Oceny widzewiaków po meczu z Polonią
24 kwietnia 2016, 20:05 | Autor: RyanSiódma wygrana w siódmym meczu na wiosnę musi robić wrażenie. Piłkarze Widzewa nie tylko regularnie dopisują sobie co kolejkę trzy punkty, ale też poprawiają strzeleckie statystyki. Osiem goli w dwóch ostatnich spotkaniach pozwoliło im wskoczyć na czwarte miejsce w bramkowej klasyfikacji. Jak oceniliśmy łodzian za występ przeciwko Polonii?
Michał Sokołowicz:
Zrehabilitował się za środową wpadkę, gdy popełnił błąd przy strzale z rzutu wolnego w wykonaniu Majsaka. W Piotrkowie co prawda nie miał szczególnie dużo pracy, ale ze swoich obowiązków wywiązywał się bez zarzutu. Na szczególne uznanie zasługuje parada z drugiej połowy. Jeszcze przy stanie 1:0 Sokołowicz kapitalnie obronił strzał głową, przerzucając piłkę nad poprzeczkę. Gdyby nie to, mielibyśmy wyrównanie i nerwowe ostatnie pół godziny.
Ocena: 7
Kamil Bartos:
Najlepszy mecz Bartosa, odkąd został przesunięty na pozycję prawego obrońcy. Nie zapędzał się zbyt często pod pole karne Polonii, ale kilka razy mu się to zdarzyło. Z dobrym efektem. Zadania defensywne realizował bez zarzutu. Dobrze odbierał piłki i przestał kryć „na radar”. Nadal uważamy, że jego miejsce jest w drugiej linii, ale skoro na razie nie ma innego rozwiązania, to dobrze, by widzewiak grał tak, jak w Piotrkowie.
Ocena: 7
Michał Czaplarski:
Świetnie ustawiał się przez cały mecz i nie popełniał błędów. Czaplarski dobrze czytał grę i wiedział, gdzie spadnie piłka. Starał się tradycyjnie wyprowadzać akcje w ataku pozycyjnym, ale czasami brakowało mu cierpliwości. Wtedy oglądaliśmy długie podanie do przodu, najczęściej kończące się stratą. Trudno nie dać pozytywnej oceny zawodnikowi, który jest szefem linii obrony w meczu na zero z tyłu.
Ocena: 7
Kacper Bargieł:
Został w składzie mimo, iż po kartkowej pauzie wrócił już Damian Dudała. Obrońca swoją postawą potwierdza jednak, że na dzień dzisiejszy to on wygrywa rywalizację o miano partnera Czaplarskiego na środku defensywy. W sobotnim meczu miał trochę więcej roboty od drugiego stopera, bo piłka częściej wędrowała w jego strefę. Bargieł grał jednak bardzo dobrze. Zażegnywał niebezpieczeństwo, przecinał ataki i nawet kilka razy wyszedł z szybką kontrą. Miał też okazję na gola, ale po niezłej wrzutce trochę za słabo strzelał głową na bramkę. Mimo, że raz zaliczył tzw. pusty przelot, według nas był jednym z najlepszych graczy na boisku. Za to zdarzenie i głupią kartkę ucieknie mu „ósemka”.
Ocena: 7
Bartłomiej Gromek:
Lewy obrońca zagrał zdecydowanie słabiej, niż przeciwko Paradyżowi. W ofensywie pokazał się w zasadzie tylko raz, gdy świetnie odebrał piłkę na skrzydle i uruchomił akcję zaczepną Widzewa. W obronie niby nie popełniał błędów, ale był jakiś przygaszony i mało aktywny. Być może miało to swoje podłoże w kwestiach fizycznych. Gromek poprosił o wcześniejszą zmianę, bo był nieco przemęczony. Wierzymy, że gdy odpocznie, znów będzie szalał na swojej stronie.
Ocena: 6
Kamil Bartosiewicz:
Kolejne bardzo dobre zawody nieszablonowego skrzydłowego, który momentami był nie do zatrzymania. W pierwszej połowie zagrał kilka znakomitych piłek, w tym tą, po której Michał Polit strzelił samobójczego gola. Po zmianie stron był równie aktywny, a w nagrodę powinien cieszyć się z gola i asysty. Niestety tego pierwszego pozbawiła go poprzeczka, drugiego fatalne wykończenie Mariusza Zawodzińskiego. Bartosiewicz ostatnimi występami sprawia, że nie tęsknimy już tak bardzo za Adrianem Budką.
