Zarząd Widzewa: „Nie ma mowy o żadnym zadłużeniu”
26 grudnia 2016, 17:01 | Autor: RyanW październiku w Widzewie zawrzało. Z funkcji prezesa zrezygnował Marcin Ferdzyn, a jakiś czas później powołano zupełnie nowy, sześcioosobowy zarząd. Aktualni szefowie klubu rzadko wypowiadają się publicznie, ale z okazji świąt zrobili wyjątek dla widzew.com.
Najważniejszy przekaz, jaki płynie z rozmowy z dwójką włodarzy Widzewa, jest zapewnienie o pełnej stabilności finansowej. „Stanowczo zaprzeczamy tym niedorzecznym doniesieniom odnośnie jakichkolwiek długów. Stowarzyszenie zareagowało na czas, a poczynione zmiany okazały się skuteczne. Klub wszelkie zobowiązania spłaca na bieżąco. Nie ma mowy o żadnych problemach z płynnością finansową ani zadłużeniu wobec pracowników czy podmiotów zewnętrznych” – powiedział Piotr Furmaniak.
Członek zarządu Reaktywacji Tradycji Sportowych wyjaśniał, skąd wzięła się potrzeba zmian w kierownictwie klubu. „Zarząd w dotychczasowej formie nie gwarantował powodzenia realizacji tego zadania, do tego Stowarzyszenie stanęło przed problemami organizacyjnymi, finansowymi, które należało jak najszybciej zidentyfikować i pokonać” – przekonuje Furmaniak. „Nie chodzi tylko o aspekt sportowy, na polu którego jesień pokazała, że potrzeba dodatkowej jakości piłkarskiej. Chodzi również, a może nawet przede wszystkim, o sprawy organizacyjne związane z bieżącym funkcjonowaniem klubu, jak również planowanym rozwojem, które jako zarząd musieliśmy ekspresowo inaczej niż dotychczas poukładać” – dodaje.
Z kolei Przemysław Klementowski potwierdził to, co czym pisaliśmy po powołaniu nowego zarządu. Jego członkowie podzielili kompetencje między sobą. „Skład zarządu od początku był zestawiany w taki sposób, aby kompetencje poszczególnych osób dobrze się uzupełniały. Najważniejsze jest to, że w pracy bardzo pomagają nam członkowie stowarzyszenia i przyjaciele naszego klubu. W tej chwili to grupa około 15 osób, które pracują na rzecz klubu. To ludzie, którzy mają bardzo duże doświadczenie zawodowe. Robią to dla Widzewa bezinteresownie, często zaniedbując obowiązki rodzinne i zawodowe” – zauważa wiceprezes Widzewa.
Pytani o szansę na doścignięcie lidera i wywalczenie awansu do II ligi, członkowie zarządu twardo stąpają po ziemi, ale nie poddają się. „Staramy się nie zajmować rzeczami, na które nie mamy wpływu, bo jest wystarczająco dużo zadań przed nami, na które możemy wpłynąć. Każdy ma postawione przed sobą jasne zadania. Naszym celem w aspekcie sportowym jest zbudowanie jak najlepszej drużyny, która będzie kroczyła od zwycięstwa do zwycięstwa. Na tym się koncentrujemy i to zrobimy najlepiej jak potrafimy. W 1997 roku, w 85. minucie pewnego meczu nikt nie zastanawiał się nad tym, czy dwie bramki straty to dużo czy za dużo. Trzeba po prostu robić swoje” – stwierdził Klementowski.