Nowe wieści ws. Rondicia. Bośniak jednak nie spieszy się z odejściem?

Koniec dnia przyniósł medialną aktualizację sytuacji związanej ewentualnym transferem Imada Rondicia. Pojawił się nowy potencjalny kierunek odejścia napastnika, a także informacje na temat tego, jak sam zawodnik podchodzi do zamieszania wokół niego.

Bośniak jest zdecydowanie najczęściej wymienianym przez dziennikarzy zawodnikiem Widzewa w przerwie zimowej. Najpierw łączono go z Lechem Poznań, później pojawił się temat Rakowa Częstochowa, a ostatnio także węgierskiego Ujpestu Budapeszt. Położenie piłkarza śledzą wszystkie najważniejsze krajowe portale, co pośrednio wpływa na współczynnik medialności całego klubu. Nie wszystkie publikacje są jednak zgodne z rzeczywistością. We wtorek Piotr Koźmiński z Goal.pl twierdził, że przy Piłsudskiego miało dojść do awantury pomiędzy włodarzami RTS a obozem Rondicia. Jej powodem miały być zbyt wysokie oczekiwania finansowe, co prowadzi do blokady przenosin do Rakowa, do którego samemu graczowi bardzo się śpieszy.

W zupełnie innym tonie o planach najlepszego strzelca łodzian pisze dziś Weszło. Zdaniem serwisu, „Rondi” wcale nie jest tak zdeterminowany do przenosin pod Jasną Górę, jak mogłoby wynikać z wcześniejszych doniesień. Snajper ma cierpliwie czekać na rozwój wydarzeń i nie ma mowy o jakiejkolwiek próbie wymuszenia zgody na zmianę barw. Ten przekaz jest zdecydowanie bardziej spójny z tym, jak na co dzień widzewiak funkcjonuje w zespole. Sugestie, że mógłby wykłócać się ze swoimi przełożonymi kompletnie nie pasują do jego charakteru. Portal powołał się nawet na anonimowe klubowe źródło, które przekazało, że wiara w dalszy rozwój najlepszej „dziewiątki” jest duża nie można wykluczyć nawet propozycji przedłużenia umowy. Przypomnijmy, że obecna wygasa w czerwcu, ale najprawdopodobniej wydłuży się o kolejny rok – stanie się tak po zaliczeniu przez piłkarza jeszcze 330 minut.

Nie tylko Raków. Rondicia chcą też m.in. Węgrzy, a Widzew mocno się targuje

Weszło podaje również, że do Łodzi w ostatnich dwóch dniach wpłynęły już dwie oficjalne oferty z Częstochowy na zakup Rondicia. Obie są jednak bardzo dalekie od oczekiwań czerwono-biało-czerwonych. Według różnych źródeł, zaczynają się one na milionie euro, ale sięgać mogą nawet półtora miliona euro. Raków musiałby sporo dopłacić i finalnie transfer kosztowałby go dużo więcej od sprowadzenia Leonardo Rochy z Radomiaka Radom. Ten miał już zakończyć testy medyczne, w dodatku z powodzeniem. „Medaliki” decyzji (miała zapaść dziś) jednak nadal nie podjęli, być może licząc na ustępstwa ze strony RTS. Na to się jednak nie zanosi.

Pozycję negocjacyjną Widzewa wzmacnia nie tylko perspektywa półtorarocznej umowy z Rondiciem, ale zainteresowania snajperem ze strony zagranicznych klubów. We wspomnianym artykule czytamy, że Ujpest nie jest na straconej pozycji i ma realne szanse dogadać się finansowo widzewiakami. Pojawił się również nowy kierunek, czyli Stany Zjednoczone. Co prawda, oferty z MLS na stole jeszcze nie ma, ale może ostać złożona w każdej chwili – pisze Weszło. Młyn jest więc duży, więc pozostaje mieć nadzieję, że rozmowy z potencjalnymi następcami już trwają.

Wygląda na to, że medialny serial pt. „Imad Rondić zmienia klub” jeszcze trochę potrwa.