Shehu pozbawi Hanouska profesury?

12 października 2024, 14:24 | Autor:

Pod koniec poprzedniego sezonu chyba nikt nie spodziewał się, że losy Juljana Shehu w Widzewie potoczą się tak, jak ma to obecnie miejsce. Albańczyk wywalczył miejsce w podstawowym składzie łodzian, w dodatku kosztem jednego z największych ulubieńców. „Football, bloody hell”!

Shehu trafił na Piłsudskiego jako wyróżniający się zawodnik swojej rodzimej ligi, witany przez kibiców jako wzmocnienie środka pola. Początki, jeszcze w trakcie letnich przygotowań przed startem ekstraklasowego sezonu, miał obiecujące. Jednak gdy przyszła liga, piłkarz miał problemy z wywalczeniem miejsca w wyjściowym składzie. W swojej pierwszej rundzie zaliczył tylko dziewięć występów, dwukrotnie wybiegając na murawę od pierwszej minuty. W złapaniu równej formy przeszkadzały mu co prawda nieco kłopoty zdrowotne, ale nie zmienia to faktu, że na kolana swoją postawą nie rzucił. Wiosną, pod względem czasu gry, było znacznie lepiej, ale całą kampanię 2022/2023 pomocnik skończył bez gola czy choćby jednej asysty.

W kolejnych rozgrywkach Janusz Niedźwiedź znów przestał regularnie korzystać z jego usług. Dopiero zmiana trenera na Daniela Myśliwca odwróciła ten trend. Shehu w każdym meczu znajdował się w wyjściowej jedenastce, nie licząc starcia z Wartą Poznań, gdy pauzował za kartki. Do podstawowego zestawienia wrócił od razu po dyscyplinarnej przerwie, nie przypuszczając, że na długie miesiące będzie to ostatni występ w czerwono-biało-czerwonych barwach. Wszystko za sprawą zerwania więzadeł krzyżowych. Przed zawodnikiem, co do którego nadal ciężko było się w pełni przekonać, rysowała się wizja długotrwałej rehabilitacji.

Leczenie Shehu miało zakończyć się na krótko przed wygaśnięciem jego kontraktu, stąd powszechne przekonanie, że to już jego koniec w Widzewie. Zwłaszcza, że w przerwie zimowej sprowadzono Noaha Diliberto, mającego podnieść poziom rywalizacji na pozycji sześć lub osiem w zespole. Ku zaskoczeniu wielu kibiców Myśliwiec nie chciał jednak Shehu skreślać. Wolał zrezygnować m.in. z uwielbianego na trybunach Dominika Kuna niż z gracza, który niczym konkretnym dotąd się nie wyróżnił. W dodatku mającym za sobą ośmiomiesięczną rekonwalescencję po operacji kolana, która nie zwiastowała osiągnięcia zbyt wysokiej dyspozycji, a wręcz przeciwnie. Wielu fanów pukało się więc w głowę, ale czas pokazał, że szkoleniowiec wiedział, co robi. Nie stało się to jednak od razu.

Piłkarskie drugie życie Shehu

Gdy Myśliwiec postawił na Albańczyka na początku swojego pobytu w klubie, znalazł dla niego miejsce obok Marka Hanouska. Obaj funkcjonowali na murawie obok siebie, więc nie traktowano ich jednoznacznie jako konkurentów. Podobnie było także w pierwszych kolejkach obecnego sezonu. Hanousek utrzymał miejsce w jedenastce, a jego młodszy kolega był rezerwowym, który wchodząc na boisko nie zastępował Czecha, tylko znów pojawiał się u jego boku. Sytuacja zmieniła się w meczu wyjazdowym z Pogonią Szczecin. To w nim po raz pierwszy Shehu zmienił Hanouska i manewr ten najwyraźniej został przez sztab oceniony pozytywnie, ponieważ powtórzono go w kolejnym spotkaniu, przeciwko Radomiakowi Radom. Co prawda, w Białymstoku znów zagrali obok siebie, ale wynikało to przede wszystkim z doraźnych potrzeb taktycznych po czerwonej kartce Frana Alvareza.

Największym przełomem było starcie w Katowicach. Po pierwszej jesiennej przerwie reprezentacyjnej w wyjściowym składzie łodzian zabrakło Hanouska. W przeszłości zdarzało się już, że nazywany przez kibiców „Profesorem” zawodnik siadał na ławce rezerwowych, ale były to zdarzenia sporadyczne. Odkąd pojawił się w Łodzi, nigdy nie był regularnym zmiennikiem. Nawet w pierwszej rundzie, uważanej za najsłabszą w jego widzewskim życiu, miał pewne miejsce w jedenastce. W kolejnych trzech sezonach zapracował sobie na tak mocną pozycję, że nikt nie wyobrażał sobie jego braku w podstawowym zestawieniu, a styczniową wiadomość o przedłużeniu umowy do 30 czerwca 2026 roku przyjęto wręcz euforycznie. Zadawano więc sobie pytanie, czy to znów krótkotrwały ruch, spowodowany spadkiem formy czeskiego piłkarza, czy początek czegoś zupełnie nowego.

