłem na tym stadionie w barwach Stali Rzeszów i tam również to nastawienie gospodarzy nie było przyjazne. Pamiętam masę epitetów pod adresem Bartka Poczobuta, ale to nie zrobiło na nim wrażenia, bo on jak i my tutaj jesteśmy od tego, żeby robić swoją robotę. Jeśli coś z boku miałoby nas rozpraszać, to musimy sobie o tym szybko przypominać. Oczywiście na większości trybun nie będziemy mieli wsparcia, ale najważniejsze, żeby skupić się na tym, na co mamy wpływ. Wpływ mamy na to, żeby wrócić na pozycje, żeby ją zdobyć i nie wahać się w podejmowaniu decyzji. W mojej roli jest bycie wrażliwym na to, kto jest gotowy i odpowiednio nastawiony”.

O wnioskach po poprzednim meczu

„Nasz występ z Jagiellonią w sensie strategicznym i taktycznym był na niezłym poziomie. Powiedziałem piłkarzom podczas analizy, że pod wieloma względami był to mecz lepszy od tego z Lechem, mimo że go przegraliśmy. Oczywiście efektem najważniejszym jest zwycięstwo.  W meczu z Jagą robiliśmy wszystko, żeby wygrać i tak samo robimy tutaj. Nieważne jest miejsce w tabeli, bo powinno się je sprawdzać na koniec rozgrywek i tylko wtedy ta pozycja jest w jakiś sposób wymierna. Jest to kolejny mecz, w którym chcemy wygrać, tak jak chcieliśmy w każdym innym pojedynku. Teraz liczy się tylko mecz z ŁKS”.

O komforcie w wyborze obrońców i golkiperów do wyjściowej jedenastki

„Cały czas miałem komfort w myśleniu o defensywie. Zastanawiałem się, jak dobrać najlepiej obronę, ale powiem też o tym z trochę innej strony. Przed rundą straciłem prawdopodobnie najlepszego bramkarza w lidze i miałem dwóch golkiperów, którzy maja walczyć o pozycję numer jeden. Teraz mam czterech bardzo dobrych bramkarzy, którzy w treningu robią bardzo fajne rzeczy i dla mnie jest to sytuacja, z której mogę się jedynie cieszyć. Samo pojawienie się tutaj Rafała Gikiewicza to ogromna zasługa innego człowieka, o którym już nieraz wspominałem. Mowa oczywiście o trenerze Andrzeju Woźniaku. Gdyby nie znajomość i doświadczenie jego osoby, to myślę, że Rafała by z nami nie było i nie miałbym aż takiego komfortu w wyborze obsady bramki”.

O wpływie konkretnego piłkarza na przebieg spotkania

„Nasz kłopot z Jagiellonią polegał na tym, że nie byliśmy na odpowiednich pozycjach w odpowiednim czasie, przez co Pululu mógł mieć piłkę na naszej połowie. Nawet w drugiej części meczu Pululu musiał dawać od siebie sporo, żeby odczepił się od niego Ibiza i to jest lepsza recenzja tego występu i gry naszych obrońców. Daliśmy niepotrzebnie dużo pozycji przeciwnikowi i zbyt wolno trwała odbudowa ustawienia. I dlatego przegraliśmy, a nie dlatego, że nie daliśmy rady jednemu konkretnemu piłkarzowi. Dlatego ważne jest, żebyśmy byli razem i pokazywali się w odpowiednim miejscu we właściwym czasie – wtedy wszystko pójdzie po naszej myśli”.

O derbowej motywacji piłkarzy zagranicznych

„Niejeden piłkarz, który nie urodził się w Polsce, a nawet w Łodzi miał już przedsmak tego, co się może wydarzyć. Oczywiście stadion Widzewa jest inny i bardziej przychylnie nastawiony do czerwonych koszulek. Większość piłkarzy miała już obraz tego, jak wyglądają derby Łodzi. Myślę, że nie będą zaskoczeni. Domyślam się, że sugestia jest taka, żeby wystawić jedenastkę z samych Polaków a najlepiej łodzian, ale myślę, że większą wiedzę na ten temat będzie miał kapitan”.

O zamkniętej i otwartej grze

„Większość zmian strategicznych, jakie poczyniliśmy w przerwie, to kwestia rozmontowania niskiego bloku obrony przeciwnika. Jest mniej czasu i przestrzeni do podjęcia decyzji, dlatego patrząc na kontekst poprzedniej rundy, tu mieliśmy więcej problemów i w tym aspekcie wprowadziłem najwięcej korekt. W przypadku otwartej gry, tak jak było w meczu z Jagiellonią, gdzie było dużo przestrzeni dla obu zespołów, myślę że nasz występ strategicznie był dobry, ale wynik był fatalny. Wolę, kiedy piłka jest grą otwartą i widowiskową, ale myślę, że nasz rywal przed własną publicznością nie pozwoli sobie na to, żeby czekać i patrzeć, co się wydarzy. Spodziewam się, że wszyscy będą chcieli dać z siebie maksa i to jest nasze nastawienie. Będziemy robić wszystko tak jak dotychczas w sensie strategicznym, wymagając od siebie maksymalnej skuteczności”.

O gorszych relacjach w sztabie podczas obozu w Turcji

„Był moment, że relacje w sztabie były bardzo słabe. Zaznaczałem, że nie jedziemy się tam opalać, bo piłkarze muszą widzieć, że my chcemy im pomóc. Te relacje były nadszarpnięte, co jest zrozumiałe, bo dzień roboczy nieraz zaczynał się o siódmej rano, a kończył około północy z przerwami na posiłki. Wtedy relacje były napięte, ale było to zrozumiałe, biorąc pod uwagę ogrom pracy i odcięcie się od rodzin”.