S. Zieleniecki: „Nie jestem przewodnikiem”

10 października 2017, 09:34 | Autor:

W meczu z Turem Bielsk Podlaski w roli kapitana Widzewa zadebiutował Sebastian Zieleniecki. Ze swojego zadania wywiązał się właściwie. Drużyna wygrała, nie tracąc gola. Co obrońca mówił po końcowym gwizdku?

Zieleniecki trochę żałował, że meczu nie udało się zamknąć jeszcze przed przerwą. „Dobrze weszliśmy w mecz i strzeliliśmy bramkę już w 12. minucie. Szukaliśmy dalszych trafień i w pewnym momencie, około 25 minuty, widzieliśmy już, że piłkarze Tura zaczynają oddychać rękawami. Pomogła im jednak złapać trochę tchu przerwa spowodowana odpaleniem rac. Dzięki temu rywale trochę odzyskali sił” – zauważył nowy kapitan Widzewa.

Obrońca nie ma jednak pretensji do fanów za to, że dym z Zegara, na skutek wiatru, powędrował nad murawę. Sędzia musiał przez to przerwać zawody. „Nie mamy tego kibicom za złe, wręcz przeciwnie. Należało im się. W każdym meczu bardzo nas dopingują” – przyznał.

Według popularnego „Ziela”, wygrana nad dużo niżej przeciwnikiem też może mieć znaczenie w końcowym rozrachunku. „Uważam, że takimi meczami, jak ten, wygrywa się ligę. Kto straci najmniej punktów w takich pojedynkach, ten na koniec wywalczy awans. Dlatego chcieliśmy dzisiaj zwyciężyć za wszelką cenę i najlepiej nie 1:0. Byliśmy bardzo zmotywowani i podeszliśmy do tego spotkania ze 100% koncentracją” – mówił stoper RTS.



22-letni piłkarz nie był specjalnie przejęty faktem, że na boisko wyszedł z opaska kapitana. „Jestem kapitanem, ale nie podchodzę do tej roli tak, że jestem przewodnikiem w drużynie. Wygrywa i przegrywa zawsze cały zespół” – tonował emocje Sebastian Zieleniecki.

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x