A. Możejko: „Machciński potrafił do nas dotrzeć”
25 grudnia 2019, 08:53 | Autor: KamilW niedzielę odszedł od nas legendarny trener Widzewa, Jacek Machciński. Wczoraj opublikowaliśmy wspomnienia Zbigniewa Bońka na jego temat, a dziś dołączamy do nich kilka zdań od innego byłego podopiecznego szkoleniowca, Andrzeja Możejki.
Były lewy obrońca Widzewa długo współpracował ze zmarłym trzy dni temu trenerem. „Na początku był w Widzewie masażystą. Stopniowo, pomału doszedł do funkcji drugiego, a później pierwszego trenera. Byliśmy związani przez lata, choć nastąpiła w pewnym momencie przerwa, gdy wyjechał. Jak już wrócił, to zdobyliśmy pierwsze w historii klubu mistrzostwo Polski, wcześniej drużyna miała na koncie trzy wicemistrzostwa, więc Jacek umiał dołożyć coś od siebie, by wygrać ten najważniejszy tytuł” – powiedział w rozmowie z portalem Widzew24.pl.
Na czym polegała tajemnica sukcesu Machcińskiego? „Mieliśmy dobry zespół, a Jacek potrafił do nas dotrzeć. Dawał nam luz, bo wiedział, jakimi piłkarzami dysponuje. Podchodził do drużyny od psychologicznej strony – gdy była robota, była robota, a gdy był czas na humor, to był czas na humor. Potrafił scementować tamten Widzew, jego pomysł na klub wypalił” – stwierdził Możejko.
Według „Johnny’ego”, trener zmuszony był odejść z Widzewa przez swój charakter. „Szkoda, że był z nami tak krótko, ale Jacek miał swoje zdanie, mówił to, co myślał. To sprawiało, że nie było mu zbytnio po drodze z trenerskimi autorytetami z Warszawy. Powstał między nimi pewien konflikt, to wpłynęło także na zdanie prezesa Sobolewskiego i chyba dlatego musiał odejść” – przyznał w wywiadzie.
Dwukrotny mistrz Polski przytoczył jeszcze anegdotę z czasów pracy Machcińskiego w klubie. „Przed oczami stoi mi obrazek, jak wchodzi do szatni z papierosem w ustach i mówi: Skład znacie, więc co ja wam będę p… Wyjdźcie na boisko i tam pokażcie, jakie jesteście cwaniaczki. Takiego go zapamiętam” – zakończył Andrzej Możejko.