M. Rachubiński: „Jest nam wstyd przed kibicami”
4 października 2015, 12:19 | Autor: RyanW piłce nożnej często bohatera od antybohatera oddziela bardzo cienka nić. We wczorajszym meczu w Rosanowie najszczęśliwszym człowiekiem na boisku mógł zostać Mariusz Rachubiński. Od radości dzieliło go 11 metrów, bo na takiej odległości od bramki ustawiono piłkę przy rzucie karnym dla Widzewa. Niestety stojący między słupkami Michał Lewandowski był skuteczniejszy i strzał obronił.
Rachubiński długo nie mógł pogodzić się z tą sytuacją. Do szatni schodził wyraźnie podłamany. Wieczorem z własnej inicjatywy zwrócił się do WTM z prośbą, abyśmy w jego imieniu przekazali kilka słów do kibiców. „Jest nam strasznie wstyd, czujemy się, jak piłkarscy frajerzy. Przy całym szacunku do Rosanowa, my musimy wygrywać z takimi drużynami, jeśli chcemy walczyć o awans. A tak znów gubimy cenne punkty” – mówił nam kapitan RTS. „Jestem załamany, nie mogę wytłumaczyć sobie, jak mogłem nie wykorzystać tego karnego. Pierwszy raz w mojej przygodzie z futbolem zdarzyło mi się nie strzelić z 11 metrów. Do tego ten był tak ważny. Nie umiem sobie tego ułożyć w głowie” – dodawał „Rachu”
W Rosanowie wszyscy zgodnie podkreślali, że kibice stworzyli naprawdę świetną atmosferę. Tym bardziej piłkarzy boli to, że zawiedli swoich fanów. „Przeproście ich wszystkim w moim imieniu i w imieniu całej drużyny. To był chyba najgorszy mecz w naszym wykonaniu w tym sezonie. Brakowało nam jakości, waliliśmy głową w mur. A jak już zostało nas dziewięciu, to pokazaliśmy, że da się atakować i tworzyć okazje. Musimy tak grać zawsze, a nie tylko wtedy, gdy na boisku robią się wolne przestrzenie, bo biega po nim mniej piłkarzy” – uważa kapitan Widzewa.
W środę łodzian czeka mecz pucharowy, a w najbliższą sobotę kolejny mecz o punkty w IV lidze. „Nie wyobrażam sobie, żebyśmy nie wygrali obu spotkań. Mamy mało czasu na przygotowania do meczu w Kutnie, ale z tego co wiem, tam zagrają zmiennicy. Do sobotniego starcia z Jutrzenką będziemy jednak chcieli podejść w pełni gotowi i zmazać plamę przed kibicami. Szkoda, że nie zagrają Okachi i Budka, ale dla nas nie może to być żadnym wytłumaczeniem. Liczy się tylko walka o awans, więc naszym obowiązkiem jest wygrywać, wygrywać i wygrywać. Do końca roku nie wolno nam już tracić punktów” – kończy Rachubiński.