Ł. Fornalczyk: „Rundę w zasadzie mam już z głowy”
10 września 2015, 17:51 | Autor: RyanŁukasz Fornalczyk dobrze zaczął sezon. Należał do najrówniej grających piłkarzy w zespole Widzewa, ale na czterech występach jego licznik w tym roku będzie musiał się zatrzymać. Obrońca przeszedł operację kontuzjowanego barku i czekają go aż trzy miesiące przerwy!
– Jak Łukasz, jak z Twoim ramieniem?
– Boli (śmiech).
– Ale kiedyś przestanie?
– Z dnia na dzień jest lepiej. Dostałem silne leki, które mają uśmierzać ten ból. Początkowo myślałem, że czeka mnie rutynowy zabieg chirurgiczny, ale okazało się, że to jednak poważniejsza operacja. Ranę mam chyba na 10 centymetrów.
– Najgorsze już chyba za Tobą.
– Tak, operację miałem w poniedziałek. Na drugi dzień, gdy znieczulenie zaczęło puszczać, myślałem, że umrę. Doszło do tego, że lekarze musieli nafaszerować mnie morfiną. Wczoraj na szczęście dostałem w końcu wypis ze szpitala i mogłem pojechać do domu. Szkoda, że nie dałem rady być na meczu pucharowym w Brzezinach. Nie było jednak na to najmniejszych szans.
– Rokowania są dużo gorsze, niż początkowo sądzono?
– Niestety, tą rundę mam już w zasadzie z głowy. Cały bark musi być unieruchomiony przez dwa-trzy miesiące, żeby wszystko w stawie zrosło się tak, jak trzeba. Jeśli nie będzie żadnych komplikacji, to do lekkich zajęć z piłką będę mógł wrócić dopiero w grudniu. Natomiast za jakieś dwa tygodnie chcę już zacząć się ruszać, choćby na rowerku stacjonarnym, jak tylko zdejmą mi szwy. Zobaczymy też, co będzie z metalową płytką, którą mi wstawiono. Jeśli ból nie zniknie, trzeba będzie ją jeszcze usuwać. Kiedy doszło do tego urazu w Kleszczowie, to nawet przez chwilę nie pomyślałem, że może to się skończyć tak poważną kontuzją.
– Tym bardziej szkoda, że wywalczyłeś sobie miejsce w podstawowym składzie i grałeś naprawdę bardzo solidnie.
– Zbierałem dobre recenzje, co mnie osobiście bardzo cieszyło. Starałem się grać jak najlepiej i trener widział mnie w składzie. Dlatego jestem załamany tą kontuzją, bo zabierze mi ona kilka miesięcy grania. To naprawdę fatalne uczucie oglądać chłopaków w akcji z boku, nie móc wejść na boisko i im pomóc.
– Kontuzje to sprawa wkalkulowana w sport.
– Tak sobie to tłumaczę, teraz musi być już tylko lepiej. Człowiek się jednak wścieka. Taki głupi upadek i takie konsekwencje. Chciałem pokazać się z dobrej strony w nowym klubie, zapracować na uznanie kibiców. Wszystko będę musiał od nowego roku zaczynać od początku. Ale nie poddam się – jeszcze tu wrócę!
– Drużyna będzie musiała walczyć bez Ciebie. Myślisz, że da radę?
– Jestem pewny, że tak. Cały czas są w czubie tabeli, Widzew nie przegrał meczu w tym sezonie. Jeszcze trochę kuleje gra w ataku, ale z czasem formacje się zgrają i będzie lepiej. Nie wyobrażam sobie innej sytuacji po jesieni, niż wysoka pozycja w tabeli i wyłącznie walka o awans na wiosnę.
Rozmawiał Ryan