Ocena: 8
Przemysław Rodak:
Jak zawsze królował w powietrzu i wygrywał wszystkie pojedynki główkowe. Dobrze regulował też tempo gry zespołu, bo praktycznie nie traci piłek. Błędy przydarzały mu się dopiero wtedy, gdy trzeba było uruchomić szybszy atak. Rodakowi w tym meczu często zdarzało się podać niecelnie. Trzeba jednak przyznać, że to jego zgranie głową pozwoliło zacząć akcję, po której Widzew objął prowadzenie.
Ocena: 7
Princewill Okachi:
Przed startem rundy pisaliśmy, że nie wyobrażamy sobie składu Widzewa bez tego zawodnika. Początek miał kiepski, bo na wierzch wyszły braki w przygotowaniu. Z każdym spotkaniem Okachi rozkręcał się jednak i obecnie jest jednym z trzech kluczowych piłkarzy w zespole. Tym razem nie tylko świetnie odbierał piłki i walczył w środku pola, ale też błysnął smykałką do strzelania goli. Najpierw z bliska głową zamknął centrę Zawodzińskiego z prawego skrzydła, potem silnym i precyzyjnym strzałem przy słupku wykończył jego podanie z lewej strony.
Ocena: 8
Patryk Strus:
Po meczu z Paradyżem spadły na niego spore pochwały. Skrzydłowemu ciężko było powtórzyć tak znakomity występ, ale bardzo się starał. W pierwszej połowie jego gra wyglądała słabo, ale po zmianie stron poprawił się i zaczął stwarzać problemy obrońcom Polonii. Powinien dopisać sobie dwie asysty, ale po jego szybkich zrywach lewym skrzydłem dwukrotnie fatalnie pomylił się Robert Kowalczyk.
Ocena: 7
Mariusz Zawodziński (piłkarz meczu):
Zawodziński jest bezsprzecznie najlepszym piłkarzem Widzewa. Ma jednak jedną podstawową wadę: nie potrafi wykończyć 100% sytuacji. Dwie takie okazje zmarnował w meczach z Omegą i Paradyżem, a w sobotę dorzucił kolejną. Po świetnym podaniu Bartosiewicza wystarczyło przecież tylko dostawić nogę. „Owcy” trzeba jednak oddać, że jest prawdziwym reżyserem gry drużyny. Przybijał swój stempel praktycznie przy każdej bramkowej akcji. Z boiska schodził z trzema asystami! To mówi samo za siebie! Gdyby nie zmarnowana „setka”, dostałby jeszcze wyższą notę.
Ocena: 8
Robert Kowalczyk:
Jak tu nie wierzyć w piłkarskie zabobony? Kowalczyk, który miał wiosną strzelać gola za golem, nie może złapać rytmu. Strzelił zwycięskiego gola w Szczercowie, a potem znów zablokował się na amen. O ile przeciwko Paradyżowi nie miał zbyt klarownych sytuacji, to w Piotrkowie mógł zaliczyć nawet hat-tricka. Co z tego, skoro „Kowal” nie może trafić nawet na pustą bramkę?
Ocena: 4
Zmiany
Daniel Bończak:
Dość wcześnie zmienił zmęczonego Gromka i zajął miejsce na boku obrony, która nie jest jego wymarzoną pozycją. Było to dość wyraźnie widoczne, bo Bończak koszmarnie wszedł w mecz i notował stratę za stratą. Później, gdy rywale całkiem opadli z sił i przestali naciskać, 20-latek uspokoił grę i był już dokładniejszy. Musi się bardzo podciągnąć, jeśli marzy o występach w pierwszym składzie.
Ocena: 5
Sebastian Kaczyński:
Od dawna palił się do gry. W środę już dwie minuty po wejściu na boisko cieszył się z premierowego gola. Tym razem potrzebował na to trochę więcej czasu, ale również zdołał wpisać się na listę strzelców. Dobrze wyszedł do dośrodkowania Zawodzińskiego i głową pewnie pokonał Filipa Błażejewskiego. Coraz mocniej doprasza się o szansę od początku. Czy zagra wtedy równie skutecznie, jak wchodząc z ławki przekonamy się, gdy Marcin Płuska mocniej mu zaufa.
Ocena: 7
Konrad Puchalski:
Pierwszy raz w tej rundzie pojawił się na boisku, zajmując miejsce na prawym skrzydle. Choć nie wykazał się niczym szczególnie wybitnym, naprawdę nieźle radził sobie z rywalami. Nie tracił piłek i dobrze współpracował z kolegami. Puchalski wchodził do gry przy stanie 2:0, a po kilku minutach prowadzenie było już dwa razy większe.
Ocena: brak
Krzysztof Możdżonek:
Wszedł na samą końcówkę i raptem kilka razy „powąchał” piłki. O występie Możdżonka możemy napisać ledwie tyle, że po prostu miał miejsce.
Ocena: brak