Cz. Michniewicz: „Zostałem wychowany na tym klubie”

22 maja 2020, 20:15 | Autor:

Choć trenerem Widzewa był przez nieco ponad pół roku, wielu uważa go za najlepszego szkoleniowca, jaki w ostatnich latach pracował w Łodzi. Nic dziwnego, bo pod jego wodzą zespół do ostatniej kolejki walczył o awans do europejskich pucharów. Wczoraj gościem radia Widzew.FM był Czesław Michniewicz.

Trener przyznał, że w Widzewie pracowało mu się wyśmienicie. „To była fantastyczna drużyna. Gdyby zespół nie został osłabiony transferem Robaka do Turcji, to przy odpowiednim nastawieniu oraz stabilności finansowej, w kolejnym sezonie mógłby z powodzeniem walczyć o awans do europejskich pucharów. Mieliśmy kilku świetnych stoperów, kreatywnych pomocników, fajnych skrzydłowych, dwóch równorzędnych bramkarzy. Drużyna była ułożona pod każdym względem, dobrze się rozumiała, cały czas była wzmacniana. To był najlepszy Widzew, jaki pamiętam” – powiedział w rozmowie z Arkadiuszem Stolarkiem.

Cieniem na pracy Michniewicza w Łodzi położył się wysoko przegrany mecz z Górnikiem Zabrze na zakończenie sezonu. Co się wtedy stało? „W środę wygraliśmy z Lechią, która wciąż walczyła o puchary. Chwilę po tym spotkaniu mieliśmy zmierzyć się z Górnikiem. Przed meczem powiedziałem chłopakom, że jak zwyciężą, to zagramy w pucharach, więc już za tydzień będziemy musieli wznowić przygotowania. Wielu mówiło, że mają wykupione wakacje, w ich głowach pojawiły się różne myśli. Widać było, że mentalnie nie byli na to przygotowani, a do wygranej w Zabrzu potrzebna nam była stuprocentowa koncentracja” – zdradził obecny selekcjoner młodzieżowej reprezentacji Polski.

Choć łodzianie grali dobrze, trener latem opuścił klub. Dlaczego? „Od początku czułem, że w klubie nie chcą, żebym został. Zaproponowano mi kontrakt, ale jego warunki zmieniały się z tygodnia na tydzień. Widziałem, że wszystko zmierza w stronę mojego odejścia. Jeszcze na długo przed końcem sezonu ustaliliśmy z prezesem Cackiem, że zostaję, miałem podpisać umowę na trzy lata. Cały czas jej jednak nie było, mówiono mi, że dokument wciąż nie wraca od prawnika. Później pojechałem na wakacje do Turcji, a gdy wróciłem, to przedstawiono mi kompletnie inny kontrakt. Nic się w nim nie zgadzało, a z jego warunków wynikało, że mogłem zostać zwolniony nawet po tygodniu. Uznałem, że to nie ma sensu i odszedłem. Z żalem, bo to była fajna drużyna” – zdradził na antenie Widzew.FM.

Szkoleniowiec dodał też, że z Widzewem sympatyzował już w dzieciństwie, dlatego też nadal zajmuje on szczególne miejsce w jego sercu. „Pamiętam Widzew za czasów meczów z Manchesterem, Juventusem czy Ipswich. Kibicowałem mu, zostałem wychowany na tym klubie – na Młynarczyku, Bońku, Smolarku oraz innych świetnych piłkarzach. Miałem okazjonalny szalik, który wisiał na mojej ścianie. Widzew to była miłość wielu moich rówieśników, dlatego i u mnie ta sympatia pozostała do dziś” – zakończył Czesław Michniewicz.

Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
Inline Feedbacks
View all comments
Mario
4 lat temu

Panie Czesławie ,Pan jest chyba dzieckiem Amiki i zakochany w Amice…….

1
0
Would love your thoughts, please comment.x