D. Bogusz: „Żałuję, że to tak szybko minęło”
24 maja 2020, 08:37 | Autor: KamilPrzez osiem i pół roku był filarem defensywy Widzewa. Rozegrał w jego barwach ponad dwieście ligowych meczów, dwukrotnie zdobył też tytuł mistrza Polski. Wczoraj na portalu „Weszło” opublikowany został bardzo ciekawy wywiad z Danielem Boguszem.
Obrońca wspomniał, że niewiele brakowało, a zamiast do Łodzi, trafiłby do Warszawy. „Z Markiem Citko, Jackiem Chańko i Tomkiem Frankowskim pojechaliśmy do Warszawy. (…) Rozmowy nie poszły jednak jak trzeba i nikt z nas nie odszedł. Świtają mi w pamięci obrazki, że już nawet z Legią trenowałem, prowadził ją Janusz Wójcik. Wyszło tak, że moim następnym przystankiem był Widzew i nie żałuję. Jestem zadowolony z tego, jak potoczyła się moja przygoda z piłką. (…) Patrząc wstecz, pewne rzeczy mógłbym zrobić inaczej, gdzieś mogą być niedosyty, ale całościowo nie mam czego się wstydzić. Do nikogo nie mam też żalu. Mogę jedynie żałować, że to tak szybko minęło i już nie wróci” – powiedział Bogusz.
W sezonie 1995/1996 to właśnie Widzew i Legia walczyły o mistrzostwo Polski, pozostawiając resztę stawki daleko w tyle. „Z dzisiejszej perspektywy dominacja nasza i Legii była wręcz niesamowita. W sezonie 1995/1996 nie przegraliśmy w lidze ani razu, nad trzecim Hutnikiem Kraków mieliśmy 36 punktów przewagi. Przepaść. Coś jednak z czegoś wynikało, skoro później dobrze radziliśmy sobie w pucharach i przed nikim nie pękaliśmy. Teraz po tytuł jesteś w stanie sięgnąć nawet przy dziesięciu porażkach w sezonie. Nie wiem, czy to dobre dla ligi, że każdy może wygrać z każdym i prawie zawsze szanse są 50 na 50” – zastanawia się były widzewiak.
Bogusz żałuje, że podopiecznym Franciszka Smudy nie udało się osiągnąć większego sukcesu w Lidze Mistrzów. „Czuliśmy niedosyt. Żałowaliśmy, że skończyliśmy rywalizację już w grupie, choć rywali mieliśmy naprawdę znakomitych. Najmilej wspominam domowy mecz ze Steauą Bukareszt. Cała drużyna wypadła wspaniale, to chyba nasz najlepszy występ. Wygraliśmy 2:0, a powinno być znacznie wyżej. Markowi Citce nie uznano gola, Sławek Majak już do przerwy mógł mieć hat-tricka. Bardzo dobrze wypadliśmy też na zakończenie grupy w Madrycie” – stwierdził dwukrotny reprezentant Polski.
A co wychowanek Jagiellonii Białystok sądzi o samym Smudzie? „Trener Smuda miał posłuch w szatni, a to często jest kluczowe. Był bardzo surowy, bardzo dużo wymagał – od siebie i od innych. Na pewne sprawy jednak przymykał oko. Mogliśmy wieczorem wypić piwo, ale na drugi dzień na treningu musiał być ogień. I tak było. Nie chcę też być zrozumiany, że dzień w dzień balowaliśmy. Graliśmy często co trzy dni, to byłoby niemożliwe. Po prostu trener wiedział, kiedy pozwolić nam na więcej, a my mu się potem odwdzięczaliśmy grą i zaangażowaniem” – wyjawił w rozmowie z Przemysławem Michalakiem.
Co ciekawe, po powrocie z Niemiec Bogusz był o krok od podjęcia pracy w Widzewie i wyszukiwania dla niego utalentowanych piłkarzy. „Niemalże dogadałem się już z Widzewem, wyszukiwałbym talenty dla tego klubu. Brakowało w zasadzie tylko podpisu na umowie. W tamtym okresie jednak wiele się działo w Widzewie, ciągle zmieniali się prezesi, dyrektorzy i trenerzy. W końcu niczego nie podpisaliśmy” – dodał były obrońca.
Pełną treść wywiadu z Danielem Boguszem znaleźć można TUTAJ.
Super gość.
Miałem okazję kilka razy z nim porozmawiać.
Tak na stadionie jak i poza nim.
Powodzenia Daniel
Ave Widzew
Pamiętamy, dziękujemy. Tylko Widzew RTS