Jak trwoga, to do Uniejowa

Przed drużyną Widzewa arcyważne spotkanie z Radomiakiem Radom, mające ogromny wpływ na układ dolnych rejonów tabeli. Piłkarze nie mieliby jednak gdzie się do niego optymalnie przygotować, więc znów muszą skorzystać z ośrodka treningowego w Uniejowie.

Pierwotny plan zakładał przeprowadzenie wszystkich zajęć na Łodziance, ale tam widzewiacy mają do dyspozycji tylko boisko ze sztuczną nawierzchnią. Pogoda nie pozwala bowiem korzystać z murawy hybrydowej, dlatego w poniedziałek, podczas otwartej dla kibiców i nie mediów jednostki, zespół ćwiczył na syntetycznej płycie. To zła wiadomość, ponieważ tego typu podłoże zdecydowanie bardziej obciąża stawy zawodników, co jest szczególnie niebezpieczne dla wracających po kontuzjach. Nic dziwnego, że wczoraj Bartłomiej Pawłowski głównie biegał, zamiast móc w pełni skoncentrować się na powrocie do formy piłkarskiej po bardzo długiej kontuzji kolana.

Gra na boisku sztucznym to także inne zachowanie się piłki, co utrudnia odpowiednie wejście w mecz o punkty, gdy rywalizacja toczy się już oczywiście na naturalnej płycie. Korelacja czasowa między gorszą postawą w Ekstraklasie a treningami na „sztuce” jest wyraźna. Nie może to być rzecz jasna żadne usprawiedliwienie dla fatalnych wyników, jakie widzewiacy serwują kibicom w tym czasie, ale nie zmienia to faktu, że nie pomaga im w zdobywaniu punktów.

Aby móc jak najlepiej przygotować się do potyczki z sąsiadem w tabeli, który w razie zwycięstwa minie RTS, przybliżając go do strefy spadkowej, postanowiono koleiny raz skorzystać z gościnności Uniejowa. Tam na czerwono-biało-czerwonych czeka naturalna podgrzewana murawa, więc warto przemęczyć się w godzinnej podróży.

Zespół ma tam trenować w środę i czwartek, po czym wybrana dwudziestka uda się do Radomia. Spędzi tam noc, a w piątek zmierzy się z Radomiakiem w meczu „o sześć punktów”. Podobny manewr stosowano już wcześniej, chociażby przed wyjazdowym starciem z Lechem Poznań. Oby tym razem z lepszym wynikiem.