Pragmatyczny Widzew wariata Cecherza

26 marca 2017, 14:08 | Autor:

Przemysław_Cecherz

Trzy mecze i dziewięć punktów – to bilans drużyny Widzewa w tej rundzie. Więcej zrobić się nie dało i choć kibice trochę narzekają na styl gry łodzian, wyniki bronią Przemysława Cecherza, który zaliczyć może udany start pracy przy Piłsudskiego.

Widać gołym okiem, że dla nowego trenera RTS priorytetem była poprawa gry w defensywie. Jesienią była to najsłabsza formacja w drużynie. Elektryczni bramkarze, niepewni stoperzy, boki bez błysku. Zimą Cecherz zabrał się ostro do pracy i trzeba przyznać, że odmienił grę obronną. Widzewiacy już w sparingach prawie nie tracili bramek. Po jednej strzelili im tylko piłkarze FK Haradzieja oraz Sokoła Aleksandrów.

Dobra postawa w tyłach kontynuowana jest w lidze. W trzech spotkaniach piłka do bramki łodzian trafiła tylko raz. Ta sztuka udała się Patrykowi Szczepańskiemu ze Świtu, który potrzebował do tego rzutu karnego. Później zespół Cecherza dwa razy zachował czyste konto. Dodać trzeba, że formacja nie został mocno przebudowana personalnie. W składzie pojawili się w zasadzie tylko Patryk Wolański i Marcin Nowak. To wystarczyło – obaj wprowadzili wielki spokój.

Mądra i pewna gra obronna to również zasługa pozostałych zawodników. Blisko defensorów trzyma się m.in. Maciej Kazimierowicz, a pomagają też skrzydłowi i rozgrywający. Widzew nie rusza do szaleńczych ataków, tylko w średnim pressingu czeka na rywala na swojej połowie, by wykorzystując jego błąd ruszyć z szybką akcją. Cecherz wyznaje więc zasadę: Przede wszystkim mądrze bronić, żeby nic nie stracić, a z przodu zawsze coś wpadnie.

Na razie faktycznie wpada. Znakomitą robotę na skrzydłach wykonują Mateusz Michalski i Daniel Mąka, a do tego świetne zmiany daje Dawid Kamiński. Doszło do tego, że Adrian Budka nie wstaje nawet z ławki rezerwowych. Znając jego ambicje, z jednej strony na pewno go to irytuje, z drugiej w głębi ducha widzewiak cieszy się, że młodsi koledzy ciągną grę zespołu. Docenić należy także 18-letniego Adama Radwańskiego, który gdy tylko ma dobry dzień, przewyższa III ligę swoimi umiejętnościami.

Na razie, po trzech spotkaniach, przyczepić można się tylko do skuteczności łodzian. To kolejne przedłużenie tego, co widzieliśmy w zimowych grach kontrolnych. Najbardziej wyróżniają się tutaj negatywnie środkowi napastnicy. O ile w Nowym Dworze Mazowieckim Piotr Okuniewicz nie miał nawet pół okazji, to w sobotę miał wręcz obowiązek wykorzystać prezent od obrońców Pelikana. Doskonałe sytuacje w obu meczach przy Piłsudskiego zmarnował też Marcin Krzywicki. Widzewiacy tworzą bramkowe szanse, to może cieszyć. Martwi jednak, że z ich wykończeniem bywa kiepsko. Gdy piłkarze trafią na silniejszego rywala, trzeba będzie wykorzystać każdą okazję, bo ta może być jedyną!

Gra Widzewa nie zachwyca i nikogo nie rzuca na kolana. Są momenty, gdy oczy bolą od patrzenia na boisko. Zwłaszcza wtedy, gdy w hokejowym zamku łodzian zamyka ostatni w tabeli Motor Lubawa czy grający w dziesiątkę Pelikan. Są jednak także chwile, gdy maszynka Przemysława Cecherza funkcjonuje jak należy i na razie udaje się przekuwać to na punkty.

Widzewiacy są do bólu pragmatyczni i jednego nie można im odmówić – na boisku cały czas coś się dzieje. Kto na chwilę wyjdzie do kuchni po herbatę albo wyskoczy z trybuny do toalety, może dużo stracić. A przecież emocje kibice kochają najbardziej! Kto będzie się za kilka tygodni przejmował, w jakim stylu punkty w Łodzi stracił Motor czy Pelikan? Jeżeli jakimś kibicom zależy na finezji, polocie i pięknej technicznej grze, pora zabukować lot do Barcelony. W III lidze liczy się przede wszystkim wyszarpanie punktów, a to Cecherz i jego ludzie robią póki co ze 100% skutecznością!

Na koniec jeszcze kilka słów o samym szkoleniowcu. Gdy tylko otrzymał ofertę z Widzewa, zrobiliśmy cichy research na jego temat wśród byłych podopiecznych. Słyszeliśmy, że to człowiek z trenerskim ADHD w trakcie meczów, istny wariat. Wszystko się potwierdziło. To, jak żyje przy linii bocznej i „gra” razem z zespołem, najlepiej oddają sceny, gdy po bramkach… wbiega kilkadziesiąt metrów na boisko, by wyściskać strzelca: Mąkę w Nowym Dworze czy Kamińskiego w Łodzi. Oglądając jego reakcje nasuwa się skojarzenie z Antonio Conte, opiekunem Chelsea Lodnyn czy Diego Simeone z Atletico Madryt. Włoch i Argentyńczyk są jednak obcy dla angielskich i hiszpańskich widzów, a Cecherz od dziecka swój, widzewski. Oby szczęście nadal mu sprzyjało!

(Przemysław Cecherz biega szybciej od swoich piłkarzy)