D. Kostkowski: „Wszystko zależy od włodarzy Widzewa”
23 czerwca 2017, 18:53 | Autor: RyanMimo wywalczenia awansu do II ligi w drużynie Drwęcy Nowe Miasto Lubawskie ciężko będzie utrzymać mocną kadrę. Do Widzewa przeniósł się już Michał Millera, a lada moment łódzki klub może podebrać jeszcze jednego, kluczowego zawodnika.
Chodzi o Damiana Kostkowskiego (na zdjęciu z Sebastianem Zielenieckim), który od trzech sezonów jest podstawowym obrońcą nowomiejskiego zespołu. Szanse na jego sprowadzenie są duże. „Mój transfer do Widzewa cały czas nie jest przesądzony, ale wkrótce powinno się to wyjaśnić. Na dniach mamy spotkać się z prezesem, by konkretnie porozmawiać na temat mojej gry w Łodzi. W zasadzie to czekam na telefon i niedługo być może dojdzie do jakichś postępów” – mówił WTM.
Co ciekawe, 24-latek kuszony jest także przez inny zespół z III ligi. „Jestem po rozmowach z szefami Lechii Tomaszów Mazowiecki. Zapowiedziałem jednak, że dla mnie priorytetem jest Widzew i czekam na rozwój wydarzeń. W Lechii wiedzą, która opcja jest u mnie na pierwszym miejscu” – uczciwie postawił sprawę.
Szefowie Widzewa wpadli na pomysł zakontraktowania obrońcy po niedawnym meczu z Drwęcą. „Temat Widzewa rozpoczął się już w trakcie sezonu. Wiem, jakie ambicje i cele są stawiane piłkarzom jak i władzom klubu. Widzew to przede wszystkim kibice oraz bardzo bogata historia. Chciałbym grać dla tej publiczności, ale to zależy od włodarzy klubu” – przyznaje Kostkowski.
Piłkarz zdradza, że wizja gry przy Piłsudskiego otwiera przed nim wiele nowych możliwości. „Myślę, że można się rozwijać tylko i wyłącznie będąc w silnym klubie i trenując z dobrymi zawodnikami. Moim zadaniem Widzew na ta chwilę tworzy jeszcze mocniejsza ekipę. Co jest dla mnie dużą szansą” – powiedział nam „Kostek”.
Ważnym argumentem za przenosinami do Łodzi jest obecność w drużynie Michała Millera. „Rzeczywiście, jesteśmy z Michałem dobrymi przyjaciółmi. Trzymamy się razem nie tylko w szatni, ale też poza boiskiem. Także o aklimatyzację w Widzewie nie musiałbym się w ogóle obawiać” – uważa Damian Kostkowski.