Odpowiedź przyniósł sam Juljan Shehu, który w pojedynku z GKS rozpoczął imponującą trylogię – w trzech kolejnych występach otrzymywał od WTM tytuł „Piłkarza meczu”. W dodatku przebieg starć z „Gieksą”, Piastem Gliwice i Lechią Gdańsk powodował, że ich wyniki cały czas były stykowe, dwukrotnie trzeba było walczyć o odrobienie strat, co nie sprzyjało Markowi Hanouskowi. W tych spotkaniach drużyna potrzebowała innego rodzaju zmian, a przy tym Albańczyk nie dawał powodów, by zdejmować go z boiska. Słabiej wypadł jedynie przeciwko Koronie Kielce (to po jego faulu rywale mieli rzut wolny, zamieniony na zwycięskiego gola), ale tego dnia gorszy dzień miało wielu widzewiaków.

Póki co, Hanousek musi uzbroić się w cierpliwość, bo nic nie wskazuje na to, że miałby wrócić do pierwszego składu. Przynajmniej nie kosztem Shehu, lecz co najwyżej w jeszcze innej konfiguracji personalnej. Od meczu przy Bukowej nie zaliczył w lidze ani minuty, dostając okazję do gry tylko w pucharowym pojedynku z Elaną Toruń, w którym wypadł akurat znakomicie, co jednak nie zmieniło jego położenia. Może się więc okazać, że w najbliższym czasie „Profesor” będzie musiał przejść w stan spoczynku, choć wiele zależeć będzie od tego, jak w dłuższej perspektywie prezentować będzie się Shehu. Wpływ na losy obu graczy, jak zawsze, mogą mieć też ewentualne kartki czy sprawy zdrowotne.

Wśród widzewskiej publiczności panuje przekonanie, że pomysł z wprowadzeniem Juljana Shehu się zdecydowanie obronił. Jak zwykle postanowiliśmy skonfrontować te opinie z tym, co o obu piłkarzach mówią statystyki. Okazuje się, że łączna liczba występów młodszego z tej dwójki jest większa, ale to Czech spędził na murawie więcej minut. Ani jeden, ani drugi nie doczekał się jeszcze udziału przy bramce, samemu ją zdobywając lub przynajmniej asystując, choć bliżej otwarcia dorobku jest Shehu, który oddał dwa razy więcej strzałów i posiada wyższy współczynnik oczekiwanych goli oraz asyst. Zdecydowanie częściej wchodził też w pojedynki ofensywne, a rywale nierzadko musieli zatrzymywać go faulami. Albańczyk w większym stopniu bierze też udział w procesie kreowania gry RTS, zaliczając więcej podań na wyższym poziomie dokładności.

Jako gracze środka pola, obaj zawodnicy mają niewiele dośrodkowań, przydałoby się im również więcej kluczowych zagrań. W temacie gry destrukcyjnej, uchodzącej przecież za wizytówkę Hanouska, różnice pomiędzy omawianą dwójką przemawiają… za młodszym z tego duetu! Co prawda nieco rzadziej zaliczał on defensywne starcia, ale ma dużo wyższy procent wygranych pojedynków. Z kolei w walce o górne piłki wręcz miażdży „Profesora”, będąc niemal perfekcyjnym w tej dziedzinie (jedno przegrane starcie na dwanaście stoczonych)! Strat obaj zanotowali tyle samo, choć Shehu rzadziej na własnej połowie. Jedynie pod względem odzyskanych i przechwyconych piłek czeski rutyniarz wykazywał dotąd wyraźną przewagę.

Można więc powiedzieć, że liczby nie kłamią. W większości parametrów lepiej lub dużo lepiej wygląda Juljan Shehu, choć w niektórych zawodzą obaj. Marek Hanousek wciąż potrafi lepiej „czyścić” swoją strefę, ale nie jest to przepaść między nim, a 26-latkiem. W pozostałych elementach u Czecha wychodzą już pewne braki, co sprawia, że jest piłkarzem mniej wszechstronnym. Bezpieczniej zaopiekuje się futbolówką lub pomoże w kontrpressingu, ale nie przyspieszy gry, nie zmieni kierunku rozwoju akcji, ani przybliży zespołu do zdobycia bramki. Czy można więc powoli wieszczyć koniec pewnej epoki w Widzewie? Z takimi osądami jeszcze byśmy się wstrzymali, bo futbol znów może nas wszystkich bardzo zaskoczyć.

 

Subskrybuj
Powiadom o
15 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
Adam
2 miesięcy temu

Jakie ,,Collegium Tumanum: taka ,,profesura”. I tyle na ten temat.

Andrzej
Odpowiedź do  Adam
2 miesięcy temu

O Boże na Kaliskim znowu denaturat w promocji….

