D. Myśliwiec: „Ryzyko jest wkalkulowane w nasz sposób grania”

Widzew Łódź rozegra jutro ostatni mecz o stawkę w tym roku. Podopieczni Daniela Myśliwca zmierzą się przed własną publicznością ze Stalą Mielec. W przeddzień tego pojedynku na stadionie przy al. Piłsudskiego odbyła się tradycyjna konferencja prasowa. Co miał do powiedzenia szkoleniowiec drużyny?

O brakach w podejmowaniu decyzji przez piłkarzy

„To jest diagnoza, która była nie tylko na gorąco, ale też na chłodno. Muszę z drużyną to wypracować i wybrać piłkarzy, którzy będą rozumieli, że to jest korzyść, a popełnienie błędu jest wpisane w nasz zawód. Najważniejsze jest to, że po niepowodzeniu dalej kontynuujesz działanie. To nie oznacza oczywiście, że musisz robić to w nieskończoność, oczekując innego efektu. Chodzi o to, żeby wykorzystać formy ataku, które pomogą”.

O różnicach w meczach z Rakowem i Koroną

„Dlaczego mecz z Rakowem, który był przegrany, różnił się od przegranego meczu z Koroną? Wszyscy mamy poczucie, że to były inne mecze, w dużej mierze przez nastawienie przeciwnika. Po pressingiem nie mieliśmy kłopotów, żeby wyprowadzić piłkę i chcieliśmy podejmować nawet bardziej zuchwałe decyzje niż w poprzednim meczu zamiast po prostu przyspieszać. Z Rakowem graliśmy tak, jakbyśmy szli do pożaru, dlatego te decyzje były odważne. Korona mimo wszystko wygrała ten mecz dzięki grze w niskiej obronie. Ciężko wyczuć to dla osoby, która jest poza drużyną. Mnie jest to bardzo ciężko wytłumaczyć, dlaczego tak się dzieje. W momencie, gdy kruszysz skałę, musisz wiedzieć, który moment jest dobry do ataku”.

O przyczynach różnic w grze

„Gdybym miał odpowiedzieć, co jest przyczyną różnic w grze tej drużyny, to powiem, że jest to odwaga. W meczach z wyżej notowanymi rywalami jesteśmy bardziej odważni. Gdy to my jesteśmy faworytem, czasami mamy takie podejście, że zawodnik woli, żeby to on nie popełnił błędu. Wtedy zagrywa bezpieczną piłkę, nie wchodzi w drybling i być może ta negatywna uwaga skupi się na kimś innym. Nie jest to myślenie intencjonalne, tylko to jest w środku. Ja muszę zrobić wszystko, żeby piłkarze mieli świadomość, że ja oczekuję od nich błędu. Jeśli masz odwagę do popełnienia błędu, to znaczy, że jesteś świadomy popełnianego ryzyka, a musimy je podjąć, szczególnie przy tak grających przeciwnikach. Ryzyko jest wkalkulowane w nasz sposób grania”.

O wizycie prezesa w szatni i rozmowach między piłkarzami tuż po meczu

„Prezes jest osobą, która jest prezesem, ale jest też bardzo zaangażowanym kibicem klubu. Są to często aspekty, które przeszkadzają w podejmowaniu decyzji. Ale w tym przypadku widzę intencję, a intencja jest to, żeby pomóc. Prezes nie pojawił się w szatni, bo jest problem i trzeba go rozwiązać, tylko prezes wszedł tam i pozwolił sobie odnieść się do tego o czym rozmawialiśmy. To nie jest tak, że prezes wszedł do szatni, bo jest jakiś pożar. On po prostu pokazał swoją perspektywę i to, na czym mu zależy. Mówił to tym, co czuje, żeby przypomnieć, jaka jest tożsamość klubu. Jeśli chodzi o pozostałe rozmowy w szatni, to czasami w nerwach ludzie mają większą odwagę do powiedzenia tego, co w nich siedzi. Często piłkarze mają wtedy większą odwagę, żeby mówić o tematach, które ich bolą. To jest normalna sytuacja w grupach, w których ludzie mają chęć zmiany jakiegoś stanu z gorszego na lepszy”.

O strzelaniu z dystansu

„Myślę, że jest około 1% szans, że nasz najbliższy przeciwnik schowa się i będzie czekał na kontry na własnej połowie. Mówię to z dużą kwestią zdecydowania. Jeśli chodzi o kwestie strzelania, staram się podejmować decyzje i wybierać sposób grania, który zależy od trendów na topowym poziomie europejskim, ale też od logiki. Z dystansu trzeba oczywiście uderzać, bo wielu tak potrafi, zwłaszcza Sebastian Kerk. Patrząc statystycznie, strzelanie z dystansu nie jest kompletnie uzasadnione, ale to nie jest coś, czego ja zabraniam. Jeśli linia przeciwnika jest nisko, warto uderzyć, choćby po to, żeby wyciągnąć obrońców do bloku. Tłumaczyłem piłkarzom na treningu, że jest to kluczowe, żeby wtedy wykorzystać tę lukę w obronie”.

O niewielu zmianach w składzie

„Uznałem, że potrzebujemy jak najwięcej stabilności i jak najmniej zmian. Wspominaliśmy o aspekcie fizycznym. Mówiłem, że nie powinien on mieć większego znaczenia i nie ma znaczenia. Przy tak dużym czasie, jaki mieliśmy miedzy meczami z Rakowem i Koroną, dlatego chciałem robić jak najmniej zmian. Przesunięcie Silvy na bok obrony spowodowałoby, że mechanizmy, które wypracował w ostatnim czasie uległy by zmianom. Lirim Kastrati ma bardzo dobrą technikę lewej nogi i gdyby wykonał jedno z takich dośrodkowań, które grał w treningu, to byśmy cieszyli się dziś, jak dobrze potrafi grać tą nogą. W tym meczu zgubiliśmy te momenty. Liczyłem na grę ofensywną Lirima, który w tym elemencie jest mocną jednostką”.

O Kreshniku Hajrizim

„Jeśli chodzi Kreshnika Hajriziego, to dostał on swoje szanse w pucharze. Patrząc na styl gry rywala, to kluczowe jest wejście w boczny sektor za plecy. Kresh nie jest czołowym piłkarzem, który ma tę cechę na takim poziomie jak pozostali piłkarze zawodnicy. Stąd decyzja typowo strategiczna”.