Relacja z trybun: Widzew Łódź – Piast Gliwice 19.04.2013

20 kwietnia 2013, 11:08 | Autor:

Piątkowy mecz nie był tylko zwykłą, ligową kopaniną, jak zazwyczaj. Spotkanie z Piastem miało bardzo dużą symbolikę ze względu na sytuację, jaka tworzy się wokół przyszłości Widzewa i jego nowego stadionu. Zawody zakończyły się remisem 1:1.1

W przedmeczowym okresie w mediach wrzało. Zarówno dziennikarze, jak i miejscy włodarze, prześcigali się w koncepcjach budowy stadionów dla ŁKS i Widzewa lub jednego wspólnego. Stadionowy kabaret trwa już od kilku lat, a ostatnio sięgnął zenitu, kiedy to zagorzały kibic wykluczonej z rozgrywek drużyny z Karolewa, pan Marcin Masłowski, na co dzień rzecznik Urzędu Miasta Łodzi, zapowiedział, że Miasto nie wycofa się z budowy obiektu przy al. Unii 2, mimo iż póki co…nie ma dla kogo. Dodając do tego matactwo, grę na zwłokę i ogólne przeszkadzanie w inwestycji na Widzewie, uzyskujemy obraz „troski: UMŁ o Widzew, którego fani RTS już dłużej tolerować nie mogą!
Kilka dni wcześniej planowano różnorakie działania, ażeby zwrócić uwagę całej Polski na patologię w miejskim urzędzie. Ostatecznie odwołano zapowiadane pojawienie się na obradach Rady Miejskiej, ale sprawa była kontynuowana na stadionie.
Tam też, na płotach dobrze widzialnej w TV trybuny C, powieszono transparenty: „Stadion dla Widzewa tylko na Widzewie” oraz „Gdzie jest Widzew? Czeka na swój stadion„. To drugie płótno było połączone z wyjściem kibiców z trybun w ramach protestu. Przyłączył się do niego także zespół Radosława Mroczkowskiego i piłkarze wyszli na mecz z opóźnieniem. Bardzo im za to dziękujemy!
W momencie pojawienia się na murawie zawodników w czerwonych koszulkach, fani zajęli miejsca na swoich sektorach, a na płotach zawisły nieobecne wcześniej flagi. Cały stadion bardzo głośno wykrzyczał hasło z głównego banneru „Stadion dla Widzewa tylko na Widzewie„, jak również: „Serce Łodzi bije właśnie tu„, czy „Platforma – Układ Zamknięty„. Dalej już skoncentrowano się na wsparciu dla drużyny, która bardzo potrzebowała wygranej, aby spokojnie już spoglądać na kształt ligowej tabeli.

Mecz, opóźniony ostatecznie o 8 minut, rozpoczął się dla fanów z Łodzi znakomicie. Już w 9 minucie gry prowadzenie Widzewowi dał skuteczny w ostatnich tygodniach Bartłomiej Pawłowski. Od tej pory uskrzydlony „Zegar” dawał z siebie kilkadziesiąt procent więcej mocy i doping naprawdę mógł się podobać. Co prawda nadal nie jest to poziom znany z lat ubiegłych, ale było dobrze i są przesłanki, by myśleć, że będzie jeszcze lepiej.
Warto podkreślić, że w piątkowy wieczór nie tylko trybuna D zdzierała swe gardła. Często i głośno do śpiewów dołączała się „Prosta” z „Niciarką„, co dawało kapitalny, jak zawsze, efekt!
Niestety, dobre humory popsuł gospodarzom wracający po 2,5-letniej przerwie na Piłsudskiego Marcin Robak. Snajper strzałem głową po dośrodkowaniu z rzutu rożnego dał Piastowi wyrównanie. Stało się to tuż przed przerwą, toteż sztab szkoleniowy musiał zmienić przygotowaną na drugą połowę taktykę, a widzewski młyn starać się jeszcze mocniej, aby pomóc piłkarzom wygrać mecz.

Strategia rzeczywiście uległa zmianie, bowiem w drugiej części spotkania gra wyglądała już zgoła odmiennie. To Widzew był bardziej zdeterminowany by sięgnąć po komplet punktów, a goście skupiali się na utrzymaniu korzystnego dla nich remisu.
Trybuny żywo dopingowały piłkarzy, którzy raz po raz atakowali bramkę świetnie dysponowanego wczoraj Dariusza Treli. Fani co chwilę łapali się za głowy, kiedy to strzelali m.in. Pawłowski z wolnego, czy Rybicki tuż przy słupku, a gliwicki bramkarz nie dawał się pokonać. Choć brawa należą się i Maciejowi Mielcarzowi, który również błysnął kilkoma świetnymi interwencjami, zwłaszcza w pierwszej połowie.W okolicach 60 minuty na trybunie C pojawiła się 50-tka fanów Piasta, która zasiadła na stadionie im. Ludwika Sobolewskiego, dzięki uprzejmości łódzkich kiboli. Dodajmy oczywiście, że nie była to żadna zorganizowana grupa, bo takich przecież Widzewowi przyjmować nie wolno…

Wynik meczu, mimo okazji, nie uległ już zmianie. Widzew drugi raz z rzędu zremisował 1:1. Szkoda utraty dwóch punktów w potyczce z beniaminkiem, i to na własnym boisku. Ale Piastowi oddać trzeba, że w obecnym sezonie spisuje się rewelacyjnie i niejednej drużynie, oprócz łodzian, zdążył popsuć humory.

Po meczu pod „Zegar” podszedł Marcin Robak, który przywitał się z łódzką publicznością. Eks-widzewiak nie okazywał radości po strzelonej bramce, za co należy mu się uznanie.

Na osobne wyróżnienie zasługuje fakt, że tego dnia w sektorze D zasiadło mnóstwo dzieciaków z mazowieckich Fan Clubów Widzewa. Wariaci z Rawy Mazowieckiej oraz Cielądza zabrali na mecz 80 młodych fanatyków!
Nie gorsi od nich chcieli być kibice z Sochaczewa. Przywieźli oni ze sobą kilkadziesiąt dzieciaków ! Młodzi fani bardzo przeżywali zawody oraz emocjonowali się dopingiem, a jeden z nich zyskał pamiątkę na całe życie, łapiąc koszulkę Michała Płotki.
Wielkie oklaski dla mazowieckich fanatyków!

Przed nami kolejny ligowy piątek. Tym razem jedziemy na mega atrakcyjny wyjazd do Krakowa. Trwa wielka akcja mobilizująca wszystkich fanatyków do udziału w meczu z Wisłą! Zarówno w Łodzi, jak i w Chorzowie. Szczegóły na temat wyprawy do KrakowaTUTAJ!