A. Pustelnik: „Mamy pewien pomysł na bazę treningową”

Bardzo ciekawego gościa miała wtorkowa audycja „Rozmowy Totalnie Swobodne” na antenie RadioWidzew.pl. Był nim aktualny wiceprezydent Łodzi, a przez wielu wskazywany też jako przyszły prezydent, Adam Pustelnik, który pomimo pełnionej funkcji nigdy nie ukrywał sympatii do klubu z al. Piłsudskiego. Poruszył on sporo interesujących tematów – kilka z nich postanowiliśmy przytoczyć na łamach WTM.

Wiceprezydent zdradził, że na stadionie Widzewa pojawia się już od… ponad ćwierć wieku. „Moja historia z Widzewem jest o wiele dłuższa niż moje zaangażowanie publiczne i nigdy tego nie ukrywałem, bo byłbym po prostu nieautentyczny. Od dwudziestu sześciu lat chodzę na Widzew, więc gdybym mówił, że jestem neutralny albo że moje serce jest pośrodku, to nie byłoby to zgodne z prawdą. (…) Podpisuję się jednak pod tym, że leży mi na sercu dobro całego łódzkiego sportu i nie życzę źle żadnej łódzkiej drużynie. Chcielibyśmy, żeby ten sport był na jak najwyższym poziomie, bo kondycja sportu odzwierciedla kondycję całego miasta. (…) Pamiętam mój pierwszy mecz, Widzew wysoko wygrał z Amicą Wronki. To było świeżo po tym, jak przeprowadziliśmy się z rodzicami z Niemiec. Byłem zielony, ale kuzyn powiedział mi, że mam być za Widzewem i nie miałem innego wyboru. Choć wychowałem się na Teofilowie, to była tam solidna ekipa, która jeździła na Widzew – i tak pozostało do dzisiaj” – usłyszeliśmy.

Nie da się ukryć, że stadion przy al. Piłsudskiego wybudowano za zdecydowanie mniejsze pieniądze niż ten przy al. Unii. Jak Pustelnik odniósł się do tych dysproporcji? „Sport budzi duże emocje i doskonale sobie zdaję z tego sprawę. Każda strona uważa natomiast, że to ta druga jest preferowana przez magistrat. To jest bardzo trudna dyskusja. Oczywiście, jeżeli zestawimy kwoty przeznaczone na budowę stadionów, to ten ŁKS był dużo droższy, ale to nie Widzew grał przez tyle lat z jedną trybuną i czekał na swój moment. Gdy stadion Widzewa był budowany, mieliśmy zupełnie inne realia budowlane i cenowe, to była inna rzeczywistość. Inwestycja przy al. Unii pochłonęła więcej środków, lecz tak jak mówiłem – gdy ŁKS miał trudną sytuację przez brak infrastruktury, to Widzew mógł się cieszyć swoim kompaktowym stadionem, który ja osobiście uwielbiam. Uważam, że wciąż otwarta jest dyskusja, żeby powiększyć jego pojemność, bo w momencie tak dobrej atmosfery wokół klubu, zmieściłoby się tam kilka tysięcy osób więcej. Zestawianie tych dwóch rzeczywistości byłoby jednak dużym nadużyciem” – wyjawił w rozmowie z Mariuszem Kluczyńskim oraz Michałem Nibarskim.

Zdaniem wiceprezydenta Łodzi, miejscy urzędnicy nie podejmują swoich decyzji w oparciu o klubowe sympatie, co wielu kibiców im często zarzuca. „Chcę obalić pewien mit. Ja jestem kibicem Widzewa, część ludzi zaangażowanych w miasto kibicuje ŁKS. To nie jest jednak tak, że przy decyzjach inwestycyjnych czy związanych z infrastrukturą, kierujemy się naszymi prywatnymi emocjami. Być może kogoś rozczaruję, może stracę poparcie, ale to tak nie wygląda, że moimi merytorycznymi decyzjami kierują moje sympatie. My musimy myśleć o szerszej całości, o dużej liczbie czynników. To nie jest tak, że skoro teraz więcej osób kibicuje Widzewowi, a wydaje mi się, że obecnie wśród prominentnych urzędników jest bardzo duża reprezentacja otwarcie sympatyzująca z Widzewem, to będziemy w inwestycjach preferować Widzew. O tym naprawdę decydują czynniki obiektywne” – mówił na antenie RadioWidzew.pl.

W audycji nie mogło oczywiście zabraknąć tematu budowy przez Widzew własnego ośrodka treningowego. Czy magistrat pomoże w tym jakoś klubowi? „Jestem w regularnym kontakcie z zarządem klubu, mamy kilka pomysłów na zmianę tej rzeczywistości. Na razie muszę je zachować w poufności, ponieważ nie dostałem autoryzacji na ich upublicznianie. Mamy pewien pomysł na bazę treningową. Wcale nie zamierzam kwestionować tego, że Łodzianka nie jest obiektem idealnym, bo wszyscy to dobrze wiedzą. Jeżeli Widzew będzie chciał zwiększać swój potencjał, swoją rolę, osiągać większe sukcesy, to bez inwestycji w bazę treningową się nie obędzie. Złożyliśmy klubowi pewne wstępne propozycje, nad którymi będziemy dyskutowali. To jest duża operacja, tego nie da się zamknąć jednym cięciem. Jeśli Widzew chce grać na najwyższym poziomie – to baza jest czymś, nad czym musi pracować” – podkreślił Pustelnik.

A jak na ten moment wyglądają kontakty zarządu z przedstawicielami miasta? „Obecnie ten dialog jest regularny, w moim mniemaniu dobry. Historycznie uważam, że były przed nami dwa wyzwania. Pierwsze było takie, że źle się działo, gdy w te relacje wkradała się polityka, bo ona tylko utrudniała dialog, który stawał się mniej merytoryczny. Drugie: gdy w dyskusji emocje brały górę nad rozsądkiem. Kiedyś w dialog między miastem a klubem zaangażowanych było wielu interesariuszy, to też nie ułatwiało płynności rozmów. Od dłuższego czasu wszystko wygląda jednak dobrze i będę trzymał kciuki, żeby tak pozostało w przyszłości. Podkreślę jeszcze raz – gramy do jednej bramki. Trudno wyobrazić sobie sytuację, w której władze miasta mają rozbieżne interesy z klubem, będącym jego chlubą” – dodał wiceprezydent Łodzi.

Pełny zapis rozmowy z Adamem Pustelnikiem odsłuchać można TUTAJ.

Foto: Marcin Bryja / widzew.com