R. Sobociński: „Nie wyjdziemy jako chłopcy do bicia”
13 października 2017, 13:46 | Autor: BercikPonad 200 meczów w Ekstraklasie w barwach Amiki Wronki, Jagiellonii Białystok oraz Śląska Wrocław, trzy razy Puchary Polski i Superpuchar Polski. Co przed spotkaniem z Widzewem mówił najbardziej znany zawodnik GKS Wikielec, Remigiusz Sobociński?
– Jakie nastawienie przed meczem z Widzewem?
– Nastawienie jak zwykle bojowe. Nasze statystyki nie przemawiają za tym, że będziemy faworytem w tym spotkaniu. Gramy u siebie, jako gospodarz, tanio skóry nie sprzedamy. Zobaczymy, czy wygrają aspekty typowo piłkarskie czy inne, jak mobilizacja w drużynie. Mecz będzie otwarty, będziemy walczyć. Tyle możemy ze swojej strony dać. Nie jesteśmy równorzędnym partnerem dla Widzewa. Mówię to szczerze – nie będę zakłamywał sytuacji w tabeli.
– Sezon zaczęliście nienajlepiej, tylko jeden punkt zdobyty w poprzednich meczach. Natomiast poprzedni sezon w IV lidze przeszliście jak burza. Za duży przeskok?
– Wydaje mi się, że jest to bardzo duży przeskok. Zderzyliśmy się z grubą ścianą. IV ligę udało nam się wygrać w cuglach, nie było z tym problemu. Poprzedni sezon w III lidze, to nie był te same doświadczenia. Gdy dwa lata temu w niej graliśmy, były tam dwa województwa – podlaskie i warmińsko-mazurskie. Teraz doszły województwa łódzkie i mazowieckie i poziom ligi bardzo wzrósł. Dla nas jest to bardzo duża zmiana. Przystępowaliśmy do sezonu z optymizmem, a życie okazało się brutalne.
– Ze ścianą zderzył się przede wszystkim trener, który już nie pracuje z drużyną. Nowy trener, nowe wyzwania. Większy zapał do działania?
– Mam nadzieję, że tak to zadziała. Wojtek Tarnowski zrobił tutaj bardzo dobrą pracę. Sam ocenił, że to on odpowiada, jako trener, za wyniki, które były. Podjął taką, a nie inną decyzję. Chcieliśmy, aby popracował z nami do końca rundy. Należy uszanować jego decyzję. Jest nowy-stary trener, Arek Klimek który był asystentem Wojtka. Zobaczymy – nowa karta, nowe rozdanie. Oby ten bodziec zadziałał pozytywnie na drużynę.
– Bardzo doświadczony duet tworzycie razem z Arkadiuszem Klimekiem. Macie na koncie dużo meczów w Ekstraklasie. Pan jest już kolejny sezon w Wikielcu. Do końca kariery?
– Doświadczenia z boiska mamy jako piłkarze, ale jako trenerzy – niewielkie. Ani ja sam, ani Arek, samodzielnie nie prowadziliśmy drużyny. Postaramy się przekazać cenne informacje, na przykład jak należy się poruszać. Wszystkie aspekty piłkarskie są po stronie Widzewa, ale my postaramy się zmobilizować. Nie wyjdziemy jak chłopcy do bicia.
– Wszystkie drużyny na mecz z Widzewem bardzo się mobilizują. Pan w przeszłości grał już przeciwko niemu w Amice Wronki oraz Jagiellonii Białystok. Jakieś wspomnienia? Teraz to zupełnie inny front rozgrywek.
– Życzę Widzewowi jak najszybszego odbudowania się i stworzenia odpowiedniej ekipy. To nie jest miejsce dla Widzewa. To jest drużyna z historią, czterokrotny mistrz Polski, uczestnik Ligi Mistrzów. Jego miejsce jest w Ekstraklasie wśród najlepszych drużyn w Polsce. Widzew na to zasługuje.
– Na wiosnę zawitacie do Łodzi. Na nowy stadion i liczną, 15-tysięczną publikę.
– Dobrze by było, gdybyśmy się podnieśli przed meczem rewanżowym. Jeżeli przyjedziemy z takim dorobkiem, jak teraz, to będzie problem. Dobrze, że gramy teraz u siebie, postaramy się sprawić niespodziankę.
– W Wikielcu szykuje się wielkie święto w związku z meczem z Widzewem.
– Nie ma się co dziwić. Wikielec to mała wioseczka, która gra teraz na najwyższym szczeblu w historii. Ten mecz jest historyczny. Dodatkowym smaczkiem jest trener Smuda, który był trenerem kadry narodowej. Wszyscy są zmobilizowani i chcą, aby ten mecz organizacyjnie i piłkarsko wypadł jak najlepiej. Wszystkie ręce na pokład. Liczymy, że uda się sprawić niespodziankę. Chcemy dobrze ugościć trenera Smudę i drużynę Widzewa.
Rozmawiał Bercik
fot. ilawa.wm.pl