Cztery błędy -> cztery stracone gole (analiza)

26 lutego 2025, 18:39 | Autor:

Ból głowy, trzeszczenie w kościach, migrena – tak zapewne mogłaby się rozpocząć każda reklama leków. Jednak to nie jest reklama, a uczucie będące nieodzowną częścią każdego sympatyka Widzewa oglądającego grę swojej drużyny. Kiedy na koniec każdej reklamy wszelkie objawy ustępują, w Łodzi ból jest jeszcze większy, a żadnego remedium nie widać na horyzoncie. Domowe spotkanie z 22 lutego przeciwko Pogoni Szczecin przejdzie do wstydliwej historii beznadziejnie słabych meczów.

Rozdział 1 – Kadra trochę lepiej, ale komfortu brak

W porównaniu do poprzedniego starcia, Widzew dysponował przed meczem nieco większą liczbą graczy. Sporą uwagę należy zwrócić na powrót do meczowej dwudziestki kapitana, Bartłomieja Pawłowskiego. Z drugiej strony, ze względu na cztery żółte kartki, pauzować musiał jedyny nominalny lewy obrońca – Samuel Kozlovsky. Należy także wspomnieć o pozostałych zawodnikach niedostępnych na mecz z Pogonią. Przez jakiś czas nie zobaczymy jeszcze Juana Ibizy, Kamila Cybulskiego i Lirima Kastratiego. Z kronikarskiego obowiązku należy też dodać, że wciąż nieobecny jest Fabio Nunes, o którym była mowa w analizie poprzedniego spotkania.

Widzewiacy wyszli w formacji 4-4-2, z Rafałem Gikiewiczem w bramce. Środek obrony tym razem tworzyli Polydefkis Volanakis i Mateusz Żyro, a na bokach defensywy wystąpili Luis Silva (lewa strona) oraz Paweł Kwiatkowski (prawa strona). Skrzydłowymi byli Jakub Sypek (lewa strona) i Hilary Gong (prawa strona). Wracający do składu Fran Alvarez wspólnie z Juljanem Shehu tworzyli środek pomocy. Rolę fałszywego napastnika pełnił Sebastian Kerk. A w ataku od pierwszej minuty na placu gry pojawił się Hubert Sobol.

Tym razem ławka rezerwowych wyglądała zdecydowanie lepiej niż w starciu ze Śląskiem Wrocław, jednak do zapewnienia jej odpowiedniego ligowego poziomu wciąż sporo brakuje. Cieszy powrót do meczowej dwudziestki Pawłowskiego, który wspólnie z Markiem Hanouskiem i Jakubem Łukowskim był jednym z najbardziej doświadczonych zmienników. Poza wracającym po kontuzji Saidem Hamuliciem, resztę ławki stanowili zawodnicy o niewielkim doświadczeniu w Ekstraklasie.

Rozdział 2 – Pomaganie rywalowi, czyli błędy w wyprowadzeniu piłki

Podczas analizy meczu ze Śląskiem zadałem pytanie, czy jest sens samobiczowania się i analizowania każdej decyzji widzewiaków w grze obronnej. To pytanie retoryczne – i chyba już tylko najtwardsi masochiści odpowiedzą twierdząco. Dlatego, aby oszczędzić większości męki, postanowiłem ograniczyć się tylko do straconych bramek, żółtej kartki Juljana Shehu oraz kilku wybranych akcji.

Pierwszą bramkę mogliśmy stracić już chwilę po rozpoczęciu spotkania. Z prawej strony Adrian Przyborek podał w pole karne do nadbiegającego napastnika, który nie trafił w piłkę, dzięki czemu widzewiacy wybili ją za linię bramkową.

Prawdopodobnie każdy spodziewałby się teraz analizy utraty pierwszej bramki, jednak wydaje mi się, że sytuacja, po której żółtą kartkę otrzymał Shehu, zasługuje na chwilę uwagi. Istnieje wiele podobieństw między tą akcją a tą, która skończyła się prowadzeniem Pogoni.

Gikiewicz, do którego w ostatnim czasie można mieć wiele zastrzeżeń dotyczących rozegrania od własnej bramki, decyduje się na podanie do spóźnionego Albańczyka. Golkiper rozgrywa piłkę mimo obecności dwóch wolnych partnerów znajdujących się w znacznie lepszej, niepilnowanej pozycji. Zagranie bramkarza ewidentnie wskazuje na próbę realizacji „wypracowanego” wcześniej schematu. Czy było to konieczne? Moim zdaniem w tej sytuacji – nie!

