D. Kostkowski: „Jeżeli zagramy tak, jak sobie zakładamy, to o wynik możemy być spokojni”

Dla niechcianego w Widzewie Damiana Kostkowskiego jutrzejszy mecz będzie szczególny. Nie tylko zagra przeciwko swojemu byłemu klubowi, ale też właśnie urodziła mu się córka. Czy obrońca liczy, że koledzy wykonają dla niego „kołyskę”?

– Na początek chcielibyśmy pogratulować powiększenia rodziny.

– Dziękuję, bo właśnie urodziła mi się córeczka!

– Podobno po narodzinach dziecka każdy piłkarz rozgrywa bardzo dobre spotkanie. W Łodzi mamy się czego obawiać?

– Ja nie jestem przesądny. Będę robił to, co umiem, a wynik zweryfikuje boisko.

– Gdy pojawi się pan w Łodzi, serce zabije szybciej?

– Mój pobyt w Łodzi to był krótki czas, ale bardzo wartościowy. Jedziemy na Widzew, jednak podchodzimy do tego meczu jak do każdego innego. Wiemy, z czym się zderzymy. Większość chłopaków będzie miała okazję pierwszy raz zagrać przed taką publiką. Jedziemy rozegrać dobry mecz.

– Odszedł pan do Stali, gdy ta była w III lidze. Teraz jesteście liderem poziom wyżej. To był chyba dobry krok?

– Trafiłem na bardzo odpowiednich ludzi, mam tu na myśli sztab szkoleniowy. Chyba nie mogłem trafić lepiej. Z mojego punktu widzenia, przez ten rok bardzo rozwinąłem skrzydła. Pewnej półki nie przeskoczę, ale ten rok bardzo mnie zmienił. Dojrzałem piłkarsko do pewnych rzeczy. Wiele się nauczyłem, wiele dowiedziałem. To był najlepszy ruch, jaki tylko mogłem zrobić.

– Powiedział pan, że pewnej półki nie przeskoczy, ale gdy czyta się komentarze kibiców Stali, można odnieść wrażenie, że to pan poprowadzi ten klub do I ligi.

– Podchodzę do tego z chłodną głową i pokorą. Jesteśmy mieszanką doświadczenia oraz młodości i pragniemy tego sukcesu, jesteśmy jego głodni. Robimy swoje jednak malutkimi kroczkami, więc nie myślimy o awansie, a o każdym następnym spotkaniu. Patrzymy na rywali, ale spoglądamy głównie na siebie i na naszą grę.

– Patrząc na początek sezonu, jutro faworytem powinna być Stal.

– Jesteśmy pewni siebie, ale podchodzimy do przeciwnika z respektem, bo znamy wartość zawodników rywali. To, że Widzew przegrał ze Skrą nie oznacza, że jest słabszy. Dodatkowo, w meczu u siebie będą musieli pokazać, że ta porażka to był wypadek przy pracy. Myślę, że widzewiacy postawią poprzeczkę bardzo wysoko. Tak jak jednak mówiłem, nie patrzymy na grę przeciwników, tylko na siebie. Jeżeli zagramy tak, jak sobie zakładamy, to o wynik możemy być spokojni.

– Gra przeciwko Marcinowi Robakowi będzie wyzwaniem?

– Miałem już przyjemność rywalizować z Marcinem, w meczu Młodej Ekstraklasy, w barwach Górnika Zabrze. On wtedy wracał po kontuzji. Przegraliśmy wysoko, zanotowałem słaby występ, bo zderzyłem się ze świetnym napastnikiem. Teraz dojrzałem, zarówno piłkarsko, jak i fizycznie. Myślę, że to będzie fajna rywalizacja.

– W Stali stworzyła się mała widzewska kolonia. Będziecie chcieli coś udowodnić swojemu byłemu klubowi?

– To, co było związane z Widzewem, to przeszłość. Jesteśmy tutaj i zaczęliśmy nową przygodę. Mamy nowy klub i nowe cele. Ja już swoje pięć minut w Widzewie miałem, nie sprawdziłem się i dlatego nie zamierzam nikomu niczego udowadniać. To była dla mnie duża lekcja, którą będę pamiętał przez cała karierę. Wszyscy mówią, że w takich meczach chcą coś udowodnić, ja podchodzę do tego inaczej. Przyszedłem do Stali i jestem z tego bardzo zadowolony.

Rozmawiał Karpiu