Wichniarek ujawnił, ile zapłacono za Gonga. Pół roku na spłatę

Hilary Gong był jesienią jednym z najmocniej krytykowanych piłkarzy Widzewa. Nie ma co się kibicom dziwić, ponieważ pomocnik rzadko kiedy stanowił wartość dodaną drużyny, a rundę skończył bez liczb. Wiemy już oficjalnie, ile łodzianie za niego zapłacili.

Gdy Nigeryjczyk podpisywał kontrakt z klubem, większość fanów była zadowolona z takiego ruchu. Pamiętano go przecież z meczu sparingowego w Turcji, gdzie skrzydłowy strzelił czerwono-biało-czerwonym gola, a przy drugim asystował. Bardzo dobrze wyglądały też statystyki zawodnika z ligi słowackiej, więc wiązano z nim spore nadzieje. Zgodność co do jego sprowadzenia panowała też w tzw. komitecie transferowym, a więc nieprawdą są teorie, że na transakcję naciskał przede wszystkim Daniel Myśliwiec, którego zachciankę postanowiono spełnić. „Była zgoda każdego z nas na Gonga. Pojawiła się szansa, byśmy go ściągnęli, bo po sprzedaży Sancheza i Ciganiksa zabezpieczyliśmy sobie pewną kwotę” – przyznał w wywiadzie dla serwisu Goal.pl dyrektor sportowy widzewiaków.

Niestety, boiskowa rzeczywistość była dla Gonga brutalna. Przez pierwszą część sezonu nie strzelił żadnej bramki i formalnie nie zaliczył ani jednej asysty. Jedyny przebłysk z jego strony, to podanie do Imada Rondicia w wyjazdowym starciu z GKS Katowice, po którym napastnik trafił do siatki. Ponieważ piłką nieznacznie zmieniła tor lotu po dotknięciu jej przez rywala, uznano to za gola bez asysty. W pozostałych meczach 26-latek niczym szczególnym się nie wyróżniał, chyba że na minus, gdy po jego kiksach internauci robili sobie żarty w mediach społecznościowych. W jego przypadku nie można też powiedzieć, że nie dostawał szans, ponieważ wystąpił w czternastu z osiemnastu kolejek.

Narzekanie na transfer byłego gracza Trenczyna było tym większe, że trafił on na Piłsudskiego w wyniku transakcji gotówkowej. W dyskusjach fanów przewijały się różne kwoty, najczęściej mówiono o 350 tysiącach euro. Suma ta rzeczywiście jest bardzo bliska prawdzie, co potwierdził sam Wichniarek. „Widziałem jakieś plotki o kwotach rzędu 600 tysięcy euro… A zapłaciliśmy mniej więcej połowę tej kwoty za odstępne” – mówił we wspomnianej rozmowie z Damianem Smykiem.

Włodarze wciąż wierzą jednak, że zainwestowane pieniądze się zwrócą. Niedawno prezes Michał Rydz przekazał, że klub stara się sprowadzić do Łodzi jego rodzinę, co mogłoby dodać mu otuchy i pomóc osiągnąć wyższą formę piłkarską. Dodawał też, że liczy na to, iż za kilka miesięcy ocena Gonga będzie inna. W trakcie świąteczno-noworocznej przerwy widzewiak przebywał w ojczyźnie, co także mogło mieć na niego pozytywny wpływ. Być może to tylko tzw. myślenie życzeniowe, ale faktem jest, że pomocnik sprawiał bardzo dobre wrażenie w trakcie tureckiego zgrupowania. Napędzał akcje zespołu, był dynamiczny i pewny siebie. W sparingach z Zagłębiem Lubin i FC Feronikeli zaliczył w sumie trzy asysty. Warto zauważyć, że sama obecność na boisku w tym ostatnim spotkaniu świadczy o zaufaniu ze strony Myśliwca, który na zawody z Kosowianami wystawił teoretycznie najsilniejszą możliwą jedenastkę.

Przed Hilarym Gongiem pojawia się więc szansa na zmazanie plamy z rundy jesiennej. Biorąc pod uwagę aktualny stan kadry, faktycznie powinien łapać sporo minut, przynajmniej na początku wiosennych starć. Reszta zależy już od niego samego.