Relacja z 7. Widzewskiego Spływu Kajakowego (foto)

8 lipca 2016, 13:17 | Autor:

WSk

W miniony weekend odbyła się 7. edycja imprezy pod wdzięczną nazwą Widzewski Spływ Kajakowy. Poniżej prezentujemy relację z tego wydarzenia, nadesłaną do Redakcji WTM przez organizatorów.

Za widzewską bracią kolejna, już 7. edycja Widzewskiego Spływu Kajakowego. Wiara nie mogąc doczekać się emocji towarzyszącym spływowi, na zbiórkę zaplanowaną na sobotę przybyła dużą liczbą już…w piątek, testując jednocześnie granicę pojemności mieszkania jednego z widzewiaków. Kolejne osoby dojeżdżały o różnych porach, mając do pokonania z reguły ponad 300 km, ale rekordzista, który dotarł o 5:00 rano, kilometry liczył w tysiącach, docierając bezpośrednio z przegranego przez Polaków ćwierćfinału Euro 2016 w Marsylii.

Pierwszy weekend lipca, w Drezdenku i okolicach, postanowiło ostatecznie spędzić 50 fanatyków. Oprócz miejscowych, silna była reprezentacja Łodzi i okolic, a także Warszawy. Jak co roku, stałym i kluczowym elementem programu było oddanie czci ŚP. „Żukerowi”, o którym bracia po szalu nie zapomną nigdy! Odwiedziliśmy więc cmentarz, gdzie spoczywa nasz kolega.

Po chwilach zadumy i wspomnień, ekipa wyruszyła do miejsca, które przez kolejne dwa dni było świadkiem widzewskiej dziczy. Po przybyciu okazało się, że na miejscu czekają już przedstawiciele Widzewskiej Warszawy, którzy sumiennie stawili się jako pierwsi, choć podróż urozmaicili sobie wizytą w…Trójmieście. Docierały kolejne auta, ciśnienie rosło, czemu daliśmy wyraz w spontanicznych śpiewach w wesołym autobusie, wiozącym wspólnie już wszystkich uczestników na trasę.

W końcu zaczynamy Spływ! Około 16 km trasy po pięknym Drawieńskim Parku Narodowym, średnio zajmuje ok 6-7 godzin, choć najlepsi kajakarze wyrabiali się w niewiele ponad 4 godziny. Nie wszyscy jednak za główny cel obrali walkę z czasem. Zdecydowana większość delektowała się chwilą i zabranym, a jeszcze nie porwanym przez nurt rwącej rzeki prowiantem. Pogoda, początkowo idealna, zaskoczyła nas burzą w połowie trasy. Przemoknięci i przemarznięci widzewiacy nie poddali się i wspólną decyzją kontynuowali Spływ pomimo skrajnie niekorzystnych warunków na szlaku. Krajobraz, spotkania i zabawa na trasie i w czasie postojów, wzajemna pomoc – zostaną z nami na długo.

Szczęśliwie, na mecie okazało się, że straty mamy wyłącznie w brakującym kajaku, choć ekipa była w komplecie (ale to Widzewski Spływ Kajakowy i dzieją się rzeczy dziwne)!  Noc upłynęła na śpiewach, oprawie, pirotechnice, niekończących się dyskusjach, klimatycznym ognisku, a nawet tańcach. Po prostu widzewska integracja. Braterska atmosfera, wspomnienia, żarty – niczego nie brakowało, a oprawę muzyczną zapewniał nasz kolega z ATF’99. Czuć było Widzew i każdy zapomniał o zmęczeniu! 

>>> Zobacz zdjęcia z Widzewskiego Spływu Kajakowego 2016

Niedziela rozpoczęła się wspólnym śniadaniem, choć niektórzy regenerowali się trochę dłużej, inni zaś pominęli zupełnie ten punkt programu, przechodząc od razu do następnego. Standardowo, w drugi dzień Spływu część składu powraca na Drawę, żądna walki z żywiołem, pozostali symulują kontuzje, niedyspozycje lub zasłaniają się światopoglądem. Grupie płynącej pogoda tym razem dopisała, rzeka już nie stawiała tyle przeszkód, co dzień wcześniej, więc był pełen relaks. Grupa ta urozmaiciła sobie czas zbieraniem grzybów na jednym z postojów, a także licznymi żartami z przepływającymi innymi grupami kajakarzy.
Druga grupa też nie próżnuje i wesoło oczekuje na przybycie bardziej sportowo usposobionych braci. Piszący te słowa – oczywiście wyłącznie z racji obowiązków redaktorskich – obserwował drugą grupkę. Bawimy się przednio, niestety czas biegnie nieubłaganie i po powrocie kajakarzy, ostatnim punktem Spływu jest wspólny posiłek. Pożegnaniom, uściskom, a nawet wzruszaniu nie było dość. W końcu jednak musimy rozjechać się do swoich miast, osiedli, domów. Choć ten ostatni mamy wspólny i oczywiście część fanatyków na powrocie odwiedza jego budowę przy ul. Piłsudskiego 138 w Łodzi.

Ogromne podziękowania dla FC Drezdenko za nieograniczoną gościnność, perfekcyjną organizację, a przede wszystkim za serdeczność, życzliwość i niezapomniane emocje! Dzięki każdemu fanatykowi, dzięki pozostałym FC, grupom, dzielnicom i osiedlom! Widzimy się także za rok! RTS!