Myśliwiec o debiucie Hamulicia: „Nie był optymalny”

Blisko dwa miesiące od chwili podpisania umowy z Widzewem Said Hamulić czekał na debiut w łódzkim zespole. W Katowicach dostał tylko trzydzieści minut, ale i tak został zapamiętany. Jak jego występ ocenił trener czerwono-biało-czerwonych?

Należy zgodzić się ze słowami samego zawodnika, który w pomeczowej wypowiedzi przyznał, że wchodził na murawę w niełatwym momencie. Widzewiacy musieli gonić niekorzystny wynik, warunki do gry były coraz trudniejsze przez ulewny deszcz, a do tego Bośniak został ustawiony nie na środku ataku, tylko na lewym skrzydle. Połączenie tych czynników rzeczywiście podnosiło mu poprzeczkę przy okazji premierowego występu. Na papierze nie był on zbyt udany, ponieważ zamiast korzyści dla zespołu pod bramką rywala, zmiennik zapisał się jedynie obejrzaną żółtą kartką na własnej połowie.

To jednak tylko pozory. Hamulić był aktywny, cały czas szukał sobie miejsca na boku boiska, a gdy partnerzy nie posyłali do niego piłki, gestami dawał im znać, że czeka na podanie. Z czasem zaczął pojawiać się w pierwszej linii, dołączając do Imada Rondicia w polu karnym przeciwnika. „Jednym z założeń strategii na drugą połowę były dośrodkowania na dalszy słupek, więc chcieliśmy mieć dwie takie wieże, umiejące atakować. W pierwszej połowie takie wrzutki przyniosły nam dużo korzyści, więc liczyłem na to, że po przerwie uda się to kontynuować. Niestety, nie było tego jednak zbyt wiele, dlatego nie chciałbym oceniać Saida przez pryzmat półgodzinnego występu, zaliczonego w trudnych warunkach i nie do końca na swojej pozycji” – wyjaśniał Myśliwiec.

Hamulić z debiutem i napomnieniem

Niedużo zabrakło jednak, aby Bośniak zaakcentował swój pierwszy oficjalny mecz w barwach RTS golem. Już po wyrównującym trafieniu Jakuba Łukowskiego napastnik wpadł z piłką w „szesnastkę”, ale nieznacznie spudłował. Gdyby pokonał Dawida Kudłę, zostałby bohaterem, a goście wracaliby do Łodzi nie z jednym, a z trzema punktami. Trudno jednak oczekiwać, że po tak długiej przerwie Hamulić będzie w stanie w pojedynkę wygrywać spotkania. Z każdym występem jego forma powinna iść w górę, więc można mieć nadzieję, że najlepsza wersja napastnika dopiero przed nami.

Sam Hamulić, mówiąc o pozytywach, również skupił się na samym fakcie powrotu na murawę. Ostrożny w ocenach był też Myśliwiec. „Z mojej perspektywy, na pewno nie był to optymalny debiut, bo mając na ławce rezerwowych nominalnych skrzydłowych, zdecydowałem się na pójście na większym ryzyku. Widziałem, jak Said Hamulić pracuje i pokazuje, że jest gotowy do gry, a do tego Imad Rondić grał dobry mecz i był nam wciąż potrzebny na boisku. Nie chciałem ograniczać się systemem taktycznym, stąd decyzja, by wprowadzić drugiego napastnika” – dodał trener Widzewa.

Przed widzewiakami zaplanowane na sobotę domowe starcie z Piastem Gliwice. Jeżeli Said Hamulić znów dostanie szansę, po raz pierwszy zagra przed własną publicznością. Może żywiołowe trybuny pozwolą mu szybciej wejść na oczekiwany poziom?