Golleador
2 miesięcy temu

Z całą sympatią do Marka Hanouska, Sehu jednak daje więcej dla drużyny. Ostatnimi czasy Marek miał zbyt dużo strat, popełniał błędy w obronie. Julian podniósł jakość na pozycji 6 znacząco. Szkoda bo profesor miał konkretną jakość, świetnie czytał grę, fajnie rozgrywał piłkę. Jeżeli Marek wrócił by do formy, można by próbować Sehu na ofensywnym środkowym pomocniku, a Hanouska na defensywnym

Bench Warmer
Odpowiedź do  Golleador
2 miesięcy temu

Na początku sezonu Marek prezentował się dobrze, dopiero od meczu z Pogonią zaczął się zjazd.

Polska
Odpowiedź do  Golleador
2 miesięcy temu

Zobacz statystykę przechwytów, jak można takiego zawodnika trzymać na ławce skoro właśnie po przechwytach (strat przeciwnika) zdobywa się najwięcej bramek. Jak dla mnie najlepiej jakby obaj byli na boisku kosztem Alvareza, który powinien rywalizować o miejsce w składzie z Kerkiem.

Grzesiek
Odpowiedź do  Polska
2 miesięcy temu

Jest też jeszcze Diliberto, który wyleczył się wreszcie i zaaklimatyzował (!), co przyszedł co prawda z łatką pomocnika defensywnego do Widzewa, ale bywały już u Nas takie przypadki, że mylono pozycję grajka. Poza tym Francuz czy Hiszpan „defensywny”, to… „reżyser gry” w realiach polskiej piłki, nie zapominajmy i o nim…

Grzesiek
2 miesięcy temu

A dla mnie ciekawsze od tego, czy Shehu posadzi na ławce Hanouska albo, czy Marek się obroni (w środku pola wyglądamy przyzwoicie, a grać powinien zawsze lepszy) jest to, dlaczego tak słabi jesteśmy na skrzydłach. Kto by bowiem przed sezonem przypuścił, że wracający z wypożyczenia, na którym nie zrobił żadnej furory Sypek, czy Cybulski jeszcze do niedawna zawodnik z rezerw gorszy od Krajewskiego na „pozycji młodzieżowca” jako podstawowi grać będą na flankach, a lepszy od nich nie tylko „na papierze” nowo pozyskany Łukowski, co ostatnio zwykle wchodząc z ławki, już kilkakrotnie ratował nam skórę będzie tylko zmiennikiem, a Klimek, który… Czytaj więcej »

Grzesiek
Odpowiedź do  Grzesiek
2 miesięcy temu

A kolejnym potwierdzeniem tego, że piłka naprawdę jest nieprzewidywalna, był dzisiejszy, a właściwie już wczorajszy… debiut Michaela Ameyawa, byłego piłkarza Widzewa w reprezentacji Polski Michała Probierza. Niewiele brakowało, chyba 1000 euro, bo takiej podwyżki swojej płacy zażyczył sobie wtedy ten piłkarz (jeśli się mylę, poprawcie), by moim zdaniem ten utalentowany grajek grał nadal dla Widzewa. Dziś można powiedzieć niestety, ale tej śmiesznie niskiej biorąc pod uwagę, ile kasy w Klubie zmarnowano, podwyżki nie dostał i przez Bytovię odszedł najpierw do Piasta, a teraz trafił do Papszunowego Rakowa. Szkoda, bo mógł jako pierwszy Widzewiak po reaktywacji zagrać w kadrze… Oczywiście pod… Czytaj więcej »

Grzesiek
Odpowiedź do  Grzesiek
2 miesięcy temu

Oczywiście nie przez Bytovię, bo w tej wcześniej grał na wypożyczeniu, pardon.

ZIBIKIMG
Odpowiedź do  Grzesiek
2 miesięcy temu

zarabiał 7 tys na kontrakcie juniorskim a chcial nowy kontrakt 28 tys pln a dawali mu połowe z tego i odszedl za darmo!

FKa
Odpowiedź do  Grzesiek
2 miesięcy temu

Gdyby Ameyaw został w RTSie to i tak byłby w hierarchii za Sypkiem i Cybulem. Dlaczego? Bo tak!

B69
2 miesięcy temu

Ja bym Marka jeszcze nie skreślał. Nie raz Nam jeszcze dupę uratuje.

Bart80
2 miesięcy temu

Hanousek duzo wiecej jest tam gdzie jest piłka wynika z analizy.

Jaco
2 miesięcy temu

Seheu aktualnie lepsza forma ale Marek to profesor będzie ciekawa rywalizacja…

Sarnelli
2 miesięcy temu

Ciekawe, że pozbyliśmy się łodzianina Ameyawa, który ląduje w kadrze narodowej. Czyżbyśmy na własną prośbę oddali kandydata na „profesora”?

15
0
Would love your thoughts, please comment.x