Futsal: Jedna dobra połowa nie wystarczyła
2 listopada 2024, 19:45 | Autor: MichałDobra druga połowa nie wystarczyła do wygrania dzisiejszego meczu w Hali Parkowej. Podopieczni Marcina Stanisławskiego mierzyli się dziś przed własną publicznością z Gwiazdą Ruda Śląska. Po pierwszej części meczu łodzianie przegrywali aż 0:5, a bramki tracili głównie po kontratakach. Po zmianie stron gra wyglądało już lepiej. Widzew strzelił trzy gole, ale nie zdołał już nawiązać bezpośredniej walki o zwycięstwo w tym spotkaniu.
Od samego początku to gospodarze odważnie ruszyli do ataki. Już w pierwszej minucie na bramkę uderzali Ołeh Nehela oraz Kamil Kucharski, ale Paweł Mieszczanin nie dał się pokonać. W odpowiedzi na bramkę uderzył także Szymon Łuszczek, ale futsalówka minęła słupek. W 4. minucie goście mogli prowadzić 1:0. Prawą flanką przebił się Bartosz Siadul, który posłał piłkę w słupek. Dobrą odpowiedzią minutę później mógł być strzał Arkadiusza Szypczyńskiego, ale mocno uderzona przez niego piłka minimalnie minęła obramowanie. Niestety, w 6. minucie to goście wyszli na prowadzenie. Na strzał z dystansu zdecydował się Nicolas Setti i choć Dariusz Słowiński obronił to uderzenie, to był już bezbronny przy bliskiej dobitce Siadula.
Niestety, minutę później ekipa z Rudy Śląskiej prowadziła już 2:0. Po ładnej akcji z piłką w polu karnym znalazł się Ezequiel Molina i precyzyjnym uderzeniem pokonał łódzkiego bramkarza. Po chwili mogło być nawet 3:0, ale Daniel Pineda minimalnie chybił. Łodzianie starali się odpowiedzieć. W 9. minucie ładnie pod bramkę zacentrował Fabio Melo, ale będącemu pod bramką Adrianowi Ramirezowi zabrakło centymetrów, by przeciąć tę piłkę. W 11. minucie znów niewiele brakło. Tym razem jeden z obrońców w ostatnich chwili strącił strzał Kamila Kucharskiego. Spotkanie w Hali Parkowej było wyrównane i mimo niekorzystnego RTS stale próbował zdobyć bramkę kontaktową. Okazji było sporo, bowiem rywale głównie wyczekiwali na kontry. W 12. minucie do sytuacji strzeleckiej doszedł Yvaaldo Gomes, ale jego piekielnie mocny strzał o centymetry minął słupek.
Dwie minuty później publiczność wstała z krzeseł. Piłkę rywalowi odebrał Melo i podał do wbiegającego w pole Gomesa, lecz ten miał zbyt mało miejsca, by wykończyć akcję strzałem. Choć to Widzew dłużej budował swoje ataki, w 17. minucie to przyjezdni prowadzili już 3:0. Po kontrze i dobrej wymianie podań na listę strzelców wpisał się Setti. Dwie minuty później było blisko na pierwszego gola dla łodzian. Prawą stroną ruszył Vaktor, ale zagrał za plecy wybiegającemu na czystą pozycję Szypczyńskiemu. Rywale dalej byli wierni swojej taktyce i szukali kontr. Niestety, końcówka była bardzo zła dla łodzian, bo właśnie po kontrach wpadły dwie kolejne bramki. W 19. minucie z gola cieszył się Siadul, a minutę później na 5:0 podwyższył Molina.
