Stal – Widzew (wypowiedzi)
14 maja 2016, 19:34 | Autor: RyanWidzew odniósł jedenaste zwycięstwo z rzędu i pewnie kroczy ku III lidze. O ile pierwsza połowa mogła pozostawiać niedosyt, to w drugiej łodzianie pokazali siłę i ostatecznie rozbili Stal Głowno 5:0. Po spotkaniu wszyscy tryskali optymizmem.
Marcin Płuska:
„Przyjechaliśmy tutaj po zwycięstwo i główny cel zrealizowaliśmy. Jeżeli chodzi o wydarzenia z pierwszej połowy, to byliśmy trochę rozrzuceni w pionie, za duże były odległości między formacjami. Stal mogła nam zagrozić kontratakami, gdyby jej piłkarze zachowali się lepiej. Mogli nawet zdobyć bramkę. My chcieliśmy chyba z piłką wejść do siatki, brakowało strzałów z dystansu. Przeciwnik się cofnął, a my, zamiast szukać korytarzy, chcieliśmy rozgrywać piłkę za szybko. W przerwie skorygowaliśmy błędy i ustawienie, złapaliśmy kompakt i dominowaliśmy przez całe 45 minut.
Straciliśmy dwóch zawodników na kolejny mecz, ale mamy szeroką kadrę i na pewno sobie poradzimy. Zmiennicy prezentują wysoki poziom i dadzą radę.”
Tomasz Szcześniak:
„Dla mojego zespołu ten mecz był dużym wydarzeniem. Mam nadzieję, że wyciągną z niego wnioski. Mimo bardzo wysokiej porażki i tak dziękuję im za ambicję i walkę. Myślę, że gol do szatni oraz ta druga bramka zadecydowały o tym, że zbyt szybko pękliśmy. W drugiej połowie kompletnie oddaliśmy inicjatywę. Pozostaje mi pogratulować Widzewowi zwycięstwa i życzyć mu kolejnych wygranych oraz sukcesu w postaci awansu do III ligi!”
Bartłomiej Gromek:
„Miałem już trzy kartki, więc w środę nie zagram, ale przynajmniej wyczyściłem się przed serią trudniejszych spotkań. Przeciwnik nie był zbyt wymagający. Kontrolowaliśmy cały czas mecz i stworzyliśmy wiele sytuacji. Druga połowa była zdecydowanie lepsza. Znów strzeliliśmy sporo bramek i wygraliśmy kolejny mały finał. Oby tak dalej!”
Michał Czaplarski:
„Nie pamiętam, kiedy ostatnio strzeliłem dwie bramki w jednym meczu. Chyba w juniorach (śmiech). Nie ważne, kto strzela, ważne, że wpada i wygrywamy. Znów możemy być zadowoleni z wysokiego wyniku i meczu na zero z tyłu. Z tego, co już do nas dotarło, to rywale znowu potracili punkty. Fajnie. My jedziemy dalej. Trochę pogubiliśmy się w obronie i złapałem ósmą kartkę. Nie chciałem tego, ale będę musiał pauzować. Mówi się trudno, kiedyś musiała wpaść. Może to lepiej, że przed teoretycznie słabszym rywalem?”
Mariusz Zawodziński:
„Rywale niczym nas nie zaskoczyli. Może na początku kontrami chcieli wykorzystać nasze błędy w rozegraniu, ale nie dali rady. Jak drużyna jest rozpędzona, to nic jej nie zatrzyma. Długo utrzymywał się wynik 0:0, ale ze spokojem robiliśmy swoje. Wiedzieliśmy, że w końcu strzelimy, bo Stal nie ma żadnych argumentów. Druga połowa pod pełną kontrolą i cztery gole. Sam nic nie strzeliłem, lekko się zablokowałem. Cieszy jednak, że notuję asysty i praktycznie każda bramkowa akcja przechodzi przez moje nogi. Przerastamy tą ligę przygotowaniem fizycznym i w końcówce sezonu, gdy natężenie spotkań będzie jeszcze większe, to będzie nasz główny atut.”
Patryk Strus:
„Trochę nie spodziewaliśmy się, że Stal wyjdzie od początku aż tak agresywnie. Wiedzieliśmy jednak, że będą czekać na kontry. W pierwszych dwudziestu minutach nieco pokrzyżowali nam plany, ale my konsekwentnie graliśmy swoją grę i dążyliśmy do strzelenia gola. Bramka do szatni uspokoiła nas i w drugiej połowie była tylko egzekucja.”
Kamil Bartos:
„W pierwszej połowie mieliśmy przewagę w posiadaniu piłki, ale brakowało ostatniego podania. Nie było spokoju pod bramką, finalizacji i chłodnej głowy. Cieszę się, że w końcu otworzyliśmy wynik. Znalazłem się tam, gdzie powinienem, dostawiłem nogę i na przerwę schodziliśmy z prowadzeniem. W każdym meczu po przerwie przeciwnik opada z sił, a my możemy dokręcić śrubę i go dobić. W szatni trochę się jeszcze pocieszymy i zaraz nastawiamy się na środowym mecz. Intensywność będzie teraz spora, więc nie ma za dużo czasu na świętowanie. Zostawiamy to sobie na czerwiec!”
Robert Kowalczyk:
„Tym razem nie udało się strzelić żadnego gola, ale przy dwóch brałem udział, więc mogę być z tego występu w miarę zadowolony. Dużo walczyłem i starałem się w ten sposób pomóc kolegom. Jako zespół zagraliśmy bardzo dobrze i możemy sobie dopisać kolejne trzy punkty. Szkoda, że Patryk Strus mnie nie dostrzegał, bo mógł mi dwa razy podać do pustaka, ale wtedy bym go prześcignął w klasyfikacji strzeleckiej (śmiech).”