Ł. Kabaszyn: „Byłem kozłem ofiarnym”
2 sierpnia 2016, 20:38 | Autor: RyanŁukasz Kabaszyn krótko pracował w Widzewie. Do drużyny dołączył zimą, a po dwóch kolejkach minionego sezonu klub podziękował mu za dalszą współpracę. Choć trener nie kryje żalu z powodu rozstania, cieszy się, że jego byłym podopiecznym udało się awansować do III ligi.
W wywiadzie, udzielonym serwisowi „Świat Futbolu”, szkoleniowiec mówił o kulisach pracy w Łodzi. „Byłem asystentem trenera Płuski. Byłem wraz z nim odpowiedzialny za przygotowanie motoryczne, które jak się okazało po sezonie było jednym z największych atutów naszego zespołu. Drużyna wygrała 16 z 19 spotkań i pobiła wiele klubowych rekordów. Nie przegrała meczu, zremisowała 3, więc wszystko szło w dobrym kierunku” – mówił.
Kabaszyn wyjaśniał, w jaki sposób rozstał się z Widzewem. „Podziękowano mi za współprace po przepracowanym okresie przygotowawczym, dokładnie po drugim meczu, kiedy obciążenia były wysokie i wyglądaliśmy słabo na tle przeciwnika. Po dwóch wygranych kolejkach, gdzie nie straciliśmy bramki, no ale jak wspomniałem to był Widzew i <<Bossów>> klubu nie obchodziło to, że są dwie wygrane, sześć punktów, tylko wynik i styl. Mieliśmy wygrywać w każdym meczu po 5:0!” – wylicza Kabaszyn.
Dlaczego szefowie RTS, zdaniem Kabaszyna, zrezygnowali z jego usług? „Troszkę żyli przeszłością i historią. Stałem się delikatnie mówiąc kozłem ofiarnym, zespół miał dzięki mojemu zwolnieniu dostać bodziec i jak się okazało dostał… Smutne, ale prawdziwe. Wiedziałem na co się piszę, tak wygląda piłka, taka jest praca trenera. Cieszę się bo pomogłem koledze trenerowi i tak utytułowanemu klubowi w awansie. Dołożyłem tą cegiełkę” – zauważa trener.