Po zmianie stron obie ekipy zaczęły szukać swoich szans. Obok bramki strzelali Setii i Medon, natomiast w 23. minucie defensor gości w ostatniej minucie zablokował uderzenie Gomesa. Po chwili Widzew miał okazję do zdobycia pierwszej bramki po kontrze. Szybko piłkę prowadzić zaczął Kamil Izbiański, podał na skrzydło do Ramireza, ale ten posłał futsalówkę wprost w golkipera. Po chwili czerwono-biało-czerwoni byli bliscy podarowania kolejnej bramki przeciwnikowi. Rzut wolny tuż przy polu karnym rywalem wykonywał Kucharski, lecz podał wprost do rywala. Siadul wyszedł sam na sam z Izbiańskim, ale widzewiak nie dał się pokonać. W 26. minucie gospodarze wreszcie zdobyli swojego pierwszego gola. Sędzia odgwizdał bowiem faul w polu karnym na Ramirezie, a jedenastkę pewnie wykorzystał Szypczyński.
Pierwszy gol mógł ponieść łodzian do kolejnych trafień, ale to Gwiazda miała niemal od razu szansę na zdobycie szóstej bramki. Na strzał zdecydował się Setti i od straty kolejnego gola widzewiaków uratował słupek. W 30. minucie zarówno zawodnicy, jak i piłkarze mogli złapał się za głowy, ponieważ drużyna zaprzepaściła kolejną dobrą okazję. Prawą stroną zerwał się Medon, jednak podał za plecy wbiegającemu pod bramkę Filipowi Vaktorowi. W odpowiedzi po raz kolejny sam na sam z Izbiańskim wybiegł Siadul, ale nie zdołał go pokonać. Podopieczni trenera Stanisławskiego szukali gola i znaleźli go w 32. minucie. Wówczas bezpośrednio z wolnego strzelił Kucharski i umieszczając piłkę idealnie w lewym dolnym rogu bramki nie dał Pawłowi Mieszczaninowi szans na interwencję.
Po bramce na 2:5 trener Stanisławski desygnował do gry Medona jako lotnego bramkarza. Taktyka szybko przyniosła efekt, bowiem w 34. minucie zrobiło się 3:5. Lewą flanką ruszył sam Medon i dograł pod samą bramkę, gdzie z bliska akcję wykończył Kucharski. Łodzianie byli w gazie i po chwili mogli nawet złapać kontakt – strzał Szypczyńskiego minimalnie minął jednak spojenie. Gra z przewagą w polu sprawiła, że w ostatnich minutach gra toczyła się niemal wyłącznie na połowie gości. Okazje do zdobycia bramki mieli Kucharski i Szypczyński, jednak rezultat na tablicy świetlnej nie ulegał zmianom. W 20. minucie na bramkę strzelił jeszcze Vaktor, ale bramkarz był na posterunku.
Widzew Łódź przegrał przed własną publicznością z Gwiazdą Ruda Śląska 3:5. W następnej kolejce Widzew zagra na wyjeździe z Red Devils Chojnice.
Widzew Łódź – Gwiazda Ruda Śląska 3:5 (0:5)
26′ Szypczyński (k.), 32′, 34′ Kucharski – 6′, 19′ Siadul, 7′, 20′ Molina, 17′ Setti
Widzew:
Słowiński – Medon, Kucharski, Nehela, Szypczyński
Rezerwowi: Dąbrowski, Izbiański – Ramirez, Gomes, Jaśkiewicz, Vaktor, Melo
Trener: Marcin Stanisławski
Gwiazda:
Mieszczanin – Molina, Łuszczek, Jończyk, Setti
Rezerwowi: Brzyski – Torres, Małek, Podobiński, Siadul, Środa, Pineda, Grzywaczewski, Mazur
Trener: Wiktor Grzywaczewski
Żółte kartki: Medon – Molina, Torres
Jak z koszykówką kobiet..ten futsal..lepiej dać sobie spokój..
Wyglądało to dramatycznie. Każda strata w ataku pozycyjny to niestety bramka. Nasz pierwszy bramkarz niczego nie wybronił. Izbiański na plus. Dzisiaj, w drugiej połowie kluczowy zawodnik. W tej rundzie nasi to zupełnie inna drużyna. Sporo pracy przed Stanisławskim.