Shehu szybko próbuje odbudować swoją pozycję, jednak zaskoczony podaniem od Gikiewicza nie jest w stanie w porę opanować futbolówki, przez co ta odbija się na kilka metrów.

W konsekwencji złego przyjęcia przez widzewiaka do piłki natychmiast rusza zawodnik „Portowców” – Fredrik Ulvestad. Albańczyk, aby ratować sytuację, rozpaczliwie próbuje zatrzymać akcję wślizgiem. Niestety, fauluje Norwega i otrzymuje żółtą kartkę.

Czy łodzianie wyciągnęli lekcję? Niestety nie, co potwierdziła sytuacja zaledwie półtorej minuty później. Po wznowieniu gry od własnej bramki Gikiewicz powtarza poprzedni błąd. Tym razem adresatem niedokładnego podania był Alvarez. Golkiper, mimo lepszych opcji w postaci Żyry czy Volanakisa, ponownie kieruje piłkę w mocno pilnowaną strefę.

Oprócz tego, że podanie było zbyt mocne, to Hiszpan oddał futbolówkę tak niecelnie do swojego kolegi, że ta padła łupem szczecinian.

Dla typowego łowcy goli, jakim jest Efthymis Koulouris, takie podanie to prezent. Grek momentalnie przejmuje piłkę i kieruje ją do wbiegającego w wolne pole Rafała Kurzawy. Siedmiokrotny reprezentant Polski nie miał innego wyjścia – zdobył bramkę.

Pora na kolejnego straconego gola. W 32. minucie kibice zaprezentowali efektowną oprawę, by dodać kolorytu widowisku i wspomóc swoich piłkarzy. Z powodu zadymienia mecz został przerwany na pięć minut. Czy to wydarzenie zrobiło wrażenie na czerwono-biało-czerwonych? Hmm… Wydaje się, że tak.

Zaledwie 30 sekund po wznowieniu gry Silva był na tyle zamyślony, że pomylił dyscypliny sportowe. Jego zagranie ręką we własnym polu karnym, niczym w siatkówce, długo będzie mu wypominane.

Do rzutu karnego podszedł Koulouris i pewnie zamienił go na gola. Jako ciekawostkę warto dodać, że była to już dziesiąta sprokurowana jedenastka dla rywali przez łodzian we wszystkich rozgrywkach w tym sezonie!

Do przerwy Widzew przegrywał tylko dwoma bramkami, co dawało jeszcze nadzieję na odwrócenie losów spotkania. Niestety druga połowa zaczęła się dla łodzian równie źle. Głównymi zamieszanymi w utratę kolejnego gola byli ponownie Silva oraz Alvarez. Portugalczyk, wyprowadzając piłkę, chciał podać do Hiszpana.

Jednak zrobił to na tyle niecelnie, że złapany na wykroku Alvarez nie był w stanie jej poprawnie przyjąć. W efekcie futbolówka przeszła obok niego.

Zawodnikiem, który skrzętnie wykorzystał gapiostwo łodzian, był Kamil Grosicki. Pogoń momentalnie przeprowadziła kontratak zakończony golem. Na listę strzelców ponownie wpisał się Koulouris.

Niepokojąca była także dziura w obronie pozostawiona przez Kwiatkowskiego, który nie spodziewał się straty piłki. Gdy „Grosik” z futbolówką odpalił swoje legendarne turbo, „Kwiatek” nie miał szans go dogonić.

Kolejny błąd łodzian – kolejna strata bramki. Tymi słowami można najlepiej podsumować grę Widzewa. Żyro wybija piłkę do pilnowanego Kwiatkowskiego.

Niestety, brak doświadczenia „Kwiatka” oraz poziom rywala na jego stronie sprawiły, że popełnił kolejny błąd. Grosicki skutecznie odebrał mu piłkę.

Skrzydłowy Pogoni popędził aż do linii końcowej, by dośrodkować futbolówkę do swojego partnera. Skandalicznie słaba gra obronna Widzewa została obnażona. Sześciu piłkarzy pozwoliło dwóm „Portowcom” zakończyć akcję golem. Beznadziejne krycie oraz nieudana próba wybicia (nie trafił nawet w piłkę) w wykonaniu Volanakisa przypieczętowały stratę bramki.

W ten sposób Widzew umożliwił Koulourisowi skompletowanie hat-tricka.

