Boruta Zgierz – Widzew II Łódź 1:1 (1:1)
25 września 2021, 17:55 | Autor: KamilMecz dziewiątej kolejki IV ligi rozegrali w sobotnie popołudnie piłkarze rezerw Widzewa Łódź. Starcie z zajmującym drugie miejsce w tabeli Borutą Zgierz było bardzo emocjonujące i stało na niezłym poziomie, a zakończyło się sprawiedliwym remisem 1:1. Bramkę dla podopiecznych Patryka Czubaka zdobył Daniel Mąka.
Tak jak można było przypuszczać, widzewiacy udali się do Zgierza z bardzo znikomym wsparciem pierwszej drużyny, ponieważ jej większość zagrała we wcześniejszym sparingu z Ursusem Warszawa. W bramce stanął jedynie Mateusz Ludwikowski, z kolei w środku pola zameldował się Filip Zawadzki. Resztę jedenastki stworzyli etatowi gracze rezerw, z Kamilem Tlagą czy Mąką na czele. W ostatniej chwili z powodu urazu wypadł przewidziany do występu od pierwszych minut Damian Skrzeczkowski, którego zastąpił Mateusz Gołda.
Spotkanie rozpoczęło się od niewielkiej przewagi gości, którzy częściej utrzymywali się przy piłce, lecz nie brało się z tego zbyt wielkie zagrożenie pod bramką Boruty, nie licząc jednej próby Bartłomieja Szadkowskiego. Bez większego problemu poradził sobie z nią Jakub Niedomagała. Wydawało się jednak, że jeżeli ktoś zdobędzie jako pierwszy bramkę, to będzie to raczej Widzew, a tymczasem stało się zupełnie odwrotnie. W 20. minucie na indywidualną akcję zdecydował się Michał Madejski – zgierski pomocnik przebiegł kilkanaście metrów i uderzył, zaś futbolówka wleciała w sam róg, nie dając golkiperowi szans.
Podopieczni trenera Czubaka rzucili się do odrabiania strat. Dwa razy rzuty wolne wykonywał Mąka, ale żaden z nich nie przyniósł spodziewanego efektu, podobnie jak późniejszy rzut rożny. W 35. minucie kapitan mógł zaliczyć asystę, gdy podał krótko do Zawadzkiego, a ten przymierzył z osiemnastego metra. Niestety, zrobił to o wiele za wysoko nad poprzeczką. Niewykorzystana sytuacja mogła się zemścić cztery minuty później – całe szczęście, uderzenie nożycami Ołeksija Najdyszaka obiło tylko poprzeczkę. Zanosiło się na to, że do przerwy gospodarze będą prowadzić, lecz tuż przed końcem pierwszej połowy fatalny błąd jednego z nich wykorzystał Gołda! Skrzydłowy przejął piłkę i został sfaulowany w szesnastce. Do rzutu karnego powędrował kapitan Mąka, którego świetne uderzenie doprowadziło do wyrównania.
Do drugiej części meczu oba zespoły przystąpiły bez zmian w składach. Z dużo odważniejszym nastawieniem na murawę wyszli jednak widzewiacy, którzy zyskali dość wyraźną przewagę. Po dwóch groźnych akcjach piłkarze Boruty musieli się ratować wybiciami na róg, ale dośrodkowania z kornerów nie przyniosły rezultatu. Po stronie zgierzan szczęścia spróbował Damian Knera, lecz jeden z obrońców był na posterunku. W 54. minucie szkoleniowiec gości zdecydował się wykonać pierwszą korektę: Damiana Związka zmienił Grzegorz Brochocki.
Gra była bardzo ostra, co skutkowało faulami oraz żółtymi kartkami. Po stronie łodzian ukarany został Tlaga, ale nie za samo przewinienie, tylko za dyskusje z arbitrem. Co ciekawe, spotkanie było też kilkukrotnie przerywane z powodu… wbiegającego na boisko psa, który wyraźnie miał apetyt na zdobycie dzisiaj bramki. Na to samo liczyli oczywiście zawodnicy obu drużyn, choć nieco więcej szans ku temu mieli czerwono-biało-czerwoni. Na dwanaście minut przed końcem złe piąstkowanie bramkarza mógł wykorzystać Gołda, lecz przestrzelił. W odpowiedzi, wślizg jednego z obrońców powstrzymał szarżującego Karola Chmielewskiego.
Na ostatnie dziesięć minut trener Czubak postanowił dać szansę grającego już kilka godzin wcześniej w sparingu pierwszego zespołu Adamowi Dębińskiemu, a także Michałowi Szcześniakowi. Chwilę później do gry wszedł również Konrad Cieślak. Boruta i Widzew szukali swoich okazji, ale jednocześnie dbali o to, by zachować spokój w tyłach. Ostatecznie bramki nikomu nie udało się więc zdobyć, a remis trzeba uznać jako sprawiedliwy. Warto jeszcze podkreślić panującą dziś przy ul. Wschodniej atmosferę – na trybunach pojawiła się liczna grupa kibiców czterokrotnego mistrza Polski ze zgierskiego fan clubu, a także lokalni sympatycy gospodarzy. Można było więc sobie przypomnieć chwile tuż po reaktywacji łodzian.
Boruta Zgierz – Widzew II Łódź 1:1 (1:1)
20′ Madejski – 44′ (k) Mąka
Boruta:
Niedomagała – Bierżyński, Retkowski (60′ Misiak), Pawlikowski – Fudała (81′ Zieliński), Knera, Tonn (63′ Andrysiak), Ślęzak, Madejski – Najdyszak (87′ Pietrzak), Chmielewski (90+1′ Musialik)
Rezerwowi: Wężyk – Kapeliński
Widzew II:
Ludwikowski – Tlaga, Lenart, Bartłoszewski, Pokorski (83′ Cieślak) – Chwałowski, Związek (54′ Brochocki), Zawadzki (81′ Dębiński) – Mąka, Szadkowski (81′ Szcześniak), Gołda
Rezerwowy: Buczkowski
Żółte kartki: Tonn, Retkowski, Najdyszak – Bartłoszewski, Tlaga
Sędzia: Wojciech Kretek (Piotrków Tryb.)
Widzów: 250
Czubak daj szansę Szcześniakowi….
Pamiętam jak Graliśmy z Sokołem i Bierżyński nam bramke strzelil jeszcze w 3 lidze :)
To Czubak jest trenerem? mial grac w Arce…hmmm
Nawet się uśmiechnąłem, niestety kibice reagują oburzeniem na każdą próbę żartu na temat swojego klubu, takie realia
Jest grającym trenerem. Po meczu z Borutą teleportował się do Gdyni i zdążył jeszcze Puszczy dwie bramy puknąć.
…
Nic nie gramy do przodu,a Czubak robi zmiany ofensywne w 80 minucie….Trenerze Grzeszczakowski wróć…
Dlaczego Tomczyk nie dostaje szans nawet w rezerwach ?
Zdaje się, że przepisy nie pozwalają, bo za dużo już meczów rozegrał w tym sezonie na wyższym poziomie rozgrywek (chyba liczba graniczna to 5).
Przecież grał cały mecz w sparingu 1-szej drużyny…
nawet strzelił 2 gole
A co ma piernik do wiatraka.
Ten Madejski z Boruty robi dużo wiatru,znajomy że Zgierza mówi, że to talent. Może warty sprawdzenia u nas ?