„Bałkańska bajka”, czyli ATF-owa relacja z derbów Belgradu!
10 maja 2014, 15:06 | Autor: RyanPrezentujemy specjalną relację z ostatnich derbów Belgradu, na których pojawili się także kibice Widzewa. Ciekawy opis eskapady został stworzony przez jednego z członków dobrze znanej na łódzkim stadionie grupy ATF ’99. Zapraszamy do lektury tej jakże ciekawej i barwnej opowieści, w ATF-owym stylu!
Niedawno, niedawno temu żył pewien Kibol, który na urodziny zapragnął uczestniczyć w pewnym balu wyprawianym przez księcia Partizana… Ale niestety, jako, że ten Kibol kiedyś tam powiedział sakramentalne „TAK”, to jego marzenie urodzinowe „ta co zawsze” rozwiała zdecydowanym „NIE”.
I tak pewnie tak historia by się skończyła gdyby nie to, że w dniu urodzin… ktoś sobie o naszym bohaterze przypomniał!
I tak zostawiwszy list „dla tej co zawsze” ruszył nasz Kibol w świat.
Co prawda karoca okazała się średnio ekskluzywnym „Punciakiem”, wróżka wyglądała, jak czterech chrapiących, przydużych „dresów”, a magiczne przeniesienie trwało kilkanaście godzinnych mgnień, ale w końcu nasz kibol znalazł się pod słynną salą balową.
Bilety na bal były załatwione przez jednego z miejscowych „Grabarzy”, więc zgodnie z sugestią „wróżków” Kibol pojechał najpierw na zamek, by jak tradycja każe przedbalowo pokłonić się Victorowi Pebednikowi.
Przed balem zdziwienie totalne! Na bal przybywali tancerze z disco Alcatraz, z klubu Crvenej Zvezdy, z inicjatywy Zabranjennych… Niemal żadnych barw, wszyscy wymieszani, z rzadka jakaś sprzeczka zwolenników różnych stylów tańca. Całkiem inaczej niż pod polskimi salami balowymi.
Mimo nieumyślnej próby wbicia się pod wejście Crvenej Zvezdy (naprawdę trudno było ocenić, kto prezentuje daną szkołę tańca) w końcu trafili pod zabranjenne wejście, a tam napitków był ci dostatek, szczególnie, że spotkano znajome twarze z Moskwy.
Czas upływał wesoło i tylko im bliżej początku balu, tym bardziej biletów ubywało.
W końcu z braku kontaktu z naszym „Grabarzem” postanowiono poszukać kogoś, kto mógłby „pomóc” nabyć wejściówki na ten bal. Napotkany tak dzielny młodzieniec zaoferował pomoc, pobierając przy tym opłatę manipulacyjną w wysokości 50 „eryków”. Okazało się później, że nasz „Grabarz” tego dnia trafił do szpitala z uwagi silny ból głowy – jakaś migrena lub inna pałka…
I tak gdy bal już się miał zacząć, dla części z nas okazało się, że jeden z naszych towarzyszy postanowił dać popis tańca, który nie spodobał się miejscowym sędziom. Jak się okazało, podobnych, pełnych wiary we własne umiejętności tancerzy, było więcej, a ocena ich umiejętności spotkała się z równie krytyczną oceną.
Jako, że kolegów się nie zostawia poszliśmy go pocieszyć. Mimo pięknej sali balowej i rozpoczynających się tańców, mimo skocznych rytmów… koledzy to koledzy!
Długie negocjacje już pod salą balową z hersztem mundurowych halabardzistów zakończyły się wypuszczeniem kolegi, jednak nie dane było już polskim tancerzom wrócić na salę balową.
Cóż, jak się nie ma, co się lubi, to się lubi kilkanaście godzin później… kieleckie tańce.
Naprawdę świetny świetny weekend! Pamiętajcie żonaci kibole – Wróżki nad Wami czuwają!
P.S. W sumie w tamten weekend sale balowe w Belgradzie i Kielcach zalicza 9 widzewiaków.