Negatywny biegowy rekord sezonu. Jest się czym martwić?
19 lutego 2025, 15:56 | Autor: RyanPorażka z ostatnim zespołem w ligowej tabeli i kartkowe zawieszenie Samuela Kozlovskyego na kolejny mecz to nie jedyne zmartwienia ostatniego weekendu. Niepokojąco wyglądają także wskaźniki biegowe zawodników Widzewa.
Jesienią łodzianie byli najlepsi w Ekstraklasie, jeśli chodzi o pokonany dystans, wynoszący średnio w każdym spotkaniu ponad 117 kilometrów. Do czerwono-biało-czerwonych należy też jednostkowy rekord tego sezonu, ustanowiony w starciu 17. kolejki z Rakowem Częstochowa, kiedy przebiegli 123,99 kilometra. W tym roku jednak coś się popsuło. O ile przeciwko Lechowi Poznań, na inaugurację rundy, nie można mieć zastrzeżeń (117,62 km), to w dwóch kolejnych wiosennych pojedynkach widać regres. Przeciwko Cracovii zespół przebiegł ponad trzy kilometry mniej, a we Wrocławiu osiągnął najgorszy wynik obecnych rozgrywek – 102,64 kilometra. W efekcie, RTS swoją sezonową średnią zrównał się już ze Stalą Mielec i wciąż prowadzi, ale już ex aequo z podopiecznymi Janusza Niedźwiedzia. Część strat odrobili do niego także „Kolejorz” i Motor Lublin, co może zwiastować rychłe wypadniecie z fotelu lidera.
Gdy spojrzy się tylko na trzy tegoroczne kolejki, średnia łodzian wynosi ok. 111,5 kilometra, a więc prawie pięć kilometrów mniej na spotkanie. Daje to ekipie Daniela Myśliwca dopiero… dwunaste miejsce w wiosennym zestawieniu! Najlepsza jest Stal, co nie dziwi, jeśli pod uwagę weźmie się preferowany przez trenera Niedźwiedzia styl gry, oparty na dużym wybieganiu. Mielczanie znacznie wyprzedzają całą konkurencję, a na podium znajdują się także lechici oraz „Pasy„. Co ciekawe, najgorzej wypada w 2025 roku Górnik Zabrze, który jesienią prezentował się przyzwoicie.
Oczywiście nie wolno zapominać, że zawodnicy Myśliwca musieli we Wrocławiu od 63. minuty grać w dziesiątkę, po tym jak czerwoną kartkę obejrzał Paweł Kwiatkowski. Ten incydent z pewnością miał niemały wpływ na dystans całej drużyny, ale dla porównania można przypomnieć na przykład poprzednią konfrontację ze Śląskiem, gdzie scenariusz był niemal identyczny. Wówczas z boiska wyleciał Samuel Kozlovsky, co miało miejsce w 64. minucie, a więc prawie na tym samym etapie zawodów, a mimo to widzewiacy zaliczyli ponad 115 kilometrów. Prawie 109 kilometrów przebiegli także w spotkaniu z Jagiellonią Białystok, w którym Fran Alvarez udał się do szatni jeszcze w końcówce pierwszej połowy, a przeciwko Puszczy Niepołomice z murawy wyrzucono Mateusza Żyrę w 68. minucie, lecz zaliczony dystans wyniósł 114 kilometrów.
Dlaczego w minioną sobotę było aż tak źle? Przyczyny mogą być różne i nie da się ocenić ich „na oko”. Jedną z ewentualności jest to, że Widzew dostał w trakcie zimowego okresu przygotowawczego solidnie w kość od sztabu szkoleniowego i musi upłynąć nieco czasu, zanim nogi zaczną nieść piłkarzy. Wkraść mogło się również zniechęcenie po tym, jak Kwiatkowski obejrzał drugą żółtą kartkę przy wyniku 0:2. Piłkarze Myśliwca mogli już całkowicie zwątpić w możliwość odrobienia strat, mając na boisku jednego gracza mniej. Innym powodem mógł być fakt, że wprowadzeni po przerwie Nikodem Stachowicz i Daniel Gryzio nie są przyzwyczajeni do pokonywania dużych odległości, ponieważ w IV-ligowych rezerwach nie ma takich potrzeb. Niewykluczone też, że po prostu zabrakło im determinacji i chęci do większego wysiłku, co byłoby chyba najgorszym wyjaśnieniem.
Trzeba mieć również na względzie, że sama liczba kilometrów, pokonywana przez ligowców, nie mówi wszystkiego o ich motoryce. Równie istotna jest liczba wykonywanych sprintów czy prędkość osiągana przez zawodników. Niestety, w tej pierwszej kategorii zespół z Piłsudskiego znacząco odstaje od najlepszych od początku sezonu. Jesienią zaliczał średnio 100,5 sprintu na mecz (12. miejsce), a teraz wynik ten jeszcze się pogorszył – do niespełna 100 sprintów na mecz.
Analogicznie, zerkając tylko na tegoroczne spotkania, widzewiacy zajmują miejsce numer sześć… tyle, że od końca. Imponować może wynik Legii Warszawa, która zostawia rywali daleko w tyle. Sporo poprawiła się też Pogoń Szczecin oraz Stal. Niezmiennie najmniej sprintów wykonuje Piast Gliwice. To, co może nieco martwić, to także fakt, że początek obecnej rundy jest w całej lidze w obu elementach lepszy niż jesienią. Obie średnie Ekstraklasy się podniosły, ale u łodzian obie spadły.
Najwyższą indywidualną prędkość w całych rozgrywkach osiągnął dotychczas Carlos Mena z Lechii Gdańsk, drugi jest Mariusz Fornalczyk z Korony Kielce, a podium zamyka Marten Kuusk z GKS Katowice. Najlepszym widzewiakiem jest pod tym względem Hilary Gong, który plasuje się na dziewiętnastej pozycji, dzieląc ją z dwójką innych zawodników.
Niech zabiorą trenerowi jeszcze z dwóch ze sztabu,a najlepiej powierzyć mlodemu Urbanowi drużynę…tak tak,niech sie nie śmieją czytajacy,wszak Wichniarka opinia jest taka ze szef akademi jest the best
tragedia pion sportowy do wymiany panie Szymanski za co bierze pan pieniadze za takie prowadzenie pionu sportowego w profesjonalnym klubie leci sie ze stanowiska razem z dyr sportowym i trenerem bo cos tam iskrzy i to strasznie dla mnie osobiscie obecnie wspomniana trojka dziala na szkode klubu i powinna zostac usunieta natychmiastowo
Fornalczyk się powtórzył na grafice :)
lepiej madrze stac niz glupio biegac
Pięczek szybszy od Gonga
Zaraz zaraz, tego pierwszego się pozbyli a drugi wykupiony ….za miliony monet
Gong – najważniejsze, że doskonale wbiega w 3 tercje
Powinni zapieprzać w górach a nie tureckie wojaże
Wyczyścić pion decyzyjny i oprze ć wszystko na trenerze wtedy będzie widać kto nawalił A tak pitu pitu
Fornalczyk się nawet „potrójczył”, ale dlatego, że ma 3 najlepsze szybkościowe wyniki w ESA.
A jakie to ma znaczenie? Legia i Pogoń są odpowiednio na 15. i 16. miejscu w ilości przebiegniętych kilometrów, a na 4. i 5. miejscu w tabeli; Jagiellonia 16. w liczbie sprintów, a jest wiceliderem.
Kolejne bzdurne, o niczym nie świadczące statystyki.
Jakie to Polskie żrą się miedzy sobą , a klub mają w poważaniu bo moje musi być a wierzchu.
Z samego biegania nic nie wynika, lepiej mądrze się ustawiać niż głupio biegać. Czasem można dużo przebiec, bo nie jesteś w stanie odebrać piłki przeciwnikowi.
No nie zgodzę się z Tobą , jeśli weźmiemy pod uwagę preferowany przez DM styl gry, czyli pressing rywala na całym boisku, który niejednokrotnie pozwalał nam wygrywać mecze. Dobry był w tym elemencie i Sanchez i Rondic, którzy uprzykrzali „życie” bramkarzom. Obecnie widać takie inklinacje u naszego Niemca i szkoda, że tylko u niego! Na przeciwnym biegunie odnajduję Sobola, który porusza się jak ślimak! Ale to jakby tłumaczy taki „zjazd” w temacie dystansu.
Sa po prostu zle przygotowani….Myśliwiec co ty. na to odejdź..
Gdzie Gong tak szybko biegł? Chyba do tramwaju?