Relacja z trybun: Pogoń Szczecin – Widzew Łódź 12.04.2013
14 kwietnia 2013, 22:36 | Autor: RyanNie udało się piłkarzom Widzewa wygrać drugiego meczu z rzędu i w Szczecinie jedynie zremisowali z Pogonią 1:1. Po raz pierwszy w tym sezonie fani z Łodzi nie wykorzystali kompletu przyznanych im biletów, na co decydujący wpływ miał termin odległego wojażu. Na Pomorzu było ich ok. 900.
Wyjazdy, takie jak Szczecin, albo budzą wśród kibiców negatywne podejście spowodowane długą i męczącą podróżą, albo przeciwnie – są esencją kibicowania, poświęcenia dla drużyny i okazją do przeżycia kolejnych, niezapomnianych przygód. Tych drugich w piątkowy poranek znalazło się około 900. Najpierw grupa zebrała się o godzinie 6:30 w ścisłym centrum miasta, a następnie przemaszerowała w kierunku dworca Łódź Kaliska, z którego odjeżdżał wynajęty na podróż w zachodniopomorskie pociąg specjalny. Zanim jednak wyjazdowicze zapakowali się do przedziałów wykorzystano sąsiedztwo stacji ze stadionem miejskim przy al. Unii 2, na którym swoje mecze do niedawna rozgrywała nie występująca obecnie (czyli tak naprawdę „nieżywa”) w żadnych rozgrywkach drużyna piłkarska ŁKS. Z uwagi na fakt, iż „Rycerze wiosny” zostali na własną prośbę wykluczeni z grona I-ligowców, przejęci tym tragicznym wydarzeniem kibice Widzewa postanowili je godnie upamiętnić licznie gromadząc się pod bramą prowadzącą na „Galerę„, pod którą zapalili ponad setkę zniczy oraz złożyli stosowną wiązankę „1909-2013„. Nie obyło się także od łez (radości) oraz żałobnych pieśni poświęconych nieboszczykowi…;-)
Po wypełnieniu obowiązków pogrzebowych grupa rozsiadła się w pociągu i wyruszyła na szlak. Trzeba wyraźnie podkreślić ogrom pracy, jaką wykonali organizatorzy podróży. Każdy wagon i każdy przedział w „specjalu” był oznakowany, dzięki czemu poszczególne fan cluby, czy łódzkie osiedla bez trudu znalazły dedykowane im miejsca. Tym samym uniknięto tradycyjnej dezorganizacji i walki o siedzenie, która i tak nie była potrzebna, gdyż zadbano o wystarczającą dla wszystkich liczbę miejsc. Brawo!
Podróż przebiegała niezwykle sprawnie i szybko. Na trasie przejazdu roiło się co rusz od policyjnych czujek, tajniackich samochodów pochowanych w krzakach i prewencji obstawiającej większe łąki i pola. Dodając do tego milicyjny helikopter fruwający nad głowami można było poczuć się niczym Prezydent USA ;-) Serdecznie dziękujemy służbom za to, że sprawili, iż czuliśmy się tak bezpiecznie. Szkoda, że za nasze (podatników) pieniądze…
Tuż przed 15:00 skład dojechał do stacji docelowej, czyli Szczecina Pogodno. Fanom pozostało tylko przejść kilkaset metrów pod bramy stadionu Pogoni. Jak doniosły lokalne media pielgrzymka ta skutecznie zakorkowała kilka miejskich arterii. Przepraszamy ;-)
Samo wejście na obiekt im. Floriana Krygiera przebiegało dużo sprawniej i szybciej, niż przy poprzednich wizytach na tym terenie. Być może wpływ na to miały nowe zasady przyjmowania kibiców gości uchwalone przez PZPN, a może fakt utrwalania przekroczenia bram na video przez przedstawicieli stowarzyszenia „Fanatycy Widzewa„. Tak, czy siak, grupa pokonała kołowrotki w niezłym tempie i na niecałą godzinę przed pierwszym gwizdkiem była już w komplecie w sektorze (za wyjątkiem ok. 50 kibiców, którzy z różnych względów nie weszli na stadion). W jej skład weszło ok. 800 kibiców Widzewa oraz ok. 100 fanów Ruchu Chorzów, za co im serdecznie raz jeszcze dziękujemy. Na płotach zawisły dwie flagi „Niebieskich„: „Psycho Fans” oraz „Kęty„, a także widzewskie: „Łódzki Widzew„, „1910„, „Zgierz„, płótna poświęcone ŚP. „Ryśka” i „Trolla” plus aż trzy flagi fanatyków z Grudziądza. Oprócz tego swój debiut zaliczyła wyjazdówka Kutna, a powrót na płot w Szczecinie „Visitors„, która ostatni raz wisiała właśnie tam, będąc jeszcze własnością pewnej ekipy ze stolicy…
Były także transparenty: „Wiktor, trzymaj się„, „Świnka, jesteśmy z tobą” oraz „Heski, trzymaj się„.
Warto dodać, że „WFCG„, które licznie ozdobiło płoty swoimi sztandarami, przybyło na Pomorze własnym transportem w sile 55 osób! Wielkie brawa dla grudziądzkich wariatów, którzy ani myślą zwalniać tempa w szerzeniu widzewskiej zarazy w odległym od Łodzi regionie!
Ponieważ publiczność piątkowego wieczora nie zachwyciła (ok. 3600 widzów na trybunach), przyjezdni mięli prawo zaznaczyć swoją obecność okrzykiem „Gramy u siebie”. Miejscowi odpowiedzieli porcją gwizdów, co oczywiście napełniło tylko dumą, że szpila wbita została na tyle dotkliwie :-)
Następnie czerwono-biało-czerwony sektor ruszył już z dopingiem dla swoich piłkarzy. Ci jednak nie rozpieszczali i jedynie z rzadka przeprowadzane akcje widzewiaków porywały gardła do śpiewania. Pierwsza połowa minęła więc pod znakiem jako-takiej zabawy, kilku wymian zdań z gospodarzami i wielu pozdrowień dla fanów z Chorzowa.
Druga część meczu zaczęła się fatalnie – od straty bramki z rzutu karnego wykonywanego przez Ediego Andradinę. W tym momencie 3/4 ekip usiadłoby na tyłkach i ze spuszczoną głową przyglądało się, jak Pogoń zalicza pierwszą w tym roku wygraną. Na pesymizm nie ma jednak miejsca wśród widzewiaków. Zamiast załamywać ręce na widok nieudolności piłkarzy, kibice z Łodzi skupili się na nauce nowej, melodyjnej pieśni, której tekst zawiera się jedynie w dwóch słowach: „Naprzód Widzewie„. Ten zabieg odstresował nieco kiboli i „klatka” zaczęła w końcu bawić się na całego.
Los wynagrodził te starania w 77min meczu, kiedy to po niezłej akcji lewą stroną boiska i dograniu piłki do środka, wyrównanie dał Mariusz Stępiński. Wśród przyjezdnych zapanowała oczywiście wielka radość i już do końca meczu z ust fanatyków W&R nie schodziły słowa „Broendby„, a z serc nadzieja na odniesienie wygranej. Niestety łodzianom zabrakło nieco czasu, aby zmęczonej Pogoni zaaplikować drugiego gola, choć okazje były. A przecież to Widzew miał mieć pod górkę z kondycją, co zawdzięczał „mądrym” panom z Ekstraklasy S.A., która to najpierw ustaliła, że RTS zakończy 21 kolejkę ligową poniedziałkowym meczem z Polonią, a następnie zainauguruje następną. Dziękujemy serdecznie za zrozumienie decydentom polskiej piłki…
Zawodników, którzy nie do końca wiedzieli, jak kibice przyjmą „tylko” remis, okrzykami „chodźcie do nas” ośmielono do podejścia pod płot, aby „piątkami” pożegnać się z grupą, która przejechała wiele kilometrów, aby ich wspierać.
Wyjazdowicze potrzymani zostali jeszcze niecałą godzinę na sektorze i ruszyli w kierunku pociągu. Około 21:30 skład wyruszył do Łodzi, a w wagonach rozpoczęła się tradycyjna integracja i zabawa w prawdziwie szampańskim nastroju. Pociąg dojechał do celu po 4 w nocy.
Jeszcze kilka słów o kibicach Pogoni. „Portowcy” zaskoczyli in minus. Trybuny gospodarzy świeciły pustkami, młyn był praktycznie niesłyszalny przez całe 90 minut trwania spotkania. Z pewnością wpływ na to miał kiepski start piłkarzy Dariusza Wdowczyka w rundzie wiosennej, bo przecież stadion w Szczecinie nie raz zapełniał się w dużo większej liczbie.
Najdalszy wyjazd w sezonie kibole Widzewa mają więc za sobą. W bieżącej kampanii pozostały jeszcze trzy wyprawy. Dwie najbliższe, w Krakowie i Poznaniu, znów przyjdzie rozegrać w piątki. Tylko ostatni wyjazd -w Kielcach – odbędzie się w…czwartek, bowiem na ten dzień zaplanowano całą przedostatnią kolejkę T-Mobile Ekstraklasy.
Zachęcamy już teraz wszystkich do załatwiania urlopów i widzimy się 26 kwietnia przy Reymonta! Wcześniej oczywiście na Piłsudskiego podczas meczu z Piastem Gliwice. Kiedy? Oczywiście, że w piątek…
PS. Na koniec garść prywaty: wszystkim znajomym twarzom, które towarzyszyły mi w piątkowym świętowaniu oraz przez wszystkie poprzednie 99 wyjazdów, dziękuję za Waszą obecność!
Ryan