„Deal done”! Dobrzycki i Stamirowski osiągnęli porozumienie!

Zmiany właścicielskie w Widzewie Łódź są już praktycznie przesądzone. Jak wynika z najnowszych informacji WTM, Robert Dobrzycki porozumiał się z Tomaszem Stamirowskim i wkrótce stanie się udziałowcem klubu! 

Prezes giganta nieruchomości przemysłowych, firmy Panattoni, pod koniec ubiegłego roku udzielił wywiadu biznesowemu dodatkowi Gazety Wyborczej, w którym zadeklarował chęć zakupu klubu piłkarskiego w Polsce. Nie wskazał, jaki ma na myśli, ale dziennikarze natychmiast określili, że chodzi o łodzian. Kierowane przez niego przedsiębiorstwo jest przecież od kilku lat jednym z najważniejszych sponsorów RTS, a on sam zasiada w radzie nadzorczej spółki. Od tamtej pory kibice zaczęli żyć marzeniami o pojawieniu się majętnego współwłaściciela, co mogłoby być dla czerwono-biało-czerwonych trampoliną do walki o najwyższe cele sportowe.

Rozmowy trwały od wielu miesięcy. W ostatnich dniach pojawiały się nawet spekulacje, że negocjacje pomiędzy stronami wyhamowały, co dyskredytowałoby wcześniejsze informacje dziennikarzy. Winnym tego najczęściej wskazywany miał być Stamirowski, któremu zarzucano, że nie chce oddać władzy przy Piłsudskiego lub nawet podzielić się nią. Jednocześnie zaczęły napływać plotki, że bardzo zdeterminowane do przyciągnięcia Dobrzyckiego nadal jest Miasto Zabrze, mimo iż formalnie zakończył się już okres składania ofert na zakup Górnika. Za jego przejęcie urzędnicy mieliby obiecywać wielkie korzyści biznesowe dla Panattoni. Nagle, w momencie gdy pojawiły się pogłoski o utknięciu rozmów w martwym punkcie, szef Panattoni wyszedł ze swoimi deklaracjami do ludzi. Trudno nie poczytać tego, jako ruch mający zmotywować Stamirowskiego do przyspieszenia negocjacji. „Jestem gotów dokonać tego tak szybko, jak to możliwe i skupić się na budowie Widzewa” – napisał w serwisie X, co jasno obrazowało jego intencje.

Ten ruch mógł okazał się kluczowym, ponieważ obaj panowie wreszcie się dogadali – Robert Dobrzycki zostanie nowym współwłaścicielem Widzewa, ale swoje zaangażowanie ma zwiększać w czasie. Jak ustaliliśmy, na początku spółka wyemituje taką liczbę nowych akcji, po nabyciu których Dobrzycki będzie posiadał około 25% udziałów w klubie, a więc tyle, ile wskazywano w doniesieniach medialnych jakiś czas temu. Co ważne, Stamirowski zgodził się na stopniowe zwiększanie ilości emitowanych akcji w ustalonych okresach, co z czasem całkowicie zmieni jego rolę przy Piłsudskiego. Co to dokładnie oznacza? 

Zadziała tu identyczny mechanizm, jaki zastosowano w umowie inwestycyjnej pomiędzy Stamirowskim a Stowarzyszeniem Reaktywacja Tradycji Sportowych. Przypomnijmy, iż w ciągu pięciu lat biznesmen miał dokonywać wykupu nowo wypuszczanych akcji, w sumie wpłacając na konto spółki 10 milionów złotych, czego w praktyce dokonał nawet przed czasem. SRTS mogło wyrównać wpłaty i wówczas zachowałoby pierwotny udział w spółce, ale z góry było wiadomo, że tego nie zrobi. Dlatego z biegiem lat Stamirowski stał się posiadaczem Widzewa niemal w całości. Teraz to Robert Dobrzycki będzie miał taką możliwość. Co prawda, nadal drugi z udziałowców będzie mógł wyrównywać wpłaty, ale mało prawdopodobne, że dotrzyma kroku dużo bogatszemu inwestorowi. Wperspektywie czasu, Tomasz Stamirowski najpewniej straci władzę w klubie, stając się mniejszościowym właścicielem. To może jednak potrwać kilka lat, w trakcie których obaj rządzić będą wspólnie.

Wciąż nie wiadomo natomiast, jak wycenione zostaną akcje, które Dobrzycki przejmie w pierwszej kolejności, a od tego zależy to, ile środków trafi do klubowej kasy. Spółka ma status non profit, więc wszystkie pieniądze znajdą się na jej koncie, ale czy natychmiastowo pozwoli to na milowy krok łodzian i włączenie się do walki o czołowe miejsca w kraju? Odpowiedzi na to pytanie zapewne pojawią się podczas oficjalnej konferencji prasowej, na której strony poinformują o zawarciu umowy. Dojdzie do niej po zakończeniu wszystkich formalności, których finalizacja właśnie się rozpoczyna. Zielone światło na transakcję dało już także Stowarzyszenie RTS. 

Wyglada na to, że dla całej widzewskiej społeczności rozpoczyna się bardzo ciekawy okres. Ich przywiązanie do klubu, gdy ten niczym Feniks odradzał się z popiołów, będzie mogło zostać wynagrodzone. Co najważniejsze, bez większego zagrożenia dla przyszłości RTS, na czym bardzo zależało Stamirowskiemu. Umowa ma bowiem, zawierać wszelkie „bezpieczniki”, dające pewność, że klubowi nie stanie się żadna krzywda.

Jeśli nie wydarzy się nic sensacyjnego, co mogłoby wywrócić bieg spraw, niebawem będzie można powiedzieć słynne już „Deal done”!