D. Kostkowski: „Mieliśmy plan i wywiązaliśmy się z niego”
9 czerwca 2020, 10:31 | Autor: KamilGdy Damian Kostkowski był piłkarzem Widzewa, raczej nie błyszczał i już po jednym sezonie rozstał się z łódzkim klubem. Trafił do Stali Rzeszów, gdzie z miejsca stał się filarem defensywy, co zresztą potwierdził w niedzielnym meczu. Po jego zakończeniu chwilę z nim porozmawialiśmy.
– Jak wyglądało to spotkanie z twojej perspektywy?
– Tak na chłodno, to wynik nie skrzywdził żadnej ekipy, bo z przebiegu meczu podział punktów był sprawiedliwy. Myślę, że o ile po pierwszej połowie mogliśmy czuć mały niedosyt, to rozwój sytuacji po przerwie sprawił, że ten remis nie jest zły.
– Nie pomagały warunki i żar lejący się z nieba.
– Warunki były bardzo trudne, ale pogoda nie sprzyjała obu drużynom. Od początku nastawialiśmy się na ciężki mecz, bo przyjeżdżał do nas Widzew, w dodatku Widzew podrażniony ostatnią porażką. Piłkarzom z Łodzi zależało na jak najszybszej rehabilitacji, ale chyba nie do końca się to udało, a ten jeden punkt nie jest dla nich wystarczający.
– Jesienią oglądaliśmy bardzo otwarty mecz, w którym padły cztery bramki. Teraz nie było żadnej.
– Mecz na zero z tyłu jest dla nas bardzo ważną sprawą. Od wielu kolejek traciliśmy bramki, dlatego cieszymy się, że tym razem udało się tego uniknąć, zwłaszcza wiedząc, jakimi zawodnikami dysponuje Widzew. Jesteśmy zadowoleni, że w naszej grze było widać sporo pozytywów. Solidnie przepracowaliśmy ostatnie miesiące.
– Starcie z Widzewem różniło się od tego wcześniejszego, z Elaną Toruń, gdy wygraliście 4:1. Co było tego przyczyną?
– Jesteśmy po zmianie trenera, a okres kwarantanny był dla nas jedną wielką niewiadomą. Trudno było przypuszczać, jak potoczy się ten mecz z Elaną. Wtedy początek był nerwowy, a teraz podeszliśmy do spotkania z chłodną głową. Wiedzieliśmy, jaki to przeciwnik i że nie możemy go zlekceważyć ani na sekundę. Tak jak mówiłem, może da się odczuć jakiś niedosyt, ale w ogólnym rozrachunku ten remis jest satysfakcjonujący.
– Serce nie zadrżało, gdy w doliczonym czasie gry Rafał Wolsztyński miał na nodze piłkę meczową?
– Nie tyle zadrżało, co nawet stanęło (śmiech). Fajnie, że Wiktor Kaczorowski obronił, bo nie miał w tym meczu okazji do zbyt wielu interwencji. W tej sytuacji się wykazał, zawiesił sobie poprzeczkę bardzo wysoko, tak samo jak cały zespół. Mieliśmy założony plan i wywiązaliśmy się z niego. Wyłączyliśmy Robaka, wyłączyliśmy Możdżenia, wszystkie taktyczne analizy spisały się na medal.
– Już w najbliższy weekend rozegracie kolejny ważny mecz, tym razem z GKS Katowice. Zwycięstwo ucieszy nie tylko was, ale też kibiców Widzewa.
– Nie powiedzieliśmy jeszcze ostatniego słowa. Mamy młody, ambitny zespół, tabela jest spłaszczona, jest blisko zarówno do góry, jak i do dołu. Do Katowic na pewno pojedziemy po trzy punkty, co zresztą udowodnił mecz z Widzewem. Mamy respekt do każdego przeciwnika, ale równocześnie jesteśmy pewni siebie i zdyscyplinowani.
Rozmawiał M.M.
cytuję Kostka: JESTEŚMY PEWNI SIEBIE I ZDYSCYPLINOWANI”
(!) AMEN – czyżby tego brakowało nam? PEWNOŚCI SIEBIE ? Dyscypliny ?
I jeszcze trochę pokory.
My za to jesteśmy pełni pychy. aż nam się ulewa