Ibiza znów zszedł przed czasem. Dlaczego?

Juan Ibiza po raz jedenasty wybiegł w tym sezonie ligowym w podstawowym składzie Widzewa, ale znów nie mógł go dokończyć. W ostatnich minutach środkowy obrońca został zdjęty z murawy, a powodem ponownie były kwestie medyczne.

Odkąd Hiszpan trafił na Piłsudskiego, gdy tylko jest zdrowy, niemal zawsze znajduje się na boisku od pierwszego gwizdka. W bieżącej kampanii nie wybiegł w jedenastce tylko raz, w Białymstoku, gdy musiał pauzować z powodu czterech żółtych kartek. Trener Daniel Myśliwiec postawił na niego także w Lublinie, ale przed zakończeniem zawodów musiał odesłać go na ławkę rezerwowych. To już drugie takie zdarzenie w trwających rozgrywkach, ale także w poprzednich Hiszpanowi zdarzało się schodzić z placu gry przed upływem dziewięćdziesiątej minuty.

Za każdym razem były to problemy z urazami i taka sama przyczyna nastąpiła w starciu z Motorem. Z pierwszych doniesień wynika jednak, że tak jak w przeszłości, nie doszło do poważnej kontuzji Ibizy, a jego zejście było działaniem profilaktycznym. Jeśli się to potwierdzi, widzewiak będzie mógł być normalnie brany pod uwagę przy okazji kolejnego pojedynku z Górnikiem Zabrze.

Co ciekawe, gdyby nie kłopoty stopera, Myśliwiec przeprowadziłby inną roszadę. Gotowy do wejścia był już Marek Hanousek, który miał zastąpić Juljana Shehu, ale uraz defensora sprawił, że trzeba było zmodyfikować plany i posłać w bój Kreshnika Hajriziego. U czeskiego pomocnika musiało wywołać to spory niedosyt, ponieważ był to piąty z rzędu mecz ligowy, w którym nie zaliczył ani minuty.

Ibiza ma obecnie na koncie trzydzieści trzy oficjalne występy w czerwono-biało-czerwonych barwach. Jego umowa z klubem obowiązuje do końca bieżącego sezonu, ale zawiera opcję przedłużenia o kolejny rok.