Widzew odwołał się w sprawie Żyry
28 listopada 2024, 20:39 | Autor: RyanPoniedziałkowy występ Mateusza Żyry był dla niego istną drogą przez mękę. Nie dość, że obrońca popełniał dużo błędów, to w dodatku aż trzykrotnie sędziowie podejmowali kluczowe dla przebiegu meczu na niekorzyść widzewiaka. Jest jednak szansa na sprawiedliwość.
Pierwsze kontrowersyjne zdarzenie z udziałem stopera miało miejsce na krótko przed utratą pierwszego gola przez RTS. W 14. minucie Żyro walczył o piłkę z bramkarzem Puszczy Niepołomice i jego zdaniem został przez Kewina Komara zahaczony. Zdaniem sędziego Marcina Szczerbowicza do faulu nie doszło, ale sprawie przyjrzał się jeszcze VAR. Ostatecznie podtrzymano decyzję głównego arbitra i jedyne, co piłkarz z Łodzi wywalczył w tej sytuacji, to rzut rożny. Powtórki telewizyjne pokazały, że do kontaktu między tą dwójką faktycznie doszło, ale niedoszłemu poszkodowanemu nie pomógł fakt, że „teatralnie” wyrzucił swoje nogi do tyłu, chcąc dodać całemu incydentowi poważniejszego wymiaru.
Pod koniec pierwszej połowy doszło do starcia obrońcy z innym rywalem – Mateuszem Stępniem. W pojedynku powietrznym „Żyrko” zderzył się plecami z jego głową. Choć zapewniał, że nie przewinił, Szczerbowicz bez większego wahania wskazał na rzut karny, a zasiadający przed monitorami Damian Sylwestrzak i Szymon Łężny znów przychylili się do zdania rozjemcy z Olsztyna. Zdania w tej sprawie są podzielone – większość opinii, na jakie można trafić w internetowych dyskusjach, to krytyka sędziowskich werdyktów. Arbitrów bronili natomiast telewizyjni eksperci: Adam Lyczmański z Canal+ Sport oraz Rafał Rostkowski z TVP Sport.
Widzewiak został za tamto zagranie ukarany żółtą kartką, co miało niemałe konsekwencje po przerwie. W 69. minucie Żyro popełnił techniczny błąd w przyjęciu piłki, a próbując ją odzyskać stoczył pojedynek z Jin-Huynem Lee. Jego efektem było wybicie futbolówki spod nóg Koreańczyka, który upadł na murawę i domagał się podyktowania rzutu wolnego. Szczerbowicz podzielił jego zdanie, ale na użyciu gwizdka nie poprzestał. Postanowił bowiem po raz drugi pokazać defensorowi żółtą kartkę, de facto wyrzucając go z boiska. Tutaj dużych wątpliwości nie było i praktycznie całe środowisko piłkarskie przyznało, że prowadzący dopiero dziewiętnasty mecz w Ekstraklasie sędzia popełnił błąd. Samo uznanie, że doszło do faulu, było mocno kontestowane, nie mówiąc już o wyciąganiu kartek z kieszeni.
Ta ostatnia sytuacja będzie miała swój ciąg dalszy. Jak usłyszeliśmy, Widzew postanowił złożyć odwołanie do Komisji Ligi od decyzji Marcina Szczerbowicza, domagając się anulowania kartonika. Zdaniem klubu, była to ewidentna pomyłka, która doprowadziła do konieczności gry w osłabieniu przez ponad dwadzieścia minut spotkania. Dodatkowo, Mateusz Żyro ma obecnie na swoim koncie trzy „żółtka” i jeśli obejrzy kolejne, będzie musiał pauzować. Przykładowo, kara w sobotnim starciu z Rakowem Częstochowa oznaczałaby dla zawodnika przedwczesny koniec ligowej jesieni. Mógłby wystąpić przeciwko Koronie Kielce w Pucharze Polski, ale trzy dni później, w ostatnim tegorocznym pojedynku ze Stalą Mielec już nie. Wówczas byłaby to podwójna niesprawiedliwość, której czerwono-biało-czerwoni chcą uniknąć.
Okazuje się jednak, że obradująca w minioną środę wspomniana komisja sprawą 26-latka nie zdążyła się zająć. Obradowano jedynie na temat wydarzeń w meczu Górnik Zabrze – Piast Gliwice. Do wniosku dotyczącego widzewiaka ma powrócić w przyszłym tygodniu.
„obradująca w minioną środę wspomniana komisja sprawą 26-latka nie zdążyła się zająć”
Tacy zapracowani, że nie zdążyli… Psia ich mać.
Tak debatowali kmioty nad podolskim, że śmieję się z nich cała Polska i sam zainteresiwany
Trzeba napisać że tak się schlali że nie byli w stanie nic już załatwić , rozpatrzą za trzy dni jak wytrzezwieją
Komuna i tyle istny poker
Sylwestrzak nie mógł się przychylić do decyzji arbitra bo to nie była bezpośrednia czerwona tylko druga zółta kartka, a w takiej sytacji Var nie może reagować.
I tu zachodzi pytanie czemu w tak idiotyczny sposób są ustanowione przepisy?, druga żółta kartka to w efekcie czerwień i osłabienie drużyny. W takim razie wystarczyło aby sędzia przed pokazaniem kartki sam na spokojnie poprosił o analizę i pomoc Var korona z głowy by mu nie spadła.
Komisja nie zdążyła się zająć złożonym wnioskiem bo nie miała czasu :). Coś tu nie tak, aż samo nasuwa się pytanie czy komisja obradowała 15 minut?. Tyle czasu spokojnie wystarczyło aby przeanalizować zachowanie Lukasa Podolskiego, czy tez zajmowała się całokształtem pracy sędziów w ostatnich kolejkach, bo wtedy rzeczywiście jest się na czym pochylić. Ale jeżeli już analizowali całokształt to i błędy w meczu Widzewa z Puszczą same wysuwają się na jeden z pierwszych planów. W efekcie gramy z tyłu bez podstawowego dotychczas obrońcy co może być okazją do pokazania jakości dla zmienników.
czyli może zagrać czy nie może zagrać?
Toż to w dalszym ciągu jest post pzpr-owski beton, leśne dziady. Piłkarskie epoki się zmieniają a tam ciągle to samo towarzystwo od chlania wódy i opierd…nią się za dobrą kasę. To jest skansen PRL. Szkolne wycieczki mogły by odwiedzać w celach edukacyjnych.