Brak dotacji na ośrodek to wina prostego błędu formalnego klubu?

Kibiców Widzewa rozgrzała dziś do czerwoności wiadomość o negatywnym rozpatrzeniu przez Ministerstwo Sportu wniosku o dofinansowanie ośrodka treningowego w Bukowcu. Okazuje się, że taką decyzję podjęła poprzednia władza przez prosty formalny błąd klubu.

O tym, że łodzianie mogą nie otrzymać obiecanych 23 milionów złotych na pomoc w budowie Widzew Training Center pisała dziś około południa Wyborcza. Z artykułu dowiedzieliśmy się jednak tylko tego, że podjęto decyzję o odrzuceniu wniosku z powodu niespełnienia wymogów formalnych. Było to bardzo zaskakujące, wszak jeszcze w październiku przy Piłsudskiego zwoływana była huczna konferencja prasowa, na której szefowie spółki i ówczesny minister Waldemar Buda zapewnili o otrzymaniu środków na budowę. Warunki, jakim były m.in. dokument potwierdzający dzierżawę terenu czy zabezpieczenie wkładu własnego, zostały spełnione. Większościowy udziałowiec Tomasz Stamirowski miał na to odłożyć 18 milionów złotych.

Widzew otrzyma pieniądze na budowę ośrodka w Bukowcu!

Dlaczego więc nie udało się doprowadzić sprawy do końca, skoro wydawało się, że wszystko jest na dobrej drodze. W kolejnej publikacji wyjaśnia to Wyborcza, która ujawniła, że decyzja odmowna zapadła już 5 grudnia, a wiec w momencie, gdy u władzy był jeszcze poprzedni rząd. To ważna informacja, ponieważ większość fanów zdążyła już winą obarczyć nowe władze. Jeszcze istotniejszy jest powód, który podaje autor Bartłomiej Derdzikowski. Chodzi o banalną pomyłkę, polegającą na złożeniu wniosku w imieniu nowo powstałej spółki celowej (100% udziałów ma w niej klub), a nie jako Widzew Łódź S.A. W myśl przepisów, o dotacje nie mogą bowiem ubiegać się podmioty powstałe po zakończeniu 2019 roku. WTC zostało jednak powołane w ubiegłym roku, więc z przyczyn oczywistych nie mógł otrzymać dofinansowania.

Wspomniane 23 miliony złotych miały pochodzić z dwóch programów. Jak dotąd poinformowano, że odrzucony został wniosek zawierający kwotę 13 milionów złotych. Nie ma jednak dobrych wiadomości, jeśli chodzi o drugi, 10-milionowy wniosek. Na razie nie był on jeszcze rozpatrywany, ale wiemy już, że popełniono w nim ten sam błąd, więc kwestią czasu jest, gdy i on zostanie zaopiniowany negatywnie.

Co dalej z ośrodkiem, póki co, nie wiadomo. Być może, w drodze wyjątku, kierowany obecnie przez Sławomira Nitrasa resort pozwoli klubowi skorygować wniosek. Z prawnego punktu widzenia powstała pomyłka jest znacząca, ale po ludzku bardzo niefortunna. Utrata dotacji powoduje bowiem, że RTS nie będzie w stanie wybudować boisk w Bukowcu i będzie musiał korzystać z innej infrastruktury: wyremontowanej Łodzianki czy boiska, które powstać ma przy stadionie. Możliwe więc, że ministerstwo przymknie oko i pozwoli naprawić wpadkę. Jeśli nie, trzeba będzie liczyć na uruchomienie innego programu rządowego. Wyborcza podała bowiem, że Nitras planuje spotkanie z władzami Ekstraklasy i I ligi, by porozmawiać nt. wsparcia drużyn.

Nie będzie ośrodka treningowego Widzewa? Jest oświadczenie klubu.

W obecnej chwili Widzew nie dysponuje ani jednym boiskiem naturalnym, mającym podgrzewaną murawę. To olbrzymi problem w okresie zimowym, dlatego czerwono-biało-czerwonym tak bardzo zależało na posiadaniu własnej infrastruktury. Zarząd wciąż wierzy, że sprawa jest do odkręcenia. W wystosowanym dziś oświadczeniu pisał o chęci dialogu z ministrem, a po informacjach na temat powodów negatywnej decyzji prezes Michał Rydz zapewnił, że działa w 100% transparentnie, a wnioski tworzone były z zachowaniem komunikacji z Ministerstwem Sportu.

Tak jak informowaliśmy w oświadczeniu Klubu – całą dokumentację tworzyliśmy w bieżącej komunikacji z Ministerstwem, które informowało nas o ewentualnych uzupełnieniach w dokumentacji. Podobnie było w przypadku kwestii powołania spółki celowej, która jest w pełni zależna od Widzew… https://t.co/T4eYAxp88y

— Michał Rydz (@michal_rydz) January 9, 2024