M. Myśliński: „Pragnienie Widzewa jest duże”

11 marca 2017, 16:40 | Autor:

dzięki_wam

Mirosław Myśliński to jedna z ikon Widzewa. Pomocnik reprezentował barwy łódzkiego klubu przez ponad dziesięć lat. Niedawno udzielił gorzkiego wywiadu serwisowi TVP Sport. Chwalił obecny zarząd klubu i ostro przejechał się po Sylwestrze Cacku.

Z rozmowy można dowiedzieć się, że Mirosław Myśliński przeszedł podobną drogę do ŚP. Włodzimierza Smolarka. On także, po powołaniu do Legii, odmówił. Karnie trafił do jednostki marynarki wojennej w Gdyni! „Zawieźli mnie tam Żukiem klubowym. Podszedłem do budki oficera dyżurnego. Facet spojrzał z przerażeniem. Ty się nazywasz Myśliński? Człowieku, oni tu na ciebie dwa miesiące czekają! – wrzasnął. Nogi się pode mną ugięły” – wspomina legenda RTS.

Pomocnik cieszy się na myśl o wizycie na nowym stadionie przy Piłsudskiego. „Wiesiu Wraga koordynuje sprawę biletów dla byłych piłkarzy. Zapytał, czy bym nie miał ochoty się tam zjawić. Oczywiście, że chcę” – mówił TVP Sport. „Pragnienie Widzewa jest duże. Ludzie chcą usiąść pod dachem i obejrzeć fajne spotkanie. Nie byłem na nowoczesnym obiekcie od ponad 20 lat, więc ciekawość zżera również mnie. Nie pójdę tam jednak po to, by się lansować” – dodawał.

Zainteresowanie karnetami na Widzewie to wielki sukces, ale i obawa przed utrzymaniem frekwencji. „Sytuacja przerosła oczekiwania wszystkich. Podczas wigilii klubowej rozmawiałem z członkiem zarządu. Wtedy mieli sprzedaż na poziomie czterech tysięcy. Cieszył się niesamowicie. Mówił, że sześć byłoby wielkim wyczynem, a tu proszę” – cieszy się Myśliński. „Utrzymanie tak olbrzymiego zainteresowania będzie trudne. Maksymalnie 20 procent kibiców to ludzie, którzy przyjdą zawsze. Resztę łatwo zniechęcić. Kilku znajomych regularnie ogląda mecze i ich zdaniem poziom nie zachwycał. Pamiętajmy, że to tylko III liga” – dodawał chłodno.

Myśliński skrytykował także działania poprzednich władz klubu i chwalił obecne. „Podczas jednego spotkania chcieliśmy wejść z kolegami na herbatkę. Podszedł do mnie pewien mężczyzna i powiedział: „Idź stąd! Jak grałeś, to ci płacili, więc teraz możesz sobie kupić bilet”. Od tamtego czasu nie chodziliśmy. Skoro nas nie chcą, to nic na siłę. Później ci sami ludzie prosili, żebyśmy biegali po mieście z puszką i zbierali na jubileusz” – opowiada ikona Widzewa. „Nowy zarząd szanuje historię. To bardzo cieszy, bo jest nas już coraz mniej. Po wigiliach klubowych widać upływ czasu. Kiedyś prawie wszyscy Widzewiacy mieszkali w Łodzi. Od lat 90. przychodzili sami najemnicy. Nam na pieniądzach nie zależało najbardziej” – przyznał popularny „Myślina”.

Były widzewiak opowiadał szerzej o swoim karnym pobycie w wojsku, a także o ŚP. Ludwiku Sobolewskim i pasji do… gotowania. Cała rozmowa TUTAJ