B. Pawłowski: „Nie wszedłbym do gry, gdybyśmy prowadzili”
20 listopada 2023, 20:50 | Autor: RyanPojawienie się Bartłomieja Pawłowskiego na ławce rezerwowych w sobotnim „Meczu przyjaźni” było miłą niespodzianką dla kibiców Widzewa. Jeszcze przyjemniej było im zobaczyć swojego ulubieńca w akcji, bo pomocnik zagrał w końcówce spotkania z Ruchem Chorzów.
Pawłowski wszedł na boisko w 83. minucie, a więc jeszcze przy stanie 1:1. Dokładnie 240 sekund później łodzianie strzelili zwycięską bramkę, ale 31-latek nie przypisywał tego faktu swojej osobie. „Bez przesady, nie czuję się jak ktoś, kto tego dnia zbawił Widzew. Zespół dobrze funkcjonował, choć stracony gol wybił nas trochę z rytmu, bo początek był naprawdę niezły. W drugiej połowie mieliśmy już znaczną przewagę, były świetne wyjścia na wolne pole, co doprowadziło do czerwonych kartek dla gości. Udało nam się i cieszymy się z tego, że dopisujemy w tabeli trzy punkty” – podsumował krótki występ przed kamerami Canal + Sport.
Widzewiak nie zgadza się, że jego drużyna miała szczęście z powodu wykluczeń Szymona Szymańskiego i Konrada Kasolika. „Nie mogliśmy przewidzieć, że rywale otrzymają dwie czerwone kartki, ale to my je sprowokowaliśmy. To nie jest tak, że zawodnik wylatuje z boiska, bo tak sobie wymyślił. Wiedzieliśmy, że musimy szukać prostopadłych podań do naszych szybkich ofensywnych piłkarzy, doprowadzać do pojedynków za plecami rywali i te czerwone kartki były efektem naszej dobrej gry. Fajnie, że to wykorzystaliśmy, bo byłoby gorzej, jakbyśmy grając z przewagą przez kilkadziesiąt minut nie umieli tego przełożyć na drugiego gola” – mówił wyraźnie zadowolony lider RTS.
Niezbyt pozytywnie fani ocenili premierowy występ Jana Krzywańskiego, który popełnił błąd skutkujący rzutem rożnym, dającym gościom prowadzenie. Tymczasem jego starszy kolega z szatni komplementował bramkarza. „Żeby debiutować w Ekstraklasie jako młodzieżowiec, potrzebne jest wsparcie drużyny, ale trzeba też mieć pewność siebie. Występ Janka można zaliczyć do udanych, bo wprowadzał dużo spokoju w naszej grze i miał kilka dobrych interwencji na przedpolu, które ukróciły zapędy Ruchu. Myślę, że zasłużył na dobrą piątkę” – uznał Pawłowski.
Sama obecność Bartłomieja Pawłowskiego w kadrze meczowej była zaskakująca, ponieważ pierwotnie mówiło się nawet o tym, że piłkarz nie wróci do gry w tym roku. Co ciekawe, gdyby Widzew wcześniej objął prowadzenie, najprawdopodobniej rekonwalescent zostałby oszczędzony przez trenera Daniela Myśliwca. „Wydaje mi się, że nie wszedłbym, gdybyśmy byli na prowadzeniu. To była zmiana mająca wesprzeć drużynę w jednej czy dwóch akcjach swoim doświadczeniem. Mam nadzieję, że w kolejnym spotkaniu będę gotowy do gry już na 100%” – powiedział już w kontekście niedzielnego starcia z Lechem Poznań.
Dzięki za walkę Bartek.
moje marzenie to wronieckie ścierwo na kolanach
Ja nie mam takiego marzenia, ale chciałbym żeby Widzew wygrał.
Oby Bartek był gotowy chociaż na te 45 minut z Amicorzem. Zbyt wiele sobie oczywiście nie obiecuję, ale taki remisik to był by nasz spory sukces
Szkoda że jako Wielki Widzew musimy póki co się cieszyć choćby z remisu. No ale wierzę że w ciągu najbliższych kilku lat się to zmieni. A to skłoni nasze władze miejskie by w końcu pomyśleć o przebudowie stadionu
Zmieni się jak Sta mirowski wygra że 100mln w lotka.
Różnice punktowe nie są duże ale 9 miejsce wziąłbym w ciemno
Po cichu liczyłem, że „Pawoś” przed końcem przedłużonej jesieni jednak wróci i widzę, że jest szansa na to, by tak się stało. Teraz tylko jeszcze pięć, sześć, siedem… punktów i awans ze Stalą w PP, a uznam, że wyszliśmy z trudnej sytuacji, w jakiej znaleźliśmy się obronną ręką i zmiana trenera wyszła Nam na dobre! Pewnie, że daleko byłoby do radości sprzed roku, jak za Niedźwiedzia, ale może tym razem wyciągnęlibyśmy jakieś sensowne wnioski po poprzednim sezonie, a właściciel i sponsorzy wyrzuciliby wreszcie węża z kieszeni? A i może Wichniarek też stanąłby raz na wysokości zadania i mielibyśmy w końcu… Czytaj więcej »
„Pawłoś” oczywiście.