Wymiar kary mógłby być jeszcze większy, ponieważ czerwono-biało-czerwoni nie wyciągali wniosków z wcześniejszych błędów. Gdyby w 86. minucie Piotr Parzyszek wykazał się większym spokojem, piąta bramka byłaby tylko formalnością.

Pamiętacie jeszcze, czym charakteryzowała się gra napastnika bez piłki za czasów Imada Rondicia? Napastnik był wtedy pierwszym, a zarazem nieustannie pressującym zawodnikiem. Tymczasem Sobol za każdym razem, gdy dobiegał do przeciwnika, zatrzymywał się kilka metrów przed nim. Można zadać sobie kluczowe pytanie – po co? Szczerze mówiąc, ja sam nie potrafię znaleźć logicznego powodu. Prawdopodobnie sam napastnik oraz trener, który dobrał taką taktykę, również nie.

Rozdział 3 – Ofensywa – nieco lepiej, ale wciąż za mało

Byłbym bardzo nieobiektywny, twierdząc, że w ataku Widzewa nie było żadnego progresu. Był to bowiem mecz, w którym łodzianie osiągnęli najwyższy współczynnik xG w tym roku. Niestety, to wciąż zdecydowanie za mało, by mówić o realnej próbie zwycięstwa z Pogonią. Wielu mogłoby teraz sparafrazować tytuł wykładu byłego już trenera: „xD czy xG?”. Jednak liczby mówią same za siebie – Widzew swoimi atakami wykreował wskaźnik na poziomie 0,71, podczas gdy szczecinianie osiągnęli wartość 3,19. Jeśli odjęlibyśmy Pogoni „prezenty” w postaci bramek wynikających z błędów łodzian, współczynnik gości wynosiłby 1,09 – czyli tylko nieznacznie więcej od czerwono-biało-czerwonych.

Pierwsze zagrożenie czerwono-biało-czerwoni stworzyli w 9. minucie, gdy po dość niefortunnym zderzeniu Frana Alvareza i Hilarego Gonga akcja została przerwana. Wielu kibiców ponownie zaczęło mieć obawy co do dyspozycji Nigeryjczyka.

Trzeba jednak przyznać, że obwinianie skrzydłowego za porażkę byłoby niesprawiedliwe. Niektórzy mogą uznać to za kontrowersyjne, ale to właśnie Gong jako jedyny naprawdę chciał i próbował coś zdziałać na korzyść gospodarzy. W 17. minucie w końcu ujrzeliśmy jego największy atut – szybkość. Po podaniu Alvareza Nigeryjczyk w pełnym sprincie minął defensywę Pogoni i oddał celny strzał na bramkę.

W pierwszej połowie Gong był niezwykle aktywny. Próbował uruchomić na drugim skrzydle Sypka, podejmował próby dryblingu. W 30. minucie, być może kierując się intuicją, spróbował strzału z pierwszej piłki prostym podbiciem, gdy dopadł do bezpańskiej futbolówki. Niestety, golkiper gości był na posterunku.

Ostatnim groźnym akcentem w wykonaniu RTS w pierwszej połowie było uderzenie Kerka. Szkoda, że celownik Niemca nadal jest daleki od tego, do czego przyzwyczaił nas w rundzie jesiennej. Piłka poszybowała daleko ponad bramkę.

Wielu kibiców zastanawiało się, czy w drugiej połowie należał się rzut karny dla Widzewa. Jestem przekonany, że znalazłoby się kilku arbitrów skłonnych do podjęcia takiej decyzji. Obrońca ewidentnie położył obie ręce na plecach Hamulicia, a następnie go popchnął. Jednak sposób, w jaki Bośniak upadł w polu karnym, był na tyle teatralny, że trudno było oczekiwać od sędziego reakcji.

W 67. minucie w roli głównej ponownie wystąpił napastnik Widzewa. Hamulić w swoim stylu minął kilku rywali, a następnie, schodząc przy linii końcowej w stronę bramki, oddał mocne uderzenie. Niestety, futbolówka obiła jedynie pobliski słupek.

Rozdział 4 – Czy widać światełko w tunelu?

Punktowy kryzys czerwono-biało-czerwonych trwa i nic nie wskazuje na jego szybkie zakończenie. Co prawda sytuacja kadrowa zaczyna się stabilizować, a kibiców może cieszyć wzmożona aktywność transferowa w ostatnich dniach. Do zespołu na zasadzie wypożyczenia dołączyli prawy obrońca Peter Therkildsen oraz ofensywny pomocnik Lubomir Tupta. W ostatnim dniu okienka transferowego drużynę wzmocnił także środkowy pomocnik Szymon Czyż, który przeszedł na zasadzie transferu definitywnego.

Można jednak zadać sobie podstawowe pytanie: skoro o problemach kadrowych wiadomo było od dawna, to dlaczego ruchy transferowe nastąpiły dopiero teraz? Według niepotwierdzonych informacji powodem miał być kaprys szkoleniowca w doborze zawodników. Po sobotnim blamażu zdecydowano się na zakończenie współpracy z Danielem Myśliwcem po około półtorarocznej przygodzie z Widzewem. Zastanawia jednak fakt, dlaczego jeszcze na początku roku zarząd deklarował gotowość i chęć dalszej współpracy z trenerem. O powodach rozstania z Myśliwcem wypowiedział się na Twitterze prezes klubu Michał Rydz, twierdząc, że niepokojące sygnały dotyczące postawy trenera pojawiały się już od piętnastu spotkań. Jeśli tak rzeczywiście było, można wyciągnąć dwa sprzeczne wnioski – albo wszystkiemu winny jest szkoleniowiec, albo zarząd po raz kolejny wprowadza komunikacyjny chaos.

Sytuacja punktowa łodzian stała się na tyle dramatyczna, że w naszej redakcji panuje przekonanie, iż jedynym sensownym wyborem nowego trenera powinien być ktoś, kto za wszelką cenę zapewni utrzymanie w Ekstraklasie. Drużyny z dolnej części tabeli zaczęły regularnie punktować, a przewaga nad strefą spadkową stopniała do zaledwie czterech punktów!

Jeszcze w poprzednim roku wiceprezes Maciej Szymański oraz dyrektor sportowy Tomasz Wichniarek zapewniali, że mimo obowiązującego kontraktu z trenerem stale monitorują rynek szkoleniowców z myślą o przyszłości. Poniedziałkowa decyzja zarządu pokazała jednak, jak wielką niekompetencją wykazywał się on przez większość czasu. Obecnie klub pozostaje bez pierwszego trenera, a oprócz medialnych spekulacji nie poznaliśmy żadnego oficjalnego następcy Myśliwca. Co więcej, do meczu z Radomiakiem Radom drużynę przygotowywać będzie asystent Myśliwca, Patryk Czubak, od którego trudno oczekiwać cudów na tym poziomie. Oczywiście wszyscy chcemy wierzyć w jego misję, jednak szanse na pozytywne zakończenie sezonu są niewielkie.

Rozdział 5 – Podsumowanie

Podsumowując spotkanie Widzewa z Pogonią można wysnuć następujące wnioski:

1. Katastrofalne błędy w obronie – Widzew stracił cztery bramki głównie przez własne pomyłki, zwłaszcza w wyprowadzeniu piłki oraz kryciu rywali.
2. Niska jakość rozegrania od bramkarza – Rafał Gikiewicz podejmował ryzykowne decyzje w rozegraniu, które bezpośrednio przyczyniły się do straty gola.
3. Brak konsekwencji w taktyce defensywnej – Widzew nie wyciągał wniosków z wcześniejszych błędów, co skutkowało powtarzającymi się stratami.
4. Nieefektywna gra ofensywna – Widzew miał najwyższy współczynnik xG w tym roku (0,71), ale wciąż zbyt niski, aby realnie zagrozić Pogoni (3,19).
5. Hilary Gong jako jedyny wyróżniający się zawodnik – Nigeryjczyk starał się kreować sytuacje, wykorzystywał swoją szybkość i próbował dryblingów, ale brakowało wykończenia.
6. Zbyt późne ruchy transferowe – Klub zdawał sobie sprawę z problemów kadrowych, ale wzmocnienia przyszły dopiero na końcu okna transferowego.
7. Zmiana trenera jako reakcja na kryzys – Po meczu zwolniono Daniela Myśliwca, co rodzi pytania o konsekwencję działań zarządu i wcześniejsze deklaracje dotyczące współpracy z trenerem.
8. Brak lidera na boisku – Pomimo powrotu Bartłomieja Pawłowskiego do kadry, drużynie brakowało zawodnika, który w trudnym momencie wziąłby grę na siebie i uspokoił sytuację.
9. Pressing bez efektu – Hubert Sobol był ustawiony jako pierwszy zawodnik w pressingu, ale jego działania były nieskuteczne, ponieważ brakowało mu agresji i konsekwencji w odbiorze.
10. Fatalna statystyka rzutów karnych przeciwko Widzewowi – W tym sezonie łodzianie sprokurowali już dziesiąty rzut karny, co świadczy o słabej organizacji defensywy i niepotrzebnych błędach w polu karnym.
11. Niepewna przyszłość drużyny – Brak trenera, słaba forma oraz niewielka przewaga nad strefą spadkową stawiają Widzew w trudnej sytuacji przed kolejnymi spotkaniami.

Kibice jak zawsze stanęli na wysokości zadania i za to należy im się dozgonna wdzięczność oraz szacunek! Miejmy nadzieję, że tym razem uda się sięgnąć po pierwsze w tym roku zwycięstwo. Już 28 lutego (piątek) o godzinie 18:00 Widzew rozegra wyjazdowy mecz z Radomiakiem Radom. Mamy nadzieję, że tym razem piłkarze dadzą z siebie wszystko.

Kadry z meczu: Canal+ Sport

Alan

Subskrybuj
Powiadom o
12 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
mAIK
3 godzin temu

Trenerze Myśliwiec, powiedz Pan jaka jest prawda i jak faktycznie Widzew funkcjonuje, bo na tą chwile wylewaja pomyje na Pana a cos mi się wydaje ze prawda jest zgoła inna niz nam mówią.
Bądź Pan z jajami i przemów wkońcu nie bądź wiecznie filozofem.
Zwolnili Pana po meczu w którym nasze gwiazdy same strzeliły sobie 3 gole z 4 zdobytych przez przeciwnika

J23
Odpowiedź do  mAIK
1 godzina temu

Odpowiedź: DOMINO portal „X” 12 grudzień 2024

śmiech na sali
Odpowiedź do  mAIK
1 godzina temu

Może miał zapis w kontrakcie że nie może ujawniać żadnych spraw nie związanych ze sportem które działały by na niekorzyść klubu ,często teraz sie takie zapiski stosuje nie tylko w piłce nożnej ale tez w galach Fright Fightowych,zespołach muzycznych gdy przychodzi jakas nowa osoba itp

mcmurphy
3 godzin temu

Analiza godna finału Ligi Mistrzów, ale szacunek za wnikliwe opracowanie meczu, o którym trzeba jak najszybciej zapomnieć. A najlepiej to zrobić punktując w Radomiu, ale wtedy na ławce trenerskiej musiałby siedzieć jakiś magik, czarodziej. Wichniarek dzwonił w tej sprawie do Davida Copperfielda. Odmówił: ,,Nie dam rady, to mnie przerasta” powiedział wielki iluzjonista.

Henio wróć
3 godzin temu

Młodzi trenerzy, którzy za dzieciaka naoglądali się Barcelony preferują tiki takę od bramki. Niedźwiedź, Myśliwiec…Niestety są ograniczeni w pojmowaniu futbolu, do tego wydaje im się, że trenują właśnie Barcelonę.

Reminio
Odpowiedź do  Henio wróć
2 godzin temu

I tak już im zostanie w tych przepalonych laptopem mozdzkach…dodałbym jeszcze stawowego…

Kamil Ż
3 godzin temu

Zastanawiam się, czy niektóre artykuły publikowane na WTM nie pomagają naszym rywalom bo jak przyjdzie do meczu to okazuje się, że przeciwnik wie o nas więcej niż nasz trener…

destoyer
3 godzin temu

my kibice wszystko to wiemy i widzieliśmy, ale chyba tylko MY!!!!!!!!!!!!!!

Kowboy
3 godzin temu

Podobno Mioduski rozmawia z Panem Dobrzyckim. Takie sluchy lataja po Warszawie

DonJ
2 godzin temu

Strata 4 bramki pokazuje fatalny poziom Silvy.
Volanakis kryje strefowo cały środek pola karnego.
Kolouris ucieka za jego plecami na dalszy słupek.
To wszystko widzi jak na dłoni SIlva i co robi? Gówno.
Drepcze i ogląda z pierwszego rzędu, jak napastnik ładuje do pustaka…
Dramat jest ten pseudo-obrońca.

Mike
2 godzin temu

10 karnych?? WTF? Na 22 mecze 10 karnych? Na 37 straconych bramek 10 z karnych? To prawie 25% i weź tu nie przegrana ;) gdyby tyle Sobol miał karnych i je strzelił byłby skuteczniejszy niż Rondić i może za 2 mln ojro by poszedł ;) oj zielony excel były już jebutnie zielony ;))))

Fan
2 godzin temu

Super, prosze o więcej takich merytorycznych analiz ( w tym smutnym jak pi… czasie ;)

12
0
Would love your thoughts, please comment.x