Działacze Mazovii: „Chcemy transferu Bondary”
27 stycznia 2016, 12:39 | Autor: RyanSprawa związana z przejściem Michała Bondary do Widzewa powoli zaczyna nabierać statusu małej sagi transferowej. Szefowie RTS chcieli sprowadzić go do Łodzi już we wrześniu, ale temat opóźniono do zimy. Niespodziewanie działacze Mazovii Mińsk Mazowiecki zaczęli jednak stawiać dodatkowe wymagania finansowe.
Warunki transferu zaczęły zmieniać się w ostatnich tygodniach. W pewnym momencie Mazovia zażądała nawet 15 tysięcy złotych za kartę piłkarza – dowiedział się nieoficjalnie WTM. To zdaniem osób działających w branży kwota kosmiczna, jak na piąty poziom rozgrywkowy. Nic dziwnego, że Widzew ją odrzucił.
Bondara jest więc obecnie zawieszony między Łodzią a Mińskiem Maz., dlatego w poniedziałek pojechał spotkać się z włodarzami Mazovii. Dostał od nich zgodę na treningi pod okiem Marcina Płuski do czasu, aż kluby dojdą do porozumienia. To wydaje się coraz bliższe, jutro łódzka delegacja ma stawić się na rozmowach. Marcin Ferdzyn zapewnia, że mimo problemów, dopnie transakcję do końca.
Jak całą sprawę widzą w Mazovii? Skontaktowaliśmy się dzisiaj z jej przedstawicielem, odpowiedzialnym za transfery. „Z naszej strony transfer Michała Bondary do Widzewa jest niezagrożony. Cały czas chcemy sfinalizować rozmowy z Widzewem” – zapewnia nas Bartosz Mazanka. „W czwartek wieczorem spotykamy się z szefami klubu z Łodzi, żeby dopiąć całą transakcję. Naszym zdaniem kwota 10-15 tysięcy złotych za zawodnika wcale nie jest wygórowana” – dodał, odrzucając zarzuty widzewiaków o graniu ceną za piłkarza.
Mazanka mówi nie tylko o dobrej woli ze strony mińskiego klubu, ale też podkreśla, że warunki wcale się nie zmieniły. „Ustalenia z września są identyczne, jak te aktualne. Trener pogodził się już z tym, że Michała wiosną nie będzie” – przyznał. Działacz Mazovii dziwi się też, że sprawa transferu napastnika wywołuje w Łodzi aż takie emocje. „Z mojej wiedzy wynika, że wszystko jest na dobrej drodze i wcześniejsze ustalenia między klubami są wiążące” – kończy.