Rydz o finansach po nowemu: „Nie będziemy przepłacać”

Wraz z nastaniem przy Piłsudskiego rządów Roberta Dobrzyckiego wielu kibicom Widzewa wydaje się, że wydatki klubu zdecydowanie wzrosną. Zapowiedziane transfery z pewnością zmienią wskaźniki, ale szaleństwa nikt nie przewiduje.

Z chwilą ogłoszenia zakupu pakietu większościowego przez Dobrzyckiego dziennikarze ruszyli ze spekulacjami dotyczącymi letniego okna transferowego. Pojawiła się nawet plotka, że łodzianie zamierzają wydać na nowych zawodników 4 miliony euro, dokładając 2 miliony euro na budżet płacowy. Byłyby to więc ogromne pieniądze, w porównaniu z tym, co w RTS wydawano dotychczas, ale w skali całej Ekstraklasy nie byłoby kwotą na tyle zawrotną, by z marszu stać się faworytem w walce o mistrzostwo Polski. Do tego niezbędne będzie odpowiednie trafienie z zakupami, jak miało to miejsce na przykład w ubiegłych rozgrywkach w Jagiellonii Białystok, która sprawiła sensację wygrywając ligę właśnie dzięki znakomitej skuteczności transferowej.

Odpowiedzialny za ten aspekt dyrektor sportowy Mindaugas Nikolicius już układa listy z kandydatami, ale nie oznacza to, że będzie mógł obsypywać nowych graczy i ich agentów wielkimi pieniędzmi. „Nie ma co ukrywać, że aby powalczyć o coś więcej w przyszłym sezonie i kolejnych latach, nakłady na pierwszy zespół i nowych zawodników będą rosły. Taki jest nasz cel, natomiast zrobimy to z głową i nie będziemy przepłacać” – stwierdził w poniedziałkowym magazynie „Ekstraklasa po godzinach” prezes spółki.

Michał Rydz zapewnił, że pojawienie się bogatego inwestora nie sprawi, że całe funkcjonowanie klubu będzie spoczywało tylko na jego środkach. Wręcz przeciwnie, wciąż rozwijana ma być strona przychodowa. „To jest cały czas moja misja, by przychody z dnia meczowego, merchandisingu i sponsorskie systematycznie rosły. I moim ambitnym celem jest sprawienie, że to się absolutnie w najbliższym czasie nie zmieni” – powiedział szef Widzewa.

Co ciekawe, Rydz potwierdził też, że w klubie bardzo poważnie podchodzą do kwestii rozbudowy „Serca Łodzi„, które poprzez zbyt małą pojemność w stosunku do frekwencyjnego potencjału mocno ogranicza rozwój całego klubu. „Zapotrzebowanie, jeśli chodzi o kibiców, jest tak duże, że na pewno chcielibyśmy kiedyś ten stadion powiększyć. Musi to być cały czas z tyłu głowy” – powiedział prezes. Wcześniej mówił o tym także Dobrzycki, który zamierza pilnować tego tematu. Priorytetem ma być jednak na razie sport.