M. Stanisławski: „Chylę czoła przed tymi chłopakami”

24 grudnia 2024, 15:07 | Autor:

W sobotę futsaliści Widzewa Łódź rozegrali ostatni tegoroczny mecz w Futsal Ekstraklasie. Po bardzo emocjonującym spotkaniu widzewiacy przegrali w Hali Parkowej z wyżej notowanym Futsalem Leszno 3:4. Po meczu głos zabrał trener Marcin Stanisławski, który podsumował mecz i ostatnie kilka miesięcy w wykonaniu zespołu.

Mimo porażki dało się zauważyć ogromną wolę walki wśród widzewiaków, którzy toczyli bardzo wyrównany bój z czwartą ekipą ligi. „Nie wiem, co w tym zespole jest takiego, że gdy słaniamy się i jesteśmy w trudnym położeniu, nagle ten zespół odżywa. Nie wiem, co się dzieje w głowach tych chłopaków i ciężko mi powiedzieć, co my takiego stworzyliśmy, że oni dosłownie w każdym momencie wierzą, czasami nawet bardziej ode mnie. Stale przekonują mnie do tego, żeby w nich nie wątpić i mam nadzieję, że przekonują też was, dziennikarzy i kibiców. Na pewno szkoda tego meczu, bo uważam, że na coś zasłużyliśmy. Dziś pracowaliśmy ciężko, ale nie dostaliśmy nagrody” – usłyszeliśmy na wstępie.

W grze dało się zauważyć dużą odwagę, zwłaszcza że łodzianie długo decydowali się na grę z lotnym bramkarzem. „Jesteśmy taką drużyną, która musi mieć plan na mecz. W momencie gdy był remis graliśmy z wycofanym bramkarzem pięciu na czterech. To naprawdę jest nasz duży atut pod warunkiem, że nie jesteśmy zbyt zmęczeni, a my praktycznie graliśmy dziś w polu piątką-szóstką ludzi, a w tej grze bardzo ważne są optymalne wybory” – zaznaczył szkoleniowiec.

Trener nie ukrywał słów uznania dla drużyny, która od wielu spotkań pokazuje nie lada charakter. „Udało nam się wyrównać i uważam, że mieliśmy kilka bardzo dobrych sytuacji. Później w tych ostatnich trzech minutach mogliśmy dokonać kilku lepszych wyborów – być może wtedy już bardziej nogi niosły, a głowa nie myślała. Na pewno jesteśmy zespołem, który ma pewne standardy zachowań i widać po nas, że nie odpuszczamy, szanujemy każdego kibica i doceniamy miejsce, w którym jesteśmy. Chylę czoła przed tymi chłopakami, bo często mówi się, że obcokrajowcy to trochę tacy najemnicy, którzy tylko są. Tutaj stworzyliśmy świetną grupę ludzi, która pokazuje, że możemy rywalizować jak równy z równym z czołowym drużynami” – kontynuował trener Widzewa.

Przerwa świąteczna będzie oznaczała też zmiany kadrowe w sekcji. „Przed nowym rokiem musimy na pewno dołączyć nowych graczy, bo tacy niebawem do nas przyjdą. Na pewno będzie ktoś, kto dojdzie do Gracjana Milczarka i Arka Szypczyńskiego, bo ten drugi zagrał praktycznie we wszystkich meczach. Dziś może jego niewykorzystane sytuacje są pokłosiem tego, że on nigdy tak długo nie przebywał na parkiecie. Musimy niektórym trochę zabrać tych minut, żeby mogli dawać więcej jakości w danych elementach. Są też tacy zawodnicy jak Kamil Kucharski, czy Jefferson Ortiz, którzy lubią być długo na boisku. W składzie planowo nastąpią trzy zmiany i myślę, że po nowym roku na spokojnie je ogłosimy. To był dobry rok – było wiele zmian i problemów, ale wierzę, że w przyszłym roku stworzymy grupę ludzi, która takie mecze będzie wygrywać” – stwierdził opiekun zespołu.

W tej rundzie drużyna przeszła widoczną przemianę. Jak będzie wyglądał przyszły rok? „Wierzę, że w 2025 roku będziemy mocniejsi. Mówię to z pełną świadomością, bo nigdy niczego nie ukrywałem. Przed tą rundą bardzo się martwiłem i miałem w głowie olbrzymie zawahania, co mówić do mediów. Od razu widziałem, że źle zbilansowałem zespół i nie będzie on tak jakościowy, jak bym chciał. To się potwierdziło, ale cieszę się, że znaleźli się zawodnicy, którzy to dźwignęli. Dziś jestem optymistą i wierzę, że te ruchy transferowe dadzą zespołowi więcej. Styczeń będzie kluczowy, bo da nam odpowiedź, o co tak naprawdę gramy” – zakończył Marcin Stanisławski.

Foto: Kinga Sałata/widzewfustal.com

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
0
Would love your thoughts